CIEL
Gdy się obudziłem, ojca nie było w domu. Byłem niewyspany i marudny, a jego nieobecność potęgowała mój kiepski humor. Przez większość dnia nie odzywałem się do Sebastiana. Niesamowicie mnie zdenerwował. Mógłbym nawet rzec, że przez nową sytuację stał się nielojalny. Dlatego też na każdym kroku demonstrowałem swoje niezadowolenie. Miał szczęście, że mój cel, z racji zmęczenia, nie był najlepszy. Inaczej oberwałby czymś w głowę. Najpewniej filiżanką, która znalazła się chyba najbliżej jego zakutego łba. Mógłbym się tak pastwić nad nim bez przerwy, jednak miałem lepsze rzeczy do roboty. Ojciec zniknął gdzieś nad ranem, więc musiałem zająć się papierami z firmy. Gdy większość akcji i obligacji została uporządkowana, usłyszałem ciche skrzypienie drzwi wejściowych. Gdzie on był cały dzień? Szybko oderwałem się od biurka i poszedłem na korytarz. Tata nie zauważył mnie.
Zobaczyłem, że w rękach trzymał jakąś grubą księgę i jednym z bocznych korytarzy próbował się dostać do swojego pokoju. W ekspresowym tempie ściągnąłem swoje buty na obcasach, abym mógł pójść za nim, nie robiąc zbyt dużo hałasu oraz nie ściągnąć tym na siebie jego uwagi. Szedł niezwykle szybko. Ledwo za nim nadążałem. Wyglądał na zaniepokojonego, co od razu skutkowało i moim niepokojem. Przeczuwałem, że księga w jego rękach mogła zwiastować coś złego. Gdy tylko dostał się do wspomnianego pomieszczenia, zamknął za sobą drzwi. Na klucz. Słyszałem charakterystyczny dźwięk zamka. Westchnąłem cicho, zbliżając się do drzwi. Z rezygnacją spojrzałem przez dziurkę od klucza. Tata siedział przy swoim biurku, odwrócony do mnie bokiem, co skutecznie uniemożliwiło mi przyjrzenie się księdze. Szlag by to.
- Sam tytuł mnie przeraża - westchnął, otwierając książkę od tyłu. Zrobił to dość dziwnie. Jakby miał w niej pozaznaczane strony. Zastanawiałem się, jak mogła brzmieć ''straszna nazwa''. - To było gdzieś tutaj...Ojciec zagłębił się w lekturze, a ja obserwowałem, jak jego twarz przybiera coraz bielsze odcienie. Przebiegł mnie nieprzyjemny dreszcz. Skuliłem się pod drzwiami, próbując nasłuchiwać.
- To nie wróży nic dobrego - westchnąłem do siebie, rozglądając się po korytarzu.
- Gdzie on może być? A jeśli gdzieś na ciele? - ponownie usłyszałem głos ojca. Wyprostowałem się, znów przylegając do dziurki od klucza. - Nie mogę mu zrobić krzywdy. Nie potrafię.
Tata zasłonił twarz dłońmi, a ja jedynie instynktownie odsunąłem się od drzwi. Domyślałem się, o czym mogła być mowa w księdze. Uderzyłem plecami o ścianę. Chciałem jak najszybciej stamtąd uciec, jednak ciekawość nakazywała mi zostać.
- Przeklęty znak - wypowiedzieliśmy niemal jednocześnie, aczkolwiek ja zrobiłem to trochę ciszej.Kiedy tylko usłyszałem, że tata wstał od biurka, natychmiast pobiegłem prosto do mojej sypialni. Zamknąłem oczy, nie chcąc myśleć o tym, co będzie, jeżeli ojciec odkryje prawdę, a mi skończą się wszystkie kłamstwa. Nie mogłem pozwolić na to, abym został bez przysłowiowych asów w rękawie. Przemierzając długi korytarz, wpadłem na coś. Konkretniej, na kogoś. Przywaliłem prosto w tors Sebastiana i poleciałem do tyłu. Brunet ochronił mnie przed upadkiem.
- Czy coś się stało? - zapytał z obojętnym wyrazem twarzy, kiedy już złapałem równowagę. Spojrzałem z trwogą na jego zgaszone, zaróżowione tęczówki, nie mogąc uspokoić oddechu. Złapałem się za klatkę piersiową, czując dającą się we znaki astmę. Wdech i wydech, Ciel. Było mi duszno. Zacząłem kaszleć, wspierając się na swoich kolanach. - Paniczu!

CZYTASZ
Welcome Home || Kuroshitsuji
FanfictionRezydencja Phantomhive powiększyła się o kolejnego domownika. Okazało się, że Vincent przeżył pożar i niesłusznie uważano go za zmarłego. Co wyniknie z obecności Sebastiana i ojca Ciela w jednym domu? Najwyższe notowanie: #74 W KUROSHITSUJI