ROZDZIAŁ XVII

1.5K 189 13
                                    

"Wojownik światła wie, że żaden człowiek nie jest samotną wyspą. Wie, że nie może walczyć sam. Jakiekolwiek byłyby jego zamiary, zawsze potrzebuje innych ludzi."

Paulo Coelho

— Wszyscy żyją? — powtórzył, jakby nie dowierzając. Nera ponownie pokiwała głową i Naruto w końcu odetchnął z ulgą.

— Z Mirą jest źle, ale to silne babsko, wyliże się — dodał Uso, który właśnie ze wstrętem zdzierał z siebie strój ANBU, aktualnie nie prezentujący się najlepiej. Krew była aż nazbyt widoczna na białej tkaninie.

Westchnął i przeczesał swoje niebieskie włosy ręką.

— Radzę ci, Lisie, spieprzać stąd, chyba że chcesz z takim wyglądem przedzierać się przez Konohą.

Naruto, chcąc nie chcąc, przyznał Uso rację. I tak nie miał już co robić w siedzibie ANBU, oddział do usuwania trupów właśnie działał, a ich mistrz wraz z Searem sprzątali po całym tym bałaganie.

Reszta oddziału przebywała w szatni, gdzie zazwyczaj organizacja zmieniała stroje; Uchiha z Naruto również tam zawędrowali. Oni jednak nie ściągali odzienia, idąc za przykładem Uso, czy chociażby Nery, ponieważ nie mieszkali w siedzibie jak większość członków. Niektórzy z nieobecnych trafili do szpitala na tak zwaną Salę Zero. Kiedyś Shuri wyjaśniła, iż właśnie tam przebywał jej odział po trudnych misjach. Tsunade zarządzała całym tym przedsięwzięciem, nie pozwalając, by ktokolwiek z personelu miał dostęp do utajnionych operacji i akt członków ANBU.

Sala Zero, jak wiedział, mieściła się na samym dole, w podziemiach i Naruto miał nadzieje, że nigdy tam nie trafi, bowiem przyjmowane były tylko naprawdę ciężkie przypadki.

Czyli Uso nie mówił wszystkiego, pomyślał Naruto, kątem oka zerkając na mężczyznę. Towarzysz miał blade oblicze, lekko martwe i przede wszystkim zmęczone. Z Mirą zapewne nie mogło być najlepiej, a określenie "źle, wyliże się" było zbyt delikatne, by oddać prawdziwą sytuację. Prawdopodobnie właśnie teraz Tsunade robiła wszystko, żeby tylko uratować kobietę. Na Sali Zero, całkiem możliwe, że trwało piekło.

— Oby udało im się odratować jej rękę. — Wibrujący głos koło Uzumakiego sprawił, iż mimowolnie przeszły mu ciarki po plecach. Zdumiony spojrzał na opierającego się o ścianę Uchihę, o którego obecności całkowicie zapomniał. Ten dotychczas milczał, tylko obserwując wszystko z boku i analizując.

Naruto odwrócił się do niego.

— No tak, zapomniałem o tobie, Uchiha — przyznał, ale nie zawarł w tym jakieś niechęci, po prostu stwierdził fakt. Aktualnie nie miał siły, by okazać jakąkolwiek wrogość wobec jego skromnej osoby. — A ty przecież byłeś razem z nią.

— Uchiha z Mistrzem dali niezły popis — dodał niby od niechcenia Uso, ale błysk w jego oku potwierdzał, że kryło się w tym coś więcej.

Uzumaki w zdumieniu uniósł brew ku górze. Cóż, faktycznie dręczyło go pytanie co takiego wydarzyło się podczas nieobecności Seara i jego? Dlaczego Shuri wraz z Uchihą przybyła im na ratunek?

Kącik ust Uchihy drgnął, gdy odparł zaintrygowane spojrzenie Uzumakiego.

— Nie wiesz? Mistrz uratował mu życie... — szepnęła Nera.

Naruto wstrzymał oddech. Przyjrzał się baczniej Uchisze, który odwzajemniał to natarczywe spojrzenie. Jego twarz jednak była nadal nieprzenikniona i jak zwykle zresztą kryła tajemnice. Czarne, przenikliwe oraz bystre oczy, w których można było utonąć iskrzyły delikatnie. Naruto przez krótką chwilę zagapił się na nie dłużej niż powinien.

Szkarłatny Zmrok ✔ (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz