Naruto słyszał wiele opowieści o swoim ojcu. Niektóre z nich przekazał mu Kurama, inne usłyszał z ust przypadkowych osób, a w ostateczności były to zapiski w najróżniejszych księgach, które jakimś cudem wpadły mu w ręce. Wszystkie opowieści mówiły o tym samym; o wspaniałej potędze, jaką dysponował Czwarty Hokage. Zawierały mnóstwo komplementów i słów pełnych podziwu, które każdy autor kierował pod adresem jego ojca. Po pewnym czasie Naruto zaczął sądzić, że w owych historiach kryją się ziarna prawdy, jednak większość z nich jest mocno przesadzona.
Oczywiście nie wątpił, że Minato Namikaze jest potężny, ale wszystkie opowieści, które dochodziły do jego uszu z czasem przestały być dla niego wiarygodne. Każde dziecko chciałoby mieć za ojca wielkiego bohatera, a on, nawet jeśli rzeczywiście go miał, wolałby żeby tata po prostu przy nim był. Czasami przeklinał w myślach potęgę Minato, bo gdyby nie ona - nie zostałby wybrany na Hokage, a co za tym idzie; nie musiałby oddawać życia za Konohę.
Naruto nie potrzebował więc wiele czasu, by w pewnym momencie po prostu zacząć nie dowierzać w to, co opowiadano o jego ojcu. Kilka razy zdarzyło mu się nawet drwić z mocy Hokage, jednak teraz, stojąc twarzą w twarz ze swoim ojcem i mierząc się z nim w bezpośrednim starciu, przeklinał samego siebie za swoją głupotę.
Uważał siebie za szybkiego. Oczywiście się pomylił. Jego ojciec atakował błyskawicznie, nie dając mu nawet szansy na kontratak i wciąż zmuszał go do defensywny. Jinchūriki Kyūbi'ego czuł się przy starszym blondynie jak zwykły żółtodziób, któremu dopiero co udało się ukończyć Akademię Ninja. Nawet z pomocą chakry swojego ogoniastego przyjaciela nie był w stanie nadążyć za Czwartym Hokage.
-Z prawej! - ostrzegawczy krzyk Minato był jedynym, co pozwoliło mu na uniknięcie ataku ze strony starszego Namikaze.
Uchylił się, a ręka z kunai'em świsnęła tam, gdzie sekundę wcześniej znajdowała się jego głowa. Naruto poczuł w ustach nieprzyjemny, metaliczny smak krwi, kiedy z całej siły zacisnął szczęki, przygryzając przy tym język.
-Skup się! - skarcił go po raz kolejny Minato, gdy tym razem nie udało mu się w pełni uniknąć ciosu ojca.
Ostra broń przecięła jego policzek, tworząc tym samym płytką ranę, z której od razu wypłynął strumyczek czerwonej cieczy. Naruto syknął, czując nieprzyjemne pieczenie, mimo że rana niemal natychmiast zasklepiła się, uleczona przez chakrę Kuramy.
-Jeśli tak dalej pójdzie, będę się wstydził, że to ty zostałeś moim Jinchūriki - ponure warknięcie Dziewięcioogoniastego sprawiło, że blondyn zacisnął usta w wąską kreskę, przybierając na twarz grymas niezadowolenia.
-Ty też z nim przegrałeś, dattebayo - syknął w odpowiedzi urażony uwagą przyjaciela blondyn i wymierzył szybki cios w szczękę ojca.
Ku zdziwieniu Kuramy, Minato i swojemu - rzeczywiście udało mu się trafić.
Naruto zamrugał zdziwiony, patrząc z konsternacją na zaciśniętą pięść. Jego usta mimowolnie rozciągnęły się w szerokim, charakterystycznym dla niego, uśmiechu, kiedy uświadomił sobie, że właśnie zmierza w stronę zwycięstwa nad legendą. Wkrótce on sam się nią stanie!
Nie mógł jednak dłużej podziwiać siebie i swoich osiągnięć, ponieważ Minato błyskawicznie odzyskał rezon i znów natarł na Naruto, sprawiając, że ten automatycznie stracił wiarę na zwycięstwo. Oh, na Mędrca Sześciu Ścieżek, przecież pokonał Jiraiyę! Jego ojciec, jako uczeń tego, pożal się Boże, Ropuszego Mędrca nie powinien stanowić dla niego większego problemu!
-Toru! - wrzasnął w stronę Strażnika, który znajdował się na drugiej części polany i próbował położyć dłoń na głowie Orochimaru. Szatyn spojrzał na niego przelotnie, dając mu do zrozumienia, że usłyszał jego krzyk. - Długo jeszcze?! - dodał i skoczył przed siebie, robiąc na ziemi fikołka, dzięki czemu uniknął ataku Czwartego Hokage.
![](https://img.wattpad.com/cover/83930821-288-k797343.jpg)
CZYTASZ
Dziecko z Przepowiedni
FanficPotwór - szeptali. Demon - mówili głośniej. Przepadnij! - krzyczeli otwarcie w ich stronę. Nienawiść, samotność, odrzucenie - uczucia, które towarzyszyły im od zawsze. Dziewiątka Ogoniastych Bestii. Dziewiątka Jinchūriki. Jeden wspólny cel. Ze...