8 Rozdział

730 30 0
                                    

Will
Wydaje mi się, że Cassie jeszcze nie jest pewna, czego chce. Raz mówi, że nie chce sie leczyć, a potem że nie chce umierać. Nie rozumiem jej. Minie jeszcze dużo czasu zanim zrozumiem tą dziewczynę. I mam nadzieje, że będę miał taką szansę.
Kiedy widzę jak zasypia na moim ramieniu dociera do mnie, że pomału się w niej zakochuję. Tylko jest mały problem - nie mogę się w niej zakochać, choć chciałbym tego bardzo. 

Biję rekordy prędkości, by zawieść ją do domu. Jestem skoncentrowany na jeździe, ale zdarza mi się zerkać na nią kątem oka.

Czuję jak Cassie drży. Choć ogrzewanie jest włączone nam jest nadal zimno. 

Spoglądam na zegarek. Jest w pół do jedenastej. Nie chcę nawet myśleć co zrobi ojciec, gdy wrócę do domu. Mama dzwoniła do mnie już z trzy razy, ale za każdym razem odrzucałem połączenie. Chciałem spędzić ten dzień z Cassie. Było świetnie i nawet ojciec mi tego nie zepsuje.

Skręcam na nasze osiedle i zatrzymuję się na podjeździe mojego domu, z którego dobiegają donośne krzyki ojca. 

Wzdycham i podnoszę głowę Cassie z mojego ramienia, a ona tylko mruczy, przekręca się i ląduje głową na moich udach. O mój Boże... Nieruchomieję i wstrzymuję oddech. Moje serce pędzi szybciej niż zwykle, mam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej.

Kładę dłoń na jej plecach i odgarniam jej falowane włosy na jedną stronę, po czym pochylam się. 

- Cassie. - szepczę jej do ucha. - Cassie, już jesteśmy. - mówię nieco głośniej, a ona otwiera lekko oczy i spogląda na mnie z uśmiechem.

- Zawieziesz mnie jutro do szkoły ? - pyta cicho.

- Jasne. - mówię i posyłam jej uśmiech.
- Myślę, że - mówi podnosząc głowę z moich nóg. - powinniśmy wracać do domu.
- Odprowadzę cię. - mówię, po czym wysiadam pospiesznie z samochodu. Przechodzę na drugą stronę i otwieram drzwi, Cassie.

- Jaki dżentelmen. - mówi z uśmiechem, wysiadając. 

Cassie bierze mnie pod rękę i rusza w stronę swojego domu.
Gdy zatrzymujemy przed drzwiami jej domu, puszcza moją rękę i staje naprzeciwko mnie. 

- Do jutra. - mówi z uśmiechem i pochyla się. 

Gdy ma mnie pocałować, niespodziewanie drzwi się otwierają i Cassie odsuwa się ode mnie.

- Gdzieś ty byłaś ? - pyta jej mama.
- Co cie to obchodzi ? - Cassie wzrusza ramionami.
- Martwiłam się. - mówi, a ja zauważam żal wymalowany na jej twarzy.
- Nie musiałaś. - mówi oschle, krzyżując ręce na piersi.
- Straciliśmy poczucie czasu. - mówię. - To moja wina, nie Cassie.
- To nie jego wina. - mówi Cassie.
- Ważne, że jesteś cała i zdro... - jej mama nie zdąża dokończyć, bo Cassie zgina się w pół i zaczyna jęczeć boleśnie.
- Co się dzieje kochanie ? - jej mama wygląda na przerażoną. - Musimy jechać do szpitala ?
- Nie... nie wiem. - mruczy, zaciskając oczy.
- Chodź do domu, Cassie. - mówi mama i kładzie rękę na plecach dziewczyny, ciągnąc ją do domu. - Pożegnaj się z Willem. 

Sposób w jaki to mówi, brzmi ostatecznie, jak gdyby chciała dodać: "Pożegnaj się z Willem, bo już nigdy go nie zobaczysz".

- Pa Will. - mówi spoglądając na mnie żałośnie. 

Jej mama zamyka drzwi, a ja zastanawiam się, co by było gdyby pogorszyłoby się jej na szczycie tego budynku. Skończyło by się to katastrofą.

Przekraczając próg swojego domu modlę się, by ojciec nie zauważył mojej nieobecności, co jest mało prawdopodobne.
Chcę przemknąć niezauważony do swojego pokoju, ale nie udaje mi się to.

Close to the starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz