Epilog

76 8 18
                                    

     Ekipa zeszła bezpiecznie do podziemnych tuneli. Pierwsza na dole znalazła się oczywiście O'Niel, nie trzeba objaśniać dlaczego. Zaraz za nią zszedł Raphaelem, który to wziął brata, jako, że miał najwięcej siły. Kiedy wszyscy już zeszli, nie tracąc więcej czasu ruszyli w stronę kryjówki.

Oczywiście zauważyli brak jednego członka. Nysa trzymała się ich zbyt blisko, aby nie mogli tego zauważyć. Pomyśleli, że być może zawahała się przed ponownym zejściem i wkrótce do nich znów dołączy. Nie mieli jednak czasu, aby na nią zaczekać. Życie ich brata wisiało na włosku i liczyła się każda, drogo cenna minuta. Zresztą ona zapewne też, by tego nie chciała.

   Zmysły hybrydy, czy doskonała orientacja w terenie wystarczały, aby mogła na spokojnie trafić, znając uprzednio miejsce ich pobytu. Wszak sama opuściła kanały, gdy poczuła niebezpieczeństwo wymierzone w swego brata, nie pytając nikogo o drogę na powierzchnię.
Raczej jej nie przeszkadzał panujący tam zapach, przeciwnie. Wiedziała doskonale, iż nie mieli wyjścia, przyzwyczając się tym samym do tego. To jedyne miejsce, gdzie nie musieli zbytnio obawiać się intruzów, którzy odkryli, by tajemnice ich istnienia. Chociaż niektórzy już wiedzieli, np. Timoty, czy inni obywatele.

*

    W kryjówce trwało zamieszenie. Donatello już od jakiegoś czasu walczył o życie Leonardo, podczas gdy pozostali czekali zaś w salonie na jakie kolwiek wiadomości. Ich głowe zaprzątały czarne myśli, nie mając większego wpływu na nie. Nysa w dalszym ciągu nie wróciła. Pozbawieni, jakich kolwiek sensownych zajęć postanowili jej poszukać, dla brata. Nie mogła przecież przepaść, jak kamień w wodę. Klan Stopy póki, co odpuścił, naukowcy zginęli, to też jej nie zagrażali. Mieszkańcy, którzy nie doszli do siebie opuścili ulice miasta lub też w wyniku zbyt wielu obrażeń polegli. Służby miejskie już się nimi zajmą.

   Wkrótce lider odzyska świadomość i jeśli zobaczy brak dziewczyny, zacznie zadawać pytania. Przez pewien moment zdołają go zbyć, aby zyskać na czasie, lecz nie na długo. W ostateczności prawda może mu tylko zaszkodzić na zdrowiu, a i bez tego jest marne. Nie chcą, żeby popadł w stan podepresyjny lub coś podobnego. Nie po to oboje ryzykowali wszystkim, by zostać teraz rozdzieleni...

***

  Mijało kilka dni. Mutant w dalszym ciągu nie odzyskał przytomności, a po hybrydzie zaginął ślad. Nadzieje rodziny zaczęły podupadać. Raz już przez to przechodzili, wówczas miasto najechali obcy z innego wymiaru, a bohaterowie musieli podjąć nie łatwe decyzję, przesądzające losy nie tylko ich, ale też mieszkańców Nowego Jorku.


   Wszystko wyglądało na stracone, bracia powoli zaczęli wszystko przekreślać, gdy ten nie zauważenie poruszył palcami. Zamrugał mocniej, powoli otwierając oczy. Przez moment był jeszcze zdezorientowany i zadawał w myślach pytania; Gdzie ja jestem? Co się stało...

  Bracia nie kryli zaskoczenia i ulgi radości, kiedy zobaczyli, że usiłuje się podnieść.

- Nie widzę gdzie Nysy- Rzucił wpierw, rozejrzawszy po pomieszczeniu. Był pewien, iż zobaczy ją jako pierwszą

- Powinienneś teraz wypocząć- Zasugerował mózgowiec, usiłując zmienić, a tym samym, porzucić temat. Nie mógł dopuścić, aby przedwcześnie się tym zajmował. Napewno nie teraz.- Jesteś jeszcze osłabiony

- Gdzie pytam się- Powtórzył ostrzej, nie dając się zmylić. Domyślał się tego, że cos przed nim ukrywają. W takiej chwili czuwałaby przy nim, aż do końca, a to nie podobne do niej.

Ostrze Krwi 2 || TMNTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz