ROZDZIAŁ IV

1.8K 222 68
                                    

"Prawda jest straszna, ale niewiedza jeszcze gorsza."

Becca Fitzpatrick

— Co ty kombinujesz, Uchiha? — Suigetsu leniwie obracał w swoich dłoniach sztylet, opierając się o zimną ścianę pokoju. Sasuke w tym czasie bazgrał coś na kartce papieru, od czasu do czasu mrucząc zawzięcie do siebie. Nagle poderwał głowę do góry i warknął:

— Nie twój zasrany interes, Sui.

Suigetsu wygiął wargi w kpiącym uśmiechu. To było takie przewidywalne, pomyślał.

— Wiesz, że krążą plotki o tym, że tego całego Uzumakiego nie ma w wiosce?

— Wiem. — Suigetsu uniósł w zdziwieniu jedną brew.

— I mimo tego chcesz z nim pertraktować?

Bezczelny uśmiech zdradził wszystko. Wtem ujrzeli w progu zdyszaną Karin. W rękach trzymała list.

— Odpowiedzieli... odpowiedzieli pozytywnie — wydyszała.

— Nareszcie — usłyszeli zadowolony głos Uchihy.

Suigestu stwierdził, że Uchiha naprawdę był porąbany.

***

Gdy wychodził z gabinetu Tsunade, był w jeszcze gorszym nastroju niż gdy tam wchodził. I szczerze mówiąc, naprawdę miał ochotę coś rozwalić. A najlepiej kogoś. Uzumaki wcale nie żartował mówiąc, że z chęcią obije uchihowską mordę, ale niestety świat był przeciwko blondynowi — Uchiha według słów Tsunade miał się zjawić dopiero za jakieś trzy dni w otoczeniu swoich goryli. O czym mieli pertraktować babunia, jak na złość nie powiedziała, ale błysk w jej oczach wydawał się być dostatecznie wymowny, by Naruto z grymasem na twarzy stwierdził, iż lepiej nie wiedzieć. I tak według niego nie miało to znaczenia. Nie teraz. Jedyna myśl, która trawiła go od wewnątrz brzmiała — jak śmiał?

Właśnie, jak śmiał ten arystokratyczny dupek prosić o rozmowę z nim? Nie wystarczyło mu, że i tak dostatecznie go upokorzył, pozostawiając? Zniszczył ich przyjaźń i wątpliwe było, by nie zdawał sobie z tego sprawy, dlatego Uzumaki jeszcze bardziej był oburzony całym tym zagraniem. Bo niby jak on sobie to wyobrażał? Że spokojnie będą omawiali sprawy wioski, stojąc na przeciwko siebie w jednym pomieszczeniu?

— Po moim trupie — warknął, zaciskając z całych sił pięści. Był tak pochłonięty myślami, że nie zauważył nawet niedowierzających spojrzeń ludzi, gdy przemierzał ścieżki wioski. A mieszkańcy naprawdę wydawali się być zdumieni tym, iż Uzumaki Naruto powrócił w końcu po rocznej misji.

— Siema, chłopie! — Nagle Naruto obrócił się w zatrważającym tempie, czując rękę na swoim ramieniu. Nie minęła sekunda, gdy ta ręka wygięła się pod nienaturalnym kątem, a Naruto przygniatał napastnika do ziemi. Jego wzrok stał się dziwnie pusty.

— Stary, wyluzuj — wychrypiał Kiba z policzkiem przyciśniętym do chłodnego piasku. Naruto spojrzał na niego nie rozumiejąc, a po chwili widząc co zrobił — gwałtownie go puścił.

— Przepraszam — wypalił, pomagając mu wstać.

Kiba otrzepał się niedbale i, jakby nigdy nic, uśmiechnął się z radością. Naruto wbrew sobie odwzajemnił ten gest.

— Widzę, że na tej misji cię nie oszczędzali!

— Hm?

— Stary, to było ekstra! — wykrzyczał Kiba, opierając się entuzjastycznie o skołowanego Naruto. — Musisz mnie tego kiedyś nauczyć! Już widzę minę dziewczyn! Będą zachwycone... — rozmarzył się, po czym już opanowany, acz nadal z powalającym uśmiechem powiedział:

Szkarłatny Zmrok ✔ (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz