Rozdział 3 - Stolen heart

844 77 4
                                    



Bolało.

Bolała sama myśl o przerwaniu nici łączącej nasze spojrzenia. A perspektywa bólu przerodziła się w pełnoprawny ból fizyczny, kiedy przyszło mi pożegnać się z jej pięknem. Obrażenia koiła tylko wizja jej widoku, który niebawem powróci do mnie w swej pełnej okazałości, z wielkimi oczami zawieszonymi w przestrzeni, ze śniadą cerą muśniętą dziewczęcym rumieńcem, z włosami szaleńczo skaczącymi po jej głowie. Patrzyłem w jej przygarbione ramiona i nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście: anioł wpłynął do mojego domu, a ja zwiążę mu skrzydła i nie pozwolę odlecieć.

-Nieco mnie szef zaskoczył - oznajmiłem, zamykając za nimi wszystkimi drzwi. Zapach trzech odmiennych rodzajów perfum zmieszał się w salonie. Pierwsze znałem. Drugie znałem. A trzecie pokochałem. Zaciągałem się ich wonią, gdy nikt nie patrzył. - Odrobinę inaczej wyobrażałem sobie małe córeczki.

-Możesz mi wierzyć - odezwał się - że Amy za dziesięć lat nadal będzie twoją małą córeczką, mimo że wcale nie będzie już taka mała. - Pogłaskał małą, wciąż małą, po głowie, gdy ta wychylała się zza zamszowego oparcia kanapy.

-Niemniej jednak - ciągnąłem, ale reszta słów zamarła mi w gardle.

Z całą pewnością nie mam na co narzekać, toteż nie zamierzam prowokować szefa do wymiany dwóch urodziwych istot na parę wymagających nieustannej opieki bobasów.

Przyjrzałem się dziewczynom stojącym pod ścianą, tak niebywale różnym, a tak wyjątkowo bliskim. Nawet na upartego nie znalazłbym choć jednego punktu wspólnego ich osi. Inaczej się ubierały, różnił je styl chodzenia, jedna wypinała pierś w przód, druga garbiła się, jakby nosiła na barkach okrytych rozciągniętym swetrem tyle doświadczeń, że nie jest w stanie utrzymać się prosto; oczy jednej krzyczały czernią z zewnątrz, przyprószone nienaganną sztuką makijażu, oczy drugiej nie mieściły tej porażającej czerni wewnątrz i nie potrzebowały obramowania poza krańcami; i usta: pierwszej piękne i jedwabiście miękkie, ich perfekcjonizm poznałem na własnej skórze, gdy całowały mnie z pasją. Ale to usta drugiej chciałem całować, bez śladu błyszczyku czy pomadki, w kolorze mydlanego różu. Widziałem te usta wszędzie na sobie, wszędzie, również tam, gdzie nie zawędrowały żadne inne. Ugięły się pode mną nogi, a w głowie wzbiło się tornado - czy to wiara w głębokie zauroczenie od pierwszego wejrzenia?

Ale wkrótce wezbrała we mnie szaleńcza złość. Stanąłem tak, by jednym okiem zahaczać szefa, i spytałem:

-Więc ile te córeczki szefa mają lat? - Spojrzeniem świdrowałem Mię, boleśnie wbijając w nią wszystkie zarzuty, które były jej doskonale znane. Pewnie dlatego przychyliła głowę ku ziemi.

-Szesnaście - odrzekł.

-Szesnaście - powtórzyłem, pięści miałem twarde jak kamienie. Moje oczy rzucały sztyletami i wszystkie trafiały Mię w twarz. - Mogę wiedzieć, kiedy skończone?

-Trzy miesiące temu - powiedział w ich imieniu.

-Trzy miesiące temu - powtórzyłem za nim ślepo po raz kolejny, a kolory odpłynęły mi z twarzy. Jak już dorwę Mię, nie ujdzie żywa spod moich rozszalałych rąk. - Doskonale.

Szef wciągnął mnie za ramię do przedpokoju, z dala od czujnego słuchu Mii i wzroku Viv. Zamknął za nami drzwi, wtedy pochylił się i wyczułem zapach drogiego cygaro, który zawsze krążył w jednym obiegu wraz z perfumami po jego samochodzie.

-Miej na nie oko, Bieber. Tego od ciebie oczekuję. Nie masz wodzić za nimi jak pies przez całe dnie, nie masz ich nieustannie kontrolować, nie masz ich kąpać i podcierać im tyłków...

Made in heavenWhere stories live. Discover now