"Zwierzanie się drugiemu człowiekowi jest w gruncie rzeczy jak gra, w której albo wszystko się przegrywa, albo wygrywa. Ten drugi jest zawsze przeciwnikiem i dokładnie tak należy go traktować. Żaden gracz nie kładzie odkrytych kart na stole. Trzyma je w dłoni i wybiera, które wyrzucić pierwsze, a które zatrzymać do końca."
Isabel Abedi
Zasiedli do stołu. Tsunade jako pierwsza, a Starszyzna wraz z Uchihą zaraz po niej. Uzumaki jednak nie poruszył się nawet o milimetr ze swojego miejsca; uparcie trwał tuż za krzesłem Tsunade, zaś obok niego — niewiele kroków dalej — stał również mistrz skryty w cieniu.
Ludzie Uchihy tak samo nie ośmielili się ani zasiąść do stołu, ani tym bardziej wziąć udziału w dyskusji, która za chwilę miała się odbyć. Niczym kamienne posągi przyczaili się tuż za swym panem.
Wszystkim to odpowiadało i nikt z zebranych nie wygłosił uwagi na ten temat.
Czcigodna jednak mimo wszystko lekko była zdezorientowana — Uchiha tylko raz skierował spojrzenie na Naruto. Tylko raz, wtedy, gdy przybył. Teraz wydawało się, że nie dostrzega swojego byłego przyjaciela.
Naruto zresztą również udawał obojętnego. Oczy jego wpatrzone były w ścianę naprzeciwko. I nie musiała nawet odwracać głowy, by być tego świadom.
Tsunade odchrząknęła. Twarze siedzących w jednej chwili z zainteresowaniem spoglądały w jej stronę. Mogła zaczynać.
— Czego jeszcze chcesz, Uchiha? — zapytała, w jej głosie nie można było dopatrzyć się ironii. W istocie jej tam nie było. Tsunade nie łudziła się, że Sasuke poprzesta na jednej prośbie.
Brunet ułożył swoje łokcie na stole, po czym oparł podbródek na złączonych dłoniach.
— Naruto nie będzie brał udziału w negocjacjach? — bezczelnie zignorował ją. Tsunade nie mogła oczekiwać niczego innego. Kolejne z zagrań Uchihy. Wątpiła jednak by na celu miały właśnie ją wytrącić z równowagi.
— Powiedziałeś, że pragniesz, aby Naruto uczestniczył w spotkaniu. Nie powiedziałeś w jakim konkretnie statusie, więc wybrałam go jako jednego z moich dwóch głównych ochroniarzy. W gruncie rzeczy wykonałam twoje polecenie — uściśliła sucho.
— Więc ponawiam pytanie: czego jeszcze od nas chcesz?
Uchiha milczał, patrzył na nią swoim zimnym, pozbawionym emocji wzrokiem. Jego twarz wyglądała niczym porcelanowa, gładka maska, bez jakiejkolwiek skazy. A jednak o ile na twarzy blizn nie posiadał, Tsunade mogła się założyć, że jego ciało już tak doskonale nie wyglądało. Było oszpecone, tak jak każdego ninja. Nawet jej. Prawda, wiele z tych barwnych pamiątek mogła wyleczyć całkowicie, ale zostawiała je na dowód tego kim była i czego nauczyło ją życie. Uchiha prawdopodobnie też tak postępował.
— Nie interesuje cię, jakie informacje skrywam? — zapytał nagle. Z dziwną powagą, o którą by go nie podejrzewała.
— Wierzę, że nas nie okłamujesz i wierzę, że gdy już — przepraszam — jeśli nawiążemy współpracę, będę miała i twoje zaufanie. — Naprawdę Tsunade była zdeterminowana, by osiągnąć swój cel.
Uzumaki poruszył się delikatnie. Niepewnie. Tylko jedna para czarnych, wrogich oczu to dostrzegła.
Przełknął ślinę i zacisnął pięść. Uzumaki w tym momencie był jeszcze bardziej rozwścieczony niż zwykle. Tsunade albowiem nigdy nie powiedziała, że to właśnie chce osiągnąć. Współpraca. Nie... nie mógł tego pojąć.
— Więc czego chcesz? — ponowiła.
I tym razem Uchiha nie krępował się z ustawieniem swoich własnych warunków. Jego ton był nad wyraz pewny siebie:
— Chcę — podkreślił — wzgląd w każde wasze działanie względem Akatsuki, wszystkich dostępnych informacji, którymi zarządzacie, przede wszystkich tych określonych mianem tajnych nad którymi tak wnikliwe działa ANBU i również pragnę sprawować nad nimi nadzór. Chcę mieć nadane obywatelstwo wraz ze swoimi ludźmi oraz być skreślonym z listy poszukiwanych.
— I chcę — tutaj, ku zdziwieniu Tsunade, skierował wzrok na blondyna — być partnerem Uzumakiego Naruto we wszystkich tajnych operacjach.
To właśnie wtedy przelała się miarka.
— Zabiję cię, skurwielu — usłyszała lodowaty ton Uzumakiego. Przez chwilę naprawdę, naprawdę wierzyła, że jednak wszystko pójdzie po jej myśli. A teraz to wszystko szlag trafił.
— Mam taką nadzieję, Uzumaki — odparł równie spokojnie Uchiha.
To, jak już wcześniej pomyślała Tsunade, była gra. Gra bardzo niebezpieczna. Co czekało ich na jej końcu? Nawet ona nie potrafiła powiedzieć. Może była to śmierć, jak sobie obiecywali, a może...
Uzumaki w jednej sekundzie pojawił się koło Uchihy i przymierzał się do zadania ciosu kunaiem. Nawet Starszyzna nie mogła nadążyć za nim wzrokiem. Jedynie Tsunade oniemiała śledziła ruch dłoni Naruto, która zbliżała się jakby w spowolnionym tempie do szyi niewzruszonego, bezczelnie uśmiechniętego Uchihy. Naruto się nie wahał, w ogóle... Jego dłoń, spojrzenie...
— Naruto. — Nagły szept wyrwał ją z odrętwienia. Nie wiedziała czy ktokolwiek go usłyszał oprócz niej, ale gdy tylko na powrót przeniosła wzrok z przywódczyni ANBU na Uchihę, ten żył. A ostry kunai drażnił jego pulsującą tętnicę.
Wyglądało to zaiste, intrygująco.
Ludzie Uchihy w odróżnieniu od swojego pana wyglądali na przerażonych. Nikt mimo tego nie odważył się poruszyć. Osobiście Tsunade nie wiedziała czemu byli tak poruszeni, skoro sam Uchiha, prawdę mówiąc, nieźle się bawił.
Uzumaki westchnął, po czym bez jakiegokolwiek ociągania schował ostrze. Jedno mrugnięcie i znowu stał za plecami Tsunade.
Czcigodna po minach Starszyzny widziała, że nie są zadowoleni z niej, a tym bardziej z jej podwładnego, który dopuścił się tej samowolki. Ciekawe jak zareagujecie na to, pomyślała, nim oświadczyła:
— Zgadzam się. Od tej chwili Konoha rozpoczyna współpracę z Sasuke Uchiha, a wszystkie poczynania mają być nadzorowane przeze mnie, pana Uchihę i cały oddział ANBU. Zamykam posiedzenie.
Nie czekając na żadne oburzenie, gwałtownie wstała i skierowała się do wyjścia.
Starszyzna jej tego nie zapomni. Uzumaki jej tego nie zapomni. Ale... w tej chwili miała to absolutnie gdzieś.
Drzwi za nią się zatrzasnęły. Mogła w końcu odetchnąć świeżym powietrzem.
***
Świadomość, że przez chwilę miał jego życie w garści sprawiała, że nawet teraz nie mógł zaczerpnąć tchu. Spoglądał na swoją dłoń, w której jeszcze przed chwilą dzierżył ostrze. I mimo tego, że to właśnie ono naciskało na tchawicę bruneta, to Uzumaki był pewny, że także czuł pulsującą żyłkę. Życie. Wystarczyło delikatnie docisnąć. Wystarczyło poruszyć dłonią, a owo życie uciekłoby boleśnie powoli.
Uzumaki przymknął oczy. Kurwa, chyba był zdrowo popieprzony, bo ta wizja wydawała mu się przez chwilę bardzo podniecająca.
— Naruto. — Rozkaz, który krył się w tym jednym słowie, sprawił, że zaprzestał, że ochłonął i wrócił do brutalnej rzeczywistości.
Okazało się, jak tylko otworzył oczy, iż to nie tylko było jego wspomnienie. Koło niego naprawdę przystawał mistrz.
— Skąd wiedziałaś, że się dostosuję i go nie zarżnę? Że cię posłucham?— Pytanie samo wyszło z jego ust, nim zdołał je powstrzymać.
Jej kącik ust drgnął. Oczy zapłonęły niebezpiecznie.
— Przecież właśnie tego cię nauczyłam, nieprawdaż?
CZYTASZ
Szkarłatny Zmrok ✔ (SasuNaru)
FanfictionNaruto jest przygnębiony brutalnym światem, w którym przyszło mu żyć. Po stracie najlepszego przyjaciela nie umie się odnaleźć i wciąż tkwi w bolesnych wspomnieniach. Pewnego dnia przed swoim domem spotyka czarnowłosą dziewczynę, która składa mu nie...