17 Rozdział

529 23 1
                                    

Cassie
Jest już prawie szósta, a Martin wciąż ode mnie nie odbiera. Dzwoniłam już piętnaście, a on nic. Jestem już gotowa do wyjścia, ale nadal nie wiem o której zaczyna się impreza.
Myślę, że czarna sukienka do połowy uda spodoba się Willowi, który dziś po raz pierwszy zobaczy mnie w tej wersji. 

Maluję usta czerwoną szminką, po czym biorę do ręki telefon i po raz kolejny próbuję się dodzwonić do mojego przyjaciela. Ku mojemu zaskoczeniu, odbiera po trzecim sygnale.

- Lepiej żebyś miał jakieś dobre wytłumaczenie. - mówię.
- Spałem. - w słuchawce rozlega się jego zachrypnięty głos.
- Jak to ?
- No tak to. - słyszę jego chichot. 
- Mogłeś chociaż napisać.
- Jak miałem napisać, skoro spałem ?
- Dobra, nieważne. Powiedz mi lepiej o której jest ta impreza.
- Zaczyna się około siódmej. A która jest ?
- Dochodzi szósta.
- O cholera... - po tych słowach połączenie zostaje zerwane. 

Piszę do Willa:

Ja: Jesteś gotowy na imprezę ? 

Odpowiedź dostaję od razu.

Will: Tak. Jedziemy już ?
Ja: Przyjdź po mnie. 

Wpycham telefon do torebki, zarzucam na siebie płaszcz i wkładam szpilki. Schodzę na dół, już mam wychodzić, gdy niespodziewanie na drodze staje moja mama.

- Gdzie ty się wybierasz ? - pyta zdziwiona, lustrując mnie wzrokiem od stóp do głów. - I to jeszcze w takim stroju.
- Nie twoja sprawa. - mówię i próbuje ją wyminąć, ale ona zasłania swoim ciałem drzwi frontowe, nie pozwalając mi wyjść.
- Cassie, martwię się o ciebie. Powiedz gdzie idziesz i z kim.
- Nie.

W tym momencie rozlega się pukanie.

- Do ciebie ? - pyta, patrząc na drzwi. Wykorzystując jej nieuwagę, łapie klamkę, po czym szybkim ruchem otwieram drzwi i wychodzę z domu.
- Nie wrócę na noc. - mówię, zanim zamykam drzwi, za sobą. 

Chwytam Willa za rękę i najszybciej, jak tylko potrafię ruszam do jego samochodu. Dopiero, gdy siedzimy w aucie mogę się mu dokładnie przyjrzeć. Kurtkę ma rozpiętą, więc mogę zobaczyć jego kraciastą koszulę, na jego szyi dostrzegam mój czarny szalik, który mu podarowałam. Ma czarne spodnie i białe tenisówki.

On też się mi przygląda. W jego oczach widać pożądanie, większe niż zazwyczaj. Nigdy go takiego nie widziałam. Podoba mi się to wydanie Willa. 

- Cassie wyglądasz... - milknie w chwili, gdy rozpinam płaszcz, przez co może zobaczyć mój dekolt. - Przecudownie. - dokańcza.
- Ty tez jesteś niczego sobie. - chichoczę, po czym przybliżam się do niego i całuję go w usta. 

On kładzie dłoń na moim karku, przyciągając mnie bliżej i pogłębiając pocałunek. Całuje mnie z taką pasją, że aż miękną mi kolana. Will nie chce przerywać pocałunku, ale mnie zaczyna brakować powietrza, o którego rozpaczliwie domagają się moje płuca. Kładę dłonie na jego klatce piersiowej i odpycham go od siebie. 

- Przystopuj. - mówię ze śmiechem. - Teraz nie mamy na to czasu.
- A kiedy będziemy mieć ? - pyta uśmiechając się zadziornie. Na jego ustach zauważam śladowe ilości mojej czerwonej szminki. Wyjmuję z torebki chusteczkę i wycieram jego wargi.
- Później. - mówię, odsuwając się od niego i zapijając pas. Włączam GPS i wpisuję odpowiedni adres.
- Jedź. - mówię, a chłopak odpala silnik i rusza. 

Will jedzie za wskazówkami pokazanymi na mapie. Co chwile na mnie zerka, myśląc, że tego nie zauważam. Gdy wjeżdżamy na ulicę na której mieszka Patrick, już nie potrzebujemy mapy, by wiedzieć który dom jest jego.

Close to the starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz