ROZDZIAŁ XIV

1.5K 205 9
                                    

" Nie ma większego niebezpieczeństwa nad nielekceważenie wroga."

Lao Cy

To spotkanie było dziwne, pomyślał Naruto, wychodząc na zewnątrz. Słońce od razu go oślepiło, więc musiał ręką zasłonić denerwujące promienie. Nie poruszył się i nie zszedł ze schodów. Nie miał ochoty teraz, po tym wszystkim, wracać do domu.

W sumie nic nie ustalili. Znaczy, oprócz Itachiego, który okazał się być prawdziwą niespodzianką. Naruto wierzył słowom Sasuke. Zresztą jakby nie mógł? Wiedział przecież z nich wszystkich najlepiej, jak ważna dla Sasuke była zemsta. To dla niej Uchiha go porzucił.

Nie, żeby to coś... znaczyło.

Ponad rok minął od czasu, gdy Naruto pogrążony był w smutku, gdy świat się zawalił, a myśl, że nigdy nie odzyska przyjaciela, stała się aż nazbyt realna. W tamtym okresie ciągle powtarzał, że przyjaciel go opuścił, myślał, że już nie ma po co żyć... był wrakiem samego siebie.

Teraz zaś ma go z powrotem, ale... ale wszystko się zmieniło. On się zmienił, a Uchiha zapomniał chyba, co takiego uczynił. A tego zapomnieć się nie dało, zdradził go i Naruto nie zamierzał wybaczyć. Zresztą nawet nie wiedział, co dokładnie planuje Uchiha. Jeżeli pragnie z powrotem odbudować więzi pomiędzy nimi, powinien zrezygnować już teraz. Nie było co ratować.

Chyba przeholował.

Parsknął suchym śmiechem.

Uchiha i ponowna przyjaźń? Jasne. Na pewno ten dupek by tego pragnął. Znowu stajesz się naiwny. Przecież Uchiha ma tylko jeden cel — doprowadzić cię do furii. I jak na razie nieźle mu to wychodzi.

To nie ma nic wspólnego z przyjaźnią, tego Naruto w tej chwili był pewien.

Blondyn wrócił myślą do spotkania, tłumacząc sobie, że za często przywołuje wspomnienie bruneta. Właśnie spotkanie... jak to Tsunade ujęła? Że je przekłada?

Cóż, prawdą było, że wyznanie Sasuke dotyczące Itachiego wiele zmieniło. Do tego wyszło na to, że od teraz mieli własnego człowieka w Akatsuki. I dowiedzieli się, że organizacja zaczyna polowanie na Naruto. Pragną jego demona. Nie brzmiało to dobrze, w ogóle to nie brzmiało.

Tsunade po tym wszystkim stwierdziła, że kończą na dziś i wkrótce znowu ich do siebie wezwie. Musi to wszytko przemyśleć, tak właśnie powiedziała.

Nie dziwił się jej. Hokage naprawdę będzie miała teraz sporo pracy. Pewnie już odstresowuje się obszerną butelką sake.

Mimo tylu informacji, nowych informacji, Naruto nadal nie był pewien do czego to wszytko zmierza. Atak na Wioskę Czasu nie tak dawno. Czego chciało Akatsuki? Może to miało być ostrzeżenie?

— To był mój ojciec. — Nagły głos sprawił, że Naruto drgnął. Cholera, znowu się zapomniał. Powinien być czujniejszy.

Koło niego stała Shuri. Miała na sobie pomimo upału czarny, długi płaszcz i co było dziwne to to, że nawet w dzień w takim odzieniu potrafiła być niedostrzegalna.

Naruto przypomniał sobie jej słowa.

— Mistrz Itachiego? — domyślił się.

Shuri potaknęła ruchem głowy. Nie patrzyła na niego, czerwone oczy spoglądały na niebo, jakby słońce ją nie raziło. Nadal tęczówki kojarzyły mu się z przelaną krwią, jak tamtego wieczoru, kiedy ją poznał. Było w nich coś upiornego, ale jednocześnie smutnego. Zapewne właśnie te oczy widziały wiele śmierci.

— Mój ojciec nie był honorowym człowiekiem — szepnęła. Naruto zdziwił się na to wyznanie. Pierwszy raz słyszał, by mistrz mówił cokolwiek o swojej przeszłości, a w szczególności o ojcu. Naruto wiedział tylko dzięki Kakashiemu jak naprawdę miała na imię i kto ją wychował. Nic poza tym.

Szkarłatny Zmrok ✔ (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz