Naruto szedł szybkim krokiem przed siebie. Nie zwracał uwagi na protesty ze strony Tsubaki, której dłoń kurczowo ściskał i ciągnął za sobą. Nie miał pojęcia co zrobić. Nie mógł czekać jeszcze jednego dnia na statek. To mijało się z celem.Zatrzymał się i puścił Tsubaki.
A może..?
-Jeszcze nigdy ci się to nie udało Naruto.- powiedział Kurama.
Naruto przygryzł wewnętrzna część policzka.
Jedynym wyjściem było Hiraishin no Jutsu jego ojca. Tylko że...
-Jesteś beztalenciem i hańbisz nazwisko Klanu Namikaze.- dokończył Lisi Demon.
-Wiedziałem, że zawsze mogę na ciebie liczyć dattebayo.- odmruknął Naruto.
Jednak jakby nie patrzeć Kyūbi miał rację. Kilka dobrych lat poświęcił na trening Techniki Latającego Boga Piorunów, jednak z marnym skutkiem.
W sumie to żadnego skutku nie było.
Może dwa razy udało mu się przenieść na odległości większe niż dziesięć metrów. Ta technika była jego konikiem, ale teraz była także jedyną, która mogła mu pomóc.
Postanowił sobie, że będzie używał jej tylko w ostateczności, ponieważ nie znał skutków nieumiejętnego korzystania z tej techniki, a odległość dzieląca go od Konohy była spora.
No trudno. Nie miał wyjścia.
Sprawę bardzo ułatwiał mu fakt, że każdemu Jinchūriki wręczył zwój z jego pieczęcią.
Przezorny zawsze ubezpieczony czyż nie?
-Chyba głupi.- mruknął Dziewięcioogoniasty.- To do ciebie nie podobne.
Naruto zignorował zeczepkę Rudego Zła i z westchnieniem usiadł na trawie, składając ręce.
Trochę zajmie przygotowanie techniki.
***
Stał wsparty na ciemnej, drewnianej lasce. Uważnie śledził postawy, jakie prezentowali zebrani ninja. Jego brązowe oko przeskakiwało z jednej maski do drugiej.
-Idźcie.- powiedział Danzõ.
-Tak jest.- odpowiedzieli zgodnym chórem shinobi i zniknęli.
Fałszywy dowódca Korzenia uśmiechnął się, kiedy do jego uszu dobiegły krzyki ludzi na ulicach.
To była zdecydowanie najlepsza część ich planu.
***
Temari wpatrywała się w kolejną, z góry przesądzoną walkę. Podparła ręką głowę i westchnęła. Zaczęła stukać palcami o blat biurka, przy którym siedziała. Przyjechała wzrokiem po zebranych i swoje spojrzenie zatrzymała na Shikamaru. Chłopak czując, że jest obserwowany odwrócił się w jej kierunku.
-Nudzi mi się.- powiedziała bezgłośnie blondynka.
Brązowooki wzruszył tylko ramionami. Co w wolnym tłumaczeniu znaczyło ,,Nic na to nie poradzę."
Jej kolejne westchnienie zostało zagłuszone przez krzyk dochodzący z zewnątrz. Potem dało się słyszeć szczęk stali i kolejne wrzaski. Obecne osoby wymieniły między sobą zaniepokojone spojrzenia. Walczący przystanęli w miejscu.
Shikamaru podniósł rękę.
-Walka zostaje przerwana.- powiedział i ruszył w stronę wyjścia.

CZYTASZ
Dziecko z Przepowiedni
FanfictionPotwór - szeptali. Demon - mówili głośniej. Przepadnij! - krzyczeli otwarcie w ich stronę. Nienawiść, samotność, odrzucenie - uczucia, które towarzyszyły im od zawsze. Dziewiątka Ogoniastych Bestii. Dziewiątka Jinchūriki. Jeden wspólny cel. Ze...