ROZDZIAŁ III

1.9K 225 78
                                    

"Obserwuj wszystkich a najbardziej siebie."

Benjamin Franklin

Sakura wtuliła się w niego z desperacją człowieka, który stracił wszelaką nadzieję. I może naprawdę tak było, ale dla Naruto nie miało to jakiegokolwiek znaczenia. Nie potrafił nawet odwzajemnić uścisku.

Stali tak przez chwilę — ona obejmująca go, jakby znów miał gdzieś zniknąć bez słów i już nigdy nie wrócić, i on patrzący w otwarte drzwi z rękoma opuszczonymi w dół. Wcześniej się uśmiechał, ale teraz na jego twarzy widać było chłodną i beznamiętną powłokę. Przez oczy przenikały obrazy, obrazy, które nie potrafił zapomnieć.

Sakura nagle drgnęła, a w tej samej chwili na jego usta wypłynął ponownie uśmiech. Puściła go i popatrzyła mu w oczy:

— Tsunade... — zaczęła, ale dalej nie powiedziała nic. Zielone tęczówki zaszły mgłą. — Czy coś się zmieniło? — spytała po chwili i może dostrzegła. Może.

— Nic, Sakurka. Nic. — Wszystko. Zmieniło się wszystko.

Uzumaki pragnął by to zobaczyła, by zobaczyła jego prawdziwe oblicze, bo przecież tamten Naruto odszedł bezpowrotnie. Tak. Odszedł. I nie było sensu się oszukiwać.

Ale krótką chwilę później, gdy jeszcze raz posłała do niego swój zachwycający uśmiech, zrozumiał, że jednak nie dostrzegła. I to bolało najbardziej.

— Tsunade mówiła, że wysłała cię na jakąś misję, to prawda, Naruto? — zapytała, tym razem jej głos wcale nie drżał, a był melodyjny i czuły. Uzumaki nie wiedząc co ze sobą zrobić, postanowił zaparzyć im herbaty. Haruno także wydawała się zadowolona z tego pomysłu i pospiesznie zasiadła do stolika, zapewne nie mogąc się doczekać opowieści o tym co się wydarzyło. Problem w tym, że Uzumaki nie mógł jej powiedzieć. I nie chciał.

— Tak. Misja rangi A, nie wiedziałem, że mi się tak wydłuży — wyznał, zalewając herbatę wrzątkiem.

— Szczerze mówiąc, nie byłam pewna czy to prawda... Dziękuję — powiedziała, gdy Naruto podał jej kubek i sam usiadł na zakurzonym krześle. — Myślałam, że cię uprowadzili... znaczy... och, Naruto, nawet nie masz pojęcia jak my wszyscy się martwiliśmy!

Naruto zdziwił się.

— Wszyscy? Niby kogo masz na myśli?

— Ino, Hinatę, Kibę, Shikamaru, Choiego... i nawet Kakashiego. Ale nikt nie mówił tego głośno, bo nie mogliśmy podważać zdania Hokage, a skoro Tsunade powiedziała, że jesteś na misji... To dlatego Kakashi zaprzestał wszelakich poszukiwań — Czcigodna mu zakazała, chociaż nadal nie mam pojęcia skąd się dowiedziała...

Sakura gadała dalej, tak nieskładnie jak niegdyś sam Uzumaki, teraz jednak blondyn sztywno siedział i uważnie przysłuchiwał się jej słowom. I zwrócił uwagę na jeden fragment. Skąd się Tsunade dowiedziała? Odkąd Naruto poznał mistrza miał przeczucie, że to właśnie ona maczała w tym palce.

— Naruto, powiedz mi tylko — było trudno? — szepnęła, nagle skutecznie przywracając go do rzeczywistości.

Zmarszczył brwi. Było trudno? Chwile zajęło mu zrozumienie pytania i kiedy już myślał co opowiedzieć, z jego ust słowa wyszły same:

— Tak, było trudno, ale nie żałuję.

Naruto nie wiedział czy była to prawda, czy też nie. I prawdopodobnie miał się o tym przekonać niebawem.

***

Sakura przesiedziała u niego prawie dwie godziny i ten czas był nawet przyjemny. Mógł poczuć się tak jak dawniej. Było to ulotne i złudne, niemniej i tak pocieszające. Gdy się żegnali, Sakura znowu się rozpłakała, a potem ze łzami w oczach odeszła, mówiąc, że zobaczą się jutro i że nie może doczekać się min pozostałych osób na wieść o jego nagłym powrocie. Dodała również coś o tym, że sam powinien powiadomić Kakashiego, bo to on właśnie najbardziej wydawał się zaniepokojony jego zniknięciem. Naruto stwierdził w głębi ducha, że to nie jest taki zły pomysł. W sumie to jakby tak się zastanowić, chciał zobaczyć swojego senseia.

Szkarłatny Zmrok ✔ (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz