Rozdział4: Realizacja planu

42 5 0
                                    

To jest chłopak, który najbardziej przypomina Luka❤️❤️❤️❤️

~Julia~
Szłam z kamienną twarzą. Żadnych emocji, zero uczuć. Moje serce zostało zamrożone. Tylko umysł pytał co mnie naszło z tymi przeprosinami. Przecież byłam taka wkurzona na niego. Jeszcze wczoraj rozszarpała bym go na strzępy, urwała głowę, czy coś w tym stylu. Kompletnie nie znałam tego faceta, ujawnił mi tylko imię . Ubiegłego dnia nie chciałam o nim myśleć, chciałam zapomnieć, że w ogóle istniał, lecz śnił mi się w nocy. Budziłam się wiele razy myśląc o nim.
Muszę to wyjaśnić dla swojego spokoju-pomyślałam i szybkim krokiem wkroczyłam do ciemnego lasu. Mijałam drzewa, próbowałam przypomnieć sobie jaką dokładną trasą wracałam. Wypierałam z siebie każde wspomnienie związane ze strachem towarzyszącym mi gdy szłam w nocy, po dyskotece, do domu. Znalazłam się przy wypalonym ognisku. Byłam tu. Siedział i rozmawiał ze mną, no ale potem coś się stało. Zaczął mi grozić. W co ja się wpakowałam. Teraz niema już odwrotu. Tak bardzo potrzebuję jakiejkolwiek rozmowy-przez głowę przelatuje mi kilka myśli. Po chwili wyłapuję jakąś rozmowę. Dochodzi ona z daleka, bo jest ledwo słyszalna. Idę w kierunku wypowiadanych słów. Są coraz głośniejsze. Staję za drzewem tak żeby nie było mnie widać. Luk rozmawia z jakimiś facetami i dziewczyną. Wszyscy mają broń. Dzielą się chyba jakąś kasą czy coś w tym guście. Przyszłam w złym momencie. Chowam się jeszcze bardziej. Zaczynam być cała mokra. Marzę o tym żeby mnie nie zauważyli. Otrzymuje nagle przypływ odwagi, postanawiam cicho się wycofać i uciec. Przystępuję do realizacji planu. Brakuje mi jeszcze metr do bezpiecznej ucieczki, ale niestety pod moją nogą łamie się patyk. Odwracam się.
-Mamy świadka!!!-krzyczy groźnie wyglądający mężczyzna. Stoję sparaliżowana strachem.
-Luk!! Pozbądź się jej!!-wypowiada wnerwiony facet. Luk podchodzi do mnie. Ja staram się uciekać, ale przychodzi mi to z trudem, ponieważ czuję na nogach buty z betonu. Wiem co się zaraz stanie. Przedwczoraj uniknęłam śmierci, dzisiaj przeznaczenie się dopełni. Chłopak mnie łapie za ramię i krzyżuje dwie ręce. Pcha mnie na przód. Droga trwa nieubłaganie długo. W końcu docieramy na miejsce.
-Klękaj!!-mówi podniesionym głosem. Łzy ciekną po moich policzkach niczym wodospad. Luk przykłada pistolet do mej skroni.
-Błagam nie zabijaj mnie!!! Proszę!!! -zaczęłam wzbudzać w nim litość, ale czy to mi pomoże?

~Luk~
Nie chciałem zabijać niewinnej osoby. Juli nie powinno tu być. Musiałem słuchać tej karykatury człowieka. Trzymałem pistolet, odbezpieczyłem go. Dziewczyna popatrzyła na mnie ze strachem. Miała ten sam wyraz twarzy co on. Kolejna śmierć osoby niezasługującej na nią. Wiem co mogę zrobić. Nacisnąłem spust i wystrzeliłem w ziemie. Miałem pewien plan, ale nie wiem czy skuteczny.

~Julia~
Wystrzelił w ziemię. Może zabije mnie w inny sposób. Obiecuję sobie nie będę go błagać ani brać na litość. Nie dam okazać słabości, może na to liczy. Da mi nadzieje, a później ją zniszczy. Wziął mnie za rękę. Chwycił mocno i pociągnął za sobą.
-Chodź, mamy mało czasu-powiedział przez zęby. Brzmiał bardzo groźnie. Próbowałam się wyrwać. Chciałam uciec. Mogłam to zrobić.
-Mam pistolet, więc nie próbuj niczego wywinąć-zaczął znowu mnie zastraszać. Spojrzałam na niego gniewnie. Nie wiedziałam co mnie czeka. Myślałam czy nie lepiej by było gdyby mnie zabił. Może mi zrobić coś gorszego niż śmierć i tego się właśnie bałam. Cholernej niepewności.

Przepraszam z góry za błędy. Jeśli rozdział się spodobał zostawcie gwiazdki❤️❤️❤️❤️

To Tylko PrzeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz