Yuki po głębszych przemyśleniach postanowiła zrezygnować z podróży do Konohy. Wioska była dla niej zdecydowanie za otwarta i istniało zbyt duże prawdopodobieństwo, że, nie daj Boże, akurat natknie się na Sakryfikantów, kiedy ci jakimś cudem się tam znajdą.
Miała nowy plan i jej celem stał się Kraj Śniegu wraz ze swoją Ukrytą Wioską. Postanowiła zacząć wszystko od nowa w miejscu, w którym jej stopa jeszcze nigdy nie postanęła. W miejscu, gdzie żaden mieszkaniec nie będzie patrzył na nią jak na potwora, mordercę czy osobę, która nigdy nie powinna się urodzić. Odetnie się całkowicie od swojego dotychczasowego życia, zerwie wszystkie znajomości i postara się zapomnieć.
Zapomnieć o krzywdach, które ją tu spotkały. Zapomnieć o ludziach, którzy do owych krzywd się przyłożyli.
Yuki westchnęła i przeczesała z roztargnieniem włosy. Skoczyła na kolejną gałąź, aktywując równocześnie Kõrigan'a, by ocenić odległość, jaka dzieliła ją od najbliższej osady. Podróż do Kraju Śniegu nie będzie prosta, więc logicznym było, że będzie musiała zrobić spore zapasy.
I oczywiście zaopatrzyć się w jakiekolwiek pieniądze, ponieważ jak na razie - nie miała przy sobie złamanego grosza.
Zmrużyła oczy i spojrzała ostatni raz za siebie. Nie widząc chakry swoich byłych towarzyszy, poczuła zarówno ulgę, jak i minimalne rozczarowanie. Jakaś część niej oczekiwała, że mimo wszystko ruszą za nią tak, jak rzeczywiście zrobiliby to prawdziwi przyjaciele. Najwyraźniej zbyt mało wiedziała o więziach łączących ludzi i jak zwykle się przeliczyła.
Białowłosa syknęła cicho, kiedy poźlizgnęła się na oblodzonej gałęzi. W ostatniej chwili udało jej się złapać za konar, który znajdował się najbliżej ziemi, dzięki czemu wylądowała miękko na śniegu. Wyprostowała się powoli i uniosła głowę, by spojrzeć nad siebie oraz ocenić pozycję słońca.
Dwie godziny. Pomyślała, marszcząc z konsternacją brwi. Do zmierzchu pozostały niecałe dwie godziny, a dobrze wiedziała, że podróż w nocy, bez prowiantu oraz wody zdatnej do picia nie ma większego sensu. Podrapała się w zamyśleniu po podbródku i ruszyła przed siebie. Śnieg skrzypiał cicho pod jej nogami, jednak nie zwracała na to większej uwagi. Jeśli jakieś dzikie zwierzę ją usłyszy - z łatwością będzie mogła je zabić, dostarczając sobie tym samym jedzenia.
Z cichym westchnięciem zdjęła z siebie kamizelkę i dokładnie obejrzała z każdej strony. Ubranie było szyte na zamówienie złożone przez Danzõ, więc nie miała wątpliwości, że kryje w sobie jakieś niespodzianki.
Tu akurat się nie pomyliła.
Szybko znalazła ukrytą kieszonkę, a w niej dwa małe zwoje. Wzięła je do ręki, zakładając z powrotem bezrękawnik. Po odpieczętowaniu pierwszego z nich, w jej dłoniach pojawił się kolejny zwój, tym razem naturalnej wielkości. Yuki wywróciła oczami, jednak tego również chwilę później odpieczętowała.
Na ustach dziewczyny pojawił się cień uśmiechu, kiedy zawartością pergaminu okazał się pokaźny plik banknotów. Dzięki Bogu, nie zaczynała całkowicie od zera, a Danzõ jednak umiał być przydatny.
Przynajmniej dobrze, że nie będzie musiała mu tego oddawać.
W drugim zwoju znajdował się zestaw kunai i shurikenów, który pozwolił dziewczynie uzupełnić braki w jej asortymencie. Kiedy kabura na udzie białowłosej była pełna, a pieniądze dobrze schowane, zwinęła zwoje i włożyła je do kieszeni. Rozjerzała się wokół siebie, myśląc intensywnie, czy w niecałe dwie godziny uda jej się pokonać prawie trzydzieści kilometrów. Po chwili opuściła ramiona i związała włosy w warkocz. Nie miała nic do stracenia, a jeśli nie będzie zwlekać; oddali się jeszcze bardziej od Jinchūriki. Zrezygnowała jednak z podróży po drzewach, więc ruszyła truchtem przed siebie.
![](https://img.wattpad.com/cover/83930821-288-k797343.jpg)
CZYTASZ
Dziecko z Przepowiedni
FanficPotwór - szeptali. Demon - mówili głośniej. Przepadnij! - krzyczeli otwarcie w ich stronę. Nienawiść, samotność, odrzucenie - uczucia, które towarzyszyły im od zawsze. Dziewiątka Ogoniastych Bestii. Dziewiątka Jinchūriki. Jeden wspólny cel. Ze...