Michasia siedziała na barierce,a nogami ruszała tak że mogła spaść. Podbiegłem do niej i :
-Co ty robisz?!
-Nic - powiedziała poczym ocenęła się i poprosiła mnie żebym jej pomógł wejść spowrotem do domu. Złapałem ją w pasie i postawiłem ja spowrtem na ziemi,teraz już nie wytrzymałem:
-Michasia musze ci coś powiedzieć.
-Tak,coś się stało?
-Nie tylko ja już dłużej tak nie mogę.
-Leo,ale o co chodzi? - podeszłem do niej i ją pocałowałem,ale ona to odwzajemniła,ale z tego powodu bardzo się ucieszyłem.Michasia pov.
Czyli on jednak coś jeszcze do mnie czuje. Kiedy mnie pocałował czułam motylki w brzuchu i ciepło,które biło od niego dla mnie. Niestety tą piękną chwilę przerwał nam samochód podjeżdżający pod dom,dopiero teraz sobie przypomniałam że nie powiedziałam Charliemu że mam psa. Ups. No trudno może mnie nie wyrzuci,może:
-Leo.
-Tak.
-Czy Charlie byłby zły jakbym mu dopiero teraz powiedziała o tym że mam psa i właśnie teraz przyjechał samochód,który przewozi zwierzęta?
-Nie wiem,raczej by się nie wnerwił,a co?
-Nic,nic - powiedziałam I zbiegłam na dół,kiedy byłam przy drzwiach usłyszałam dzwonek,otworzyłam drzwi,a w nich stał starszy mężczyzna,trzymający smycz do której była przyczepiona Candy :
-Dzień dobry.
-Dzień dobry,pani to Michalina Makowska?
-Tak.
-Proszę.
-Dziękuję - powiedziałam łapiąc za smycz i zamykając drzwi:
-To przez tą małą kólkę Charlie ma się wkurzył?
-No.
-Oj,Miśka,Miśka - powiedział podchodząc do mnie i mnie przytulając.
-Co?
-Nic,nic skarbie.
-O,od kiedy jestem twoim skarbem?
-Od zawsze - powiedział poczym pocałował mnie w nos i poszedł do kuchni. Uśmiechnęłam się,odpięłam smycz Candy,a ona odrazu pobiegła za Leo. Postanowiłam pójść do kuchni,żeby tak nie stać samej na korytarzu,w kuchni zobaczyłam Leo robiącego jedzenie i Candy starającą się mu przeszkodzić. Zaczęłam się śmiać,przez co Leo i Candy odrazu zwrócili na mnie uwagę,no i w tym momencie wybuchłam śmiechem:
-Ci cię tak śmieszy?
-N....ni...nic - powiedziałam nie mogąc przestać się śmiać,przestałam się śmiać dopiero wtedy kiedy poczułam na twarzy jakiś proszek,otwarłam oczy i przetarłam oczy,poczym spojżałam na Leo. Nasze rolę się teraz zmieniły,on się śmiał,a ja patrzyłam na niego jak na debila.Leo pov.
Niestety mogłem się domyślić że Michasia długo mi dłużna nie będzie,bo po chwili poczułem że coś glutowatego spływa mi po głowie,oczywiście co to było jak nie jajko. Tak właśnie rozpoczęła się wojna na jedzenie,żeby nie było każdy z nas był w mące,jajkach,mleku i czekoladzie. W pewnym momencie podknąłem się i wpadłem na Michasię.
Chloe pov.
Właśnie wchodzimy do domu,jest strasznie cicho,aż za cicho,postanowiłam nie krzyczeć że jesteśmy,bo moglibyśmy przeszkodzić naszym gołąbeczkom w czymś ważnym. Szłam korytarzem,postanowiłam zajrzeć do kuchni I zobaczyłam Leo,który trzymał Michasię w pasie tak mocno jakby miała zaraz znów uciec gdzieś daleko,postanowiłam że nie będę im przerywać całowania się więc,zaczęłam się wycofywać trzymając w ręce telefon i kręcąc To co się tam dzieje. Niestety musiałam wpaść na wazon,a przy tym zwróciłam na siebie uwagę wszystkich:
-Hej,nie przeszkadzajcie sobie.
-My nic takiego nie robimy - powiedziała Michasia,patrząc w ziemię,szkoda że nie widziała reakcji Leo,na to co powiedziała.
-Hej,po pierwsze,co wyście zrobili z moją kuchnią,a po drugie co to za kulka,która koło was chodzi?
-No więc ja chciałem zrobić naleśniki,ale ta mała kulka Candy,czyli pies Michasi mi przeszkadzał.
-A okej,to może wy się teraz pójdźcie umyć,a potem wykąpiecie psa,no a ja z Chloe wyczyścimy kuchnię.
-Okej.