VINCENT
Ostatnie lata mojego życia dłużyły mi się niemożliwie. Nie wiedziałem, co się dzieje wokół mnie. Zamknięty i uwięziony w nieznanym miejscu. Kiedy w końcu zostałem znaleziony i oswobodzony, czułem, że dostałem od życia kolejną szansę. Niczym małe dziecko, poznawałem świat na nowo. Siedząc w pokoju przesłuchań londyńskiej policji, dowiedziałem się dwóch bardzo istotnych rzeczy. Każda o innym charakterze, przez co cieszyłem się i płakałem jednocześnie. Scotland Yard przekazał mi, że mój syn przeżył pożar i obiecali go do mnie ściągnąć. Niestety, moja ukochana nie miała tyle szczęścia. Łzy cisnęły mi się do oczu na myśl, że już nigdy nie zobaczę Rachel. Gdybym tylko zdołał ją ochronić...
W pewnym momencie usłyszałem ciche skrzypienie metalowych drzwi, a gdy uniosłem wzrok, za progiem zobaczyłem mojego ukochanego synka. Był już taki duży. Mały szczegół przyciągnął moją uwagę, a mianowicie opaska na oko. Wybito mu je?Ciel nie widział? Miałem straszne poczucie winy. Wyobrażałem sobie, przez co musiał przejść, kiedy nie było mnie przy nim.
Na szczęście wszystko zaczęło się wreszcie na nowo układać. Oboje wróciliśmy do rezydencji, gdzie poznałem jego służbę. Nie zważając na moją pozycję, każdemu z nich dziękowałem za opiekę nad nim. Nie przejmowałem się nawet tym, że mógłbym narobić mu wstydu. Wszystkie moje słowa były szczere. Ucieszyłem się także na myśl o Tanace, bo zdawałem sobie sprawę, że przez ten czas, gdy uchodziłem za zmarłego, świat mocno się pozmieniał. Uśmiechałem się na widok każdej znajomej mi twarzy, odzyskując przy tym swoją dawną tożsamość, którą przez tyle lat starano mi się wybić z głowy. Na nowo starałem się o powrót do stanu szczęśliwości. W zamyśleniu podziwiałem każdy skrawek domu, jakbym dopiero co go zakupił. Mój dobry nastrój prysł z chwilą, kiedy Ciel poprosił mnie o wyjaśnienia. Momentalnie przebiegł mnie nieprzyjemny dreszcz, który sprawił, że moje ręce w jednym momencie stały się lodowate. Starałem się je ocieplić nagrzaną filiżanką z herbatą. Doskonale wiedziałem, że pożar nie był przypadkiem.
Jakiś czas wcześniej miałem dużo pracy, więc przysnęło mi się w fotelu. Rachel czytała coś obok mnie. Zbudził mnie dopiero jej krzyk, a gdy już otworzyłem oczy... Cały salon stał w płomieniach. Bez wahania powiedziałem jej, że powinna uciekać. Ja miałem się udać po Ciela. Kiedy oboje znaleźliśmy się przy drzwiach, moja małżonka bezskutecznie próbowała je otworzyć. Szarpała za klamkę, płakała, a ja byłem w kompletnej panice i dezorganizacji. Uznałem, że najlepszym wyjściem będzie wybicie okna którymś z krzeseł, jednak gdy odwróciliśmy się za siebie, w pomieszczeniu zauważyliśmy nieznaną kobietę z bronią. Do dziś dzwonią mi w uszach jej słowa, nakazujące nam pozostawanie w bezruchu. Gdy spostrzegłem, że mimo naszego posłuszeństwa, zamierza się do strzału, zasłoniłem Rachel własnym ciałem. Dalsza część wydarzeń potoczyła się niezwykle szybko. Usłyszałem dźwięk wystrzału, a następnie przeszył mnie niewyobrażalny ból, od którego upadłem na podłogę. Nie mogąc się ruszyć, spojrzałem na Rachel i kazałem jej uciekać, nieważne gdzie. Jej najgorszym błędem było pochylenie się nade mną, bo zaraz potem skończyła z kulą w głowie. Zastrzelono ją na moich oczach...
- Proszę, skończ już - przerwał mi Ciel, który wręcz odrobinę zbladł na twarzy. - Nie chcę już tego słuchać.
- To trudne dla nas obu. Po tym wszystkim najprawdopodobniej zemdlałem i trafiłem w ręce tych chorych ludzi. Kula nie uszkodziła żadnych narządów, ale straciłem sporo krwi. Wciąż jeszcze miałem głupią nadzieję, że Rachel przeżyła i wkrótce ją zobaczę. Martwiłem się też o to, co stało się z tobą - westchnąłem, odkładając herbatę na stolik, aby jej przypadkowo nie wylać. Nie chciałem pokazać dziecku, że trzęsły mi się ręce. - Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłem na wiadomość, że żyjesz - uśmiechnąłem się ciepło i objąłem Ciela ramieniem, tuląc go przy tym czule do siebie. Ten zdawał się być jednak w innym świecie. Cholera, chyba niepotrzebnie mu o tym powiedziałem. - Jeśli nie chcesz mówić co spotkało ciebie, zrozumiem to. Niemniej jednak, będziemy razem i we dwójkę na pewno sobie ze wszystkim poradzimy. Chciałbym tylko... mogę?Powoli zbliżyłem rękę do twarzy Ciela, abym mógł rozwiązać jego opaskę i zobaczyć, co ci degeneraci z nim zrobili. Ten jednak odskoczył ode mnie tak, jakby wylano na niego wrzątek. Pewnie miał uraz. Biedaczek. Dlaczego właśnie nas to spotkało?
CZYTASZ
Welcome Home || Kuroshitsuji
FanfictionRezydencja Phantomhive powiększyła się o kolejnego domownika. Okazało się, że Vincent przeżył pożar i niesłusznie uważano go za zmarłego. Co wyniknie z obecności Sebastiana i ojca Ciela w jednym domu? Najwyższe notowanie: #74 W KUROSHITSUJI