3: Nocne dywagacje

2.8K 320 26
                                    

CIEL

Wspólna rozmowa rozjaśniła mi trochę w głowie. Wszystko wskazywało na to, że zemsta wciąż była aktualna. Ktoś zamordował moją matkę. W pewnym momencie pogrążyłem się w moich rozmyślaniach i skupiłem na swoich wspomnieniach z tamtego dnia. Nagle zobaczyłem, że ojciec zechciał rozwiązać moją opaskę. Natychmiastowo się od niego odsunąłem.
Nikt nie mógł zobaczyć znaku kontraktu. Nawet on. Nie chciałem, aby ujrzał, jak nisko upadłem i do czego byłem zdolny, aby osiągnąć upragnioną zemstę. Dodatkowo, niedawno go odzyskałem. Nie miałem zamiaru posyłać go znów do grobu. Taka wiedza mogłaby zagrozić jego życiu.

- Nie chcę, abyś oglądał mnie bez niej - mruknąłem ponuro, przyciskając dłoń do opaski na znak, że nie uśmiechało mi się rozstanie z nią.
- Nie będę naciskał - odparł spokojnie.

Podszedłem do okna i odgarnąłem dłonią wielkie zasłony. Zapadał zmrok, a deszcz nieprzerwanie uderzał w szyby. Ciężkie, burzowe chmury skutecznie zakrywały księżyc. Po dniu pełnym wrażeń chciałem pójść spać, jednak dopiero wtedy zrozumiałem, że moja sypialnia nigdy tak naprawdę nie należała do mnie. W końcu przywłaszczyłem sobie pokój rodziców. Z cichym westchnięciem podszedłem do taty i przedstawiłem mu całą sytuację.
- Nie przeszkadza mi to - odparł z pogodnym wyrazem twarzy. - Mogę się położyć w którymś z pokoi gościnnych. Uwierz, że przez ostatnie lata spałem w o wiele gorszych warunkach - dodał, delikatnie przy tym ziewając.
Widać nie tylko mi doskwierało zmęczenie po dzisiejszych wydarzeniach. Naszą rozmowę przerwało dość głośne skrzypienie wielkich drzwi frontowych, które niosło się echem po całej rezydencji. Oho, wrócił Sebastian. Pożegnałem się z tatą cichym ''dobranoc'' i natychmiast wyszedłem z salonu, aby poważnie porozmawiać z lokajem.
- Wszystko załatwione, paniczu. Niestety, najprędzej jutro rano odbiorę część zamówionych ubrań - odezwał się demon, kiedy zobaczył mnie na schodach.
- W porządku. Tymczasem idę się położyć. Masz się trzymać od mojego ojca z daleka, kiedy będę spał. Zrozumiano? To rozkaz - zmarszczyłem brwi, na co kamerdyner klęknął przede mną, wypowiadając znajome słowa ''Yes, My Lord'', po czym udał się ze mną do sypialni.

Brunet dość szybko przebrał mnie w koszulę nocną. Zdejmując moje pierścienie, demon uśmiechnął się pod nosem, co niebywale mi się nie spodobało. Zapytałem o powód takiego zachowania, na co Sebastian jedynie spojrzał się na mnie z różowym błyskiem w oczach. Przez to wzdrygnąłem się delikatnie.

- Po prostu zdaje mi się, że masz złudną nadzieję na powrót do normalnego życia, paniczu. Zauważyłem nawet, że zacząłeś się mnie bać. Czy słusznie? Nagle masz kogoś do stracenia i zachowujesz się inaczej. Chcesz znów być traktowanym jak dziecko, podczas gdy wcześniej zmierzałeś ku dorosłości i chciałeś, aby uznawano cię za pełnoletniego. Zdecyduj się.
- Zamknij się, psie - syknąłem, zadziwiony jego śmiałością. - Nadal mam się za kogo mścić, więc powrót mojego ojca powinien być ci obojętny. Dostaniesz wszystko zgodnie z umową. Ja także.
W pewnym momencie zacząłem wątpić w mój cel. Nadal chciałem cierpienia dla tych, którzy zrobili mi z życia piekło, jednak czy aby nie poświęciłem za dużo? Jeżeli nie udałoby mi się uciec przed przeznaczeniem, moim ostatnim rozkazem byłoby pozostawienie ojca w nieświadomości. Wolałbym, aby żył w kłamstwie, że zmarłem na jakąś chorobę, bądź w wypadku. Moje oczy same zaszkliły się łzami na samą myśl, że znów będzie cierpiał. Jednak zostały we mnie jakieś ludzkie uczucia...
- Dobranoc, paniczu - odezwał się Sebastian, biorąc do ręki świecznik. - Chcesz, abym tu został, aż nie zaśniesz?
- Nie. Wynoś się - prychnąłem w odpowiedzi, zakrywając się szczelniej kołdrą. - Pojawiasz się często pod postacią kruka, jednak ja czuję, że w środku jesteś zwyczajnym sępem. Odejdź. Jeszcze nie możesz uznać mnie za padlinę - dodałem zniesmaczony i oddelegowałem go na korytarz ruchem ręki.

Welcome Home || KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz