VINCENT
Undertaker wcale nie gadał od rzeczy. Mówił z sensem, jednakże ciężko było go odkryć, nie będąc wpuszczonym do jego świata. Opowiedział mi historię o legendarnym shinigami, który zbyt mocno przywiązywał się do obserwowanych ludzi. Zawsze jednak ręka jego nie zadrżała, kiedy przybijał pieczątki w ich dokumentach. Początkowo myślałem, że w celu zmylenia mnie, rozprawiał się nad postacią kompletnie innej osoby, jednak kiedy napomknął coś o pięknej hrabinie, aż się wzdrygnąłem. Zrozumiałem, że moja matka doprowadziła go do tego, że przestał zajmować się zbieraniem dusz. Według niego, związek moich rodziców był jedynie na papierze i z zasady. Nie kochali się. Byli przywiązani do siebie aranżowanym małżeństwem. Przed urodzeniem mojej osoby, jak i Francis, nasza matka z każdym problemem zwracała się do białowłosego. Kiedy tak wymieniał to, co dla niej robił, poczułem się zmieszany. Mógłbym rzec, że w myślach porównałem się do niego. Jeśli na starość, bez Rachel, przyszłoby mi skończyć jako wariat, wolałbym chyba umrzeć i wcześniej, godnie do niej dołączyć.
- Miał jej datę śmierci dosłownie w ręku. Jedna wiadomość sprawiła, że sfałszował rok z dokumentacji, aby mogła dożyć sędziwego wieku - zachichotał. - Informacja nie mogła ujrzeć światła dziennego. Później jednak inni shinigami odkryli zmianę daty. Zabrali ją.
- O czym mówisz? Co ci powiedziano? - dopytywałem zaskoczony. Wtedy zrozumiałem, dlaczego był tak bardzo przywiązany do wisiora z medalionami, a szczególnie do jego jednego, konkretnego fragmentu.
- To dwie inne osoby - odparł z uśmiechem.
Nasza rozmowa została przerwana. Usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi, które chwilę później się otworzyły. Pan Tanaka zjawił się w najmniej odpowiednim momencie. Starszy mężczyzna położył koło nas ozdobne filiżanki, uśmiechając się przy tym delikatnie. Chwilę potem napomknął o Cielu. Podobno w trakcie naszej pogawędki, zadzwonili ze szpitala i możliwie następnego dnia będzie mógł wrócić do domu. Herbatę wypiliśmy w prawie kompletnej ciszy. Co jakiś czas ponawiałem swoje pytanie, związane z historią grabarza, jednak Undertaker dobitnie mi sugerował, że nie chciał na nie odpowiedzieć. Uciekał wzrokiem na boki, bawił się szklanką... Wszystko, abym dał sobie spokój. Właściwie udawał, że nie słyszał moich słów. Jak zwykle. Kiedy moja filiżanka była już pusta, udałem się do gabinetu. Podczas mojego pobytu w szpitalu, Ciel musiał prawdopodobnie wykonać kawałek mojej pracy. Inaczej ilość papierów na biurku byłaby znacznie większa. Wziąłem kilka dokumentów z firmy do rąk i zacząłem je przeglądać. Myślami byłem jednak gdzieś indziej. Wciąż wracałem do tego, co powiedział białowłosy.
- Shinigami żyją wiecznie. Chyba też bym oszalał - mruknąłem z wyczuwalną złością, przyciskając gęsie pióro do kartki. W pewnej chwili pękło mi w rękach. Nie miałem wyczucia. - Dlaczego nic nie chce mi powiedzieć? - dodałem z cichym westchnięciem, sięgając po chustkę, aby wytrzeć z rąk ciemny atrament.
Z niezadowoloną miną, wrzuciłem pióro do kosza. Stwierdziłem, że w takim stanie nie nadawałem się do niczego. Zacząłem nerwowo krążyć po pokoju. Moje rozmyślania przerwał telefon. Okazało się, że dzwoniła moja siostra. Mimowolnie uśmiechnąłem się, kiedy Francis oznajmiła swój przyjazd. Ostatnio brakowało mi kontaktu z nią. Tak bardzo skupiłem się na wygnaniu demona i przerwaniu kontraktu, że zapomniałem jakby o całym świecie. Zaśmiałem się cicho, kiedy zostałem zbesztany za niepodzielenie się informacją o moim stanie zdrowia. Gdy siostra zeszła na temat Ciela, natychmiast straciłem humor. Miała zamiar przyjechać razem z Elizabeth, narzeczoną mojego dziecka.
- Nie musisz zabierać swojej córki. Będzie jej się z nami nudziło - westchnąłem słabo. - Ciel jest w szpitalu.
- Czegoś mi jeszcze nie powiedziałeś?! - usłyszałem po drugiej stronie słuchawki.
Z biegiem lat przyzwyczaiłem się do temperamentu mojej siostry, ale jej krzyk wywołał u mnie ból uszu. Musiałem odsunąć się od telefonu na bezpieczną odległość. Szybko zakończyliśmy rozmowę. Ustaliliśmy, że nawiedzi mnie z całą rodziną, kiedy mój syn wyjdzie ze szpitala, co też później się stało. Ciel po swoim powrocie był bardzo osłabiony, jednak w moim odczuciu, wydawał się zdecydowanie weselszy. Co prawda, nie leżała mu zbytnio obecność Undertakera w domu, ale natychmiast się uspokajał, kiedy mieliśmy okazję do wspólnego spędzenia czasu. Francis zjawiła się właśnie wtedy, kiedy grałem z nim w szachy.
- Obraz nędzy i rozpaczy - rzuciła pod nosem, kiedy zobaczyła mnie i moje dziecko.
- Ciebie również miło widzieć, siostrzyczko - uśmiechnąłem się pod nosem. Faktycznie, oboje wyglądaliśmy na mocno sfatygowanych życiem.
- Cieeel! Co ci się stało?! - odezwała się moja siostrzenica, która niemal natychmiast przydusiła swojego narzeczonego do siebie. - Bardzo cię boli? Powiedz, powiedz!
CZYTASZ
Welcome Home || Kuroshitsuji
FanficRezydencja Phantomhive powiększyła się o kolejnego domownika. Okazało się, że Vincent przeżył pożar i niesłusznie uważano go za zmarłego. Co wyniknie z obecności Sebastiana i ojca Ciela w jednym domu? Najwyższe notowanie: #74 W KUROSHITSUJI