XXV- Ostatnie rozterki

97 11 5
                                    

 
  Grupa dotarła już bez większych przeszkód do kryjówki. W niej wszystko wyjaśnili mistrzowi Splinterowi.

Szczurzy mistrz, nie ukrywał zdumienia widokiem nowej towarzyski, jego przybranych synów. Jednakże zmartwił go stan najmłodszego- Mikey'go.

Mimo to rzekł ,,Wróg, który niegdyś służył złu, zasługuje na szansę odkupienia swoich win".

Również April, przebywała w kryjówce, po tym, jak w mieście zrobiło się zbyt niebezpiecznie, aby pozostać jedynie w mieszkaniu.

Jakimś cudem uniknęła buntu, w przeciwieństwie do jej ojca, czy Jonsa. Których napadło z czasem szaleństwo.

  Wkrótce po powrocie braci, Michelangelo odzyskał przytomność. Rana na szczęście okazała się niewielka.

Raph omal go nie udusił, ciesząc się z tego, iż żyje.

- Raph?- Nie ogarniał, co się stało Mikey- Dlaczego mnie przytulasz?
- Ja... eeeyyy...- Puścił go szybko, zmieniając nastawienie. A przynajmniej udawał zmianę- Nie twoja sprawa!... Cieszę, że żyjesz- dodał cicho

***

  Rany pozostałej dwójki, pomogła opatrzyć April. Nysa przeprosiła ją za wszelkie, dotychczasowe uczynki. Było jej z tego powodu przykro. Rudowłosa, mimo to wybaczyła jej. Na znak rozejmu, obie wykonały wspólny uścisk. Zielonooka zrozumiała, iż działała pod wpływem serum i wrogiego klanu.

Przy okazji Leo wyjaśnił, wszystko, co dotychczas miało miejsce, z pomocą dziewczyny.

- Gotowe!- Oznajmiła O'Neil z lekkim uśmiechem

- To cud, że żyjecie- Rzekł z ulgą mistrz, lecz z drugiej strony darzył go niepokój- Jednakże, martwi mnie fakt. A mianowicie, że wpadłaś w sam środek burzy- Zwrócił się do szarookiej- Shredder i jego słudzy nie spoczną, póki z nami wszystkimi nie wyrównają rachunków. Ty tylko podsyciłaś ich niszczycielski żywioł, jakim pałają

- Z całym szacunkiem mistrzu, ale tu jest z nami bezpieczna- Objął hubrydę lider- I nie dopuścimy, żeby coś jej się stało

- hm...- Pogładził swą brodę mędrzec- Masz racje mój synu, jednakże nie zawsze będziecie w stanie dotrzymać słowa. Prędzej, czy później dojdzie do tragedii, a my wszyscy odpowiemy za to.

Zapanowała cisza. Z jednej strony mistrz Splinter miał trochę racji, ale i tym samym zaniepokoił bohaterów swoimi słowami. Czując narastające obawy, Leo przytulił Nyse bardziej do siebie.

Mutantka poczuła się bezpieczniej w jego objęciach. Potrafiła sobie doskonale sama radzić, jednakże przy nim to już zupełnie inna sprawa. Wiedziała, iż czego nie zrobiłaby to on zawsze będzie przy niej.

- Leo, chcę ci podziękować... gdyby nie ty i twoi bracia to nie wiem, jakby to wszystko, dalej wyglądało

- Nie masz o czym mówić, bo nie zasługujesz na tamto życie... Nie pozwolę, aby coś ci się stało- rzekł cicho, wtulając się w nią

- A powiedz mi- Przerwała im April- Co twój brat na to wszystko?

- Odkąd dołączył do Klanu, stał się bardziej bez litosny, niż zwyklę

- Czyli twierdzisz, że już wcześniej taki był?

- Si... od zawsze wiedział, jak być przebiegły, ale nie jest zły. Po prostu zbłądził

Machnięcie jej ogona nie było energiczne, a mimo tego nie umknęło uwadze innych.

- Ta blizna na twoim policzku, to też jego sprawka?

Ostrze Krwi 2 || TMNTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz