Katsuro nie lubił ludzi.
Nie, raczej trafniejszym wydawało się stwierdzenie, że nie lubił obcych ludzi.
W każdym razie, stojąc przed wysokim mężczyzną, który przedstawił się jako Itachi Uchiha, nie czuł się komfortowo. Może chodziło o czarne niczym najgłębsze czeluści piekieł oczy, których każde spojrzenie przyprawiało o dreszcze? Albo dziwnie mroczną chakrę, jakiej nie spotykało się na codzień? Mogło to być również spowodowane ciemnym płaszczem przyozdobionym w czerwone chmury, który wyraźnie wskazywał na przynależność do pewnej mało lubianej przez Drużynę Kryształu grupy.
Strażnik Diamentu mierzył mężczyznę uważnym spojrzeniem swoich niezwykle jasnych tęczówek. Nie ukrywał niechęci względem niego, jednak Itachi zdawał się w ogóle nie zwracać na niego uwagi.
Cóż, tego można się było spodziewać po przedstawicielu klanu Uchiha.
Katsuro skrzyżował przed sobą ręce, przybierając na twarz wyraz wielkiego niezadowolenia. Przejechał wzrokiem po swoich towarzyszach, zatrzymując go chwilę dłużej na sylwetce Ren, przez co skrzywił się jeszcze bardziej. Jak on nie lu...
Syknął niespodziewanie i podskoczył, kiedy czyjaś ciężka stopa wylądowała na tej należącej do niego.
-Co ty wyprawiasz? - warknął w stronę wysokiej blondynki, która z miną niewiniątka udawała, że nie wie o czym mówi.
Wzruszyła ramionami, odgarniając z twarzy kilka zbłąkanych, jasnych komsyków włosów.
-Patrzysz brzydko na Ren - powiedziała na tyle cicho, by tylko on usłyszał. Jej głos był na pozór obojętny, jednak wyuczony na wszystkie tony Miwy, Katsuro doskonale słyszał w nim ukrytą groźbę - Przestań - uśmiechnęła się słodko, co miało i wyglądało niezwykle fałszywie.
Po plecach Strażnika Kamienia Odrodzenia mimowolnie przeszły dreszcze, widząc nieprzychylne spojrzenie Miwy. Ta kobieta była naprawdę straszna.
Blondynka uśmiechnęła się zwycięsko, widząc kropelkę potu, spływającą po skroni Katsuro. Przeniosła spojrzenie swoich rubinowych tęczówek na Saito, który dyskutował zawzięcie z Itachi'm. Strazniczka Kamienia Krwi nie wiedziała za bardzo, o czym tak namiętnie rozmawiają, jednak udało jej się wyłapać pojedyncze słowa takie jak ,,pomoc", ,,walka" i ,,Orochimaru", więc łatwo mogła wywnioskować, czego chce od nich przedstawiciel klanu Uchiha.
Z cichym westchneniem wyciągnęła z kieszeni szklaną buteleczkę z czerwonym płynem w środku. Usiadła na ziemi, mierząc niezadowolenym spojrzeniem kciuka u lewej ręki, z którego lakier zdążył już zejść. Odkorkowała opakowanie i starannie zaczęła malować paznokcia. Nie zwracał uwagi na pełne dezaprobaty spojrzenie Toru, ostrożne Katsuro czy nieśmiałe Ren. Pogrążona we własnych myślach, lekko marszczyła nos oraz brwi, prawie całkowicie tracąc kontakt z rzeczywistością.
Wciąż nie wiedziała, co powinna zrobić. Zgodzić się i pomóc mężczyźnie pokonać Orochimaru czy lepiej wrócić do Rezydencji Dźwięku i....
Otworzyła szeroko oczy, prawie wypuszczając z dłoni butelkę z lakierem. Jeśli wrócą do tego Gdziego Sannina bez Naruto, ten najprawdopodobniej (lub raczej na pewno) ukaże ich w bardzo bolesny sposób.
Blondynka wzdrygnęła się, co nie uszło uwadze Itachi'ego, który kątem oka cały czas ją obserwował. Zmarszczył delikatnie brwi, na krótką chwilę tracąc zainteresowanie swoim rozmówcą. Wyprostował się i poprawił poły płaszcza, by...
Upaść na ziemię, przygniecony ciężarem pewnego blondwłosego Jinchūriki. Naruto jęknął, masując krzyż.
-Wiedziałem, że trzeba było poświęcić tej technice więcej czasu - wymamrotał pod nosem, a jego twarz wykrzywił grymas.
![](https://img.wattpad.com/cover/83930821-288-k797343.jpg)
CZYTASZ
Dziecko z Przepowiedni
FanfictionPotwór - szeptali. Demon - mówili głośniej. Przepadnij! - krzyczeli otwarcie w ich stronę. Nienawiść, samotność, odrzucenie - uczucia, które towarzyszyły im od zawsze. Dziewiątka Ogoniastych Bestii. Dziewiątka Jinchūriki. Jeden wspólny cel. Ze...