Remus obudził się, kiedy słońce dopiero wschodziło. Odruchowo spojrzał w wiszący naprzeciw łóżka kalendarz; od czasu wykluczenia go z Zakonu stracił poczucie czasu.
- Pojutrze Noc Duchów. - Powiedział do siebie.
Serce mu pękało na myśl, że nie będzie mógł spędzić tego dnia w Hogwarcie. Nie chodziło o sam fakt, że to Hogwart, ale o to, że kiedy chodzili do szkoły, wszystko wydawało się być banalnie proste. Po skończeniu szkoły musieli podjąć czynną walkę z wrogiem, a konsekwencje tej decyzji dosięgły najniewinniejszych z niewinnych - małego Harry'ego.
Czy można było mieć jeszcze bardziej podły nastrój? Martwił się o przyjaciół, pragnął ich ochraniać, a przez to, czym się stał stracił tę możliwość. Już wiedział, jak przez ten cały czas czuł się James.
A może ich odwiedzi? Nikt mu tego nie zabroni, a oni w ostatnim liście pytali, kiedy wpadnie z wizytą. I tak nie miał nic lepszego do roboty.Tymczasem w domu Potterów trwały radosne przygotowania. Gospodarze stwierdzili, że zaproszą kilku gości i urządzą przyjęcie, takie jakie od wieków były urządzane w Hogwarcie. Uznali to za świetny sposób na rozerwanie się. Napięcie, które w ostatnim czasie panowało dookoła nich stało się już nie do zniesienia.
- James, ktoś chyba przyszedł, sprawdzisz to?
James skinął głową i poszedł otworzyć drzwi. Po chwili do uszu Lily i Harry'ego dotarł głośny okrzyk radości. Wzięła szybko małego na ręce i pobiegła do korytarza.
- Remus! - Krzyknęła, gdy zobaczyła, kto stoi w progu.
- Hej. - Odpowiedział Lupin, ściskając ją mocno. - Co u was słychać?
Lily zabrała gościa do salonu i usadziła na kanapie razem z synkiem, który uradowany wyciągał rączki w stronę wujka. James poszedł zaparzyć herbatę.
- Widzisz, mamy tu prawdziwe urwanie głowy. Przygotowanie dla was uczty rodem z Hogwartu to prawdziwe wyzwanie.
- Nie wątpię. Dostałem wasze zaproszenie i pomyślałem, że wpadnę wam pomóc.
- Jesteś taki kochany. W listach nic nie piszesz, jak ci się układa... - Powiedziała z wyrzutem.
- Bo nic ciekawego się nie dzieje. Ciągła rutyna daje mi o sobie znać. Dzień w dzień budzę się z myślą, że to będzie lepszy dzień. Ale Za każdym razem spotyka mnie rozczarowanie.
James postawił przed nim kubek gorącej herbaty.
- Wiesz, Remusie, myśleliśmy, czy nie porozmawiać z Albusem o przywróceniu cię do Zakonu.
- To raczej nie jest dobry pomysł. Pomyśl, James, kiedy to zrobi i coś się stanie... W naszych szeregach nadal jest szpieg. Zapewne wie o mnie i odpowiada mu to, że większość podejrzeń spadła na mnie. Myślicie, że nie wykorzysta tej sytuacji?
Zapanowała cisza. Remus miał rację i ta prawda powoli zaczynała do nich docierać.
- Może ktoś działa pod wpływem zaklęcia? Dlaczego nikt o tym nie pomyśli.
- Ehh, Lily twoja wiara w dobro ludzkości nadal pozostaje niezachwiana. - Zaśmiał się Lupin.Gdzieś daleko, gdzie nie sięgał wzrok nikogo z Zakonu zakapturzony czarodziej przechadzał się po ciemnym pomieszczeniu. Pod jego nogami pałętał się mały, grubiutki człowieczek. Wydawał się być bardzo zadowolony z zadania, które wykonał.
- W Noc Duchów znikniesz ze swojej kryjówki, Glizdogonie. - Wysyczał czarodziej. - Zaplanowane przyjęcie się nie odbędzie. Czy wszystko jasne? - Tak, P-panie. - Wyjęczał człowieczek, gorliwie kiwając głową.
CZYTASZ
Światło w ciemności
FanfictionDookoła ból i cierpienie. Tajemniczo znikają ludzie szanowani w świecie czarodziejów, jak nikt inny. Każdy każdego podejrzewa, nikomu nie można ufać. Przyjaciel okazuje się wrogiem, wróg przyjacielem. W Anglii panuje terror. Już nigdzie nie można cz...