ROZDZIAŁ I

2.3K 237 83
                                    

"Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stać się potworem.

Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas."

Fryderyk Nietzsche

Od wschodu na Konohę natarł srogi, nieprzyjemny wiatr, który ze sobą przywiał burzowe chmury. To była kwestia czasu nim deszcz zalał ulice i dachy domostw. Ulewa tej nocy nie oszczędzała nikogo.

Zamaskowany mężczyzna przykucnął na dachu jednego z budynków i obserwował ze skupieniem okolice. Niezrażony deszczem i schroniony pod białym płaszczem patrzył daleko w dal i chłonął wspomnienia. Tamtej nocy także padało...

***

Naruto ocknął się zdezorientowany i zdumiony. Ostatnie co pamiętał to ciemną, kobiecą postać, która... Nie, to nie mogło być prawdą. Nagle szarpnął się, by w porę zrozumieć, że nie tylko związano mu ręce i nogi, a za plecami ma chłodną ścianę, ale także, że przysłonili mu oczy — otaczała go ciemność. Jestem w gównie, pomyślał i jeszcze raz spróbował się uwolnić, ale i tym razem nie przyniosło to żadnego skutku. Serce w jednej chwili podeszło mu do gardła. Był przerażony.

— To nic, dam radę — szepnął do siebie i wtedy zorientował się, za późno jednak, że w pomieszczeniu (a była to zapewne jakaś piwnica, bo wyczuwał odór stęchlizny i wilgoci) nie jest sam. Pary stóp stanęły wokół niego. Przez chwilę panowała napięta cisza, a Naruto nie śmiał jej przerwać, czy chociażby drgnąć, wolał by napastnicy — kimkolwiek zresztą byli — myśleli, że nadal śpi. I chyba myśleli, bo jeden z nich przywalił Naruto z pięści i warknął do ucha:

— Wstawaj, księżniczko!

Naruto poruszył się niespokojnie. Czuł na sobie złowrogie spojrzenia, ale niestety nie potrafił stwierdzić z iloma ninja ma do czynienia. Bo to, że byli ninja nie ulegało żadnej wątpliwości.

— Patrzcie jaki zestrachany — zakpił ktoś inny. Ponownie wybuchnęli gromkim śmiechem. Na tym się jednak nie skończyło; Naruto poczuł płynny cios w brzuch. Jęknął cicho z bólu.

— Co tu się dzieje?

W jednej chwili szepty, wrogie słowa i kopanie ustało. Wszyscy wstrzymali oddechy, nawet Uzumaki, który zdawałoby się, że wyczuł w pobliżu zagrożenie. Kilka sekund trwało nim zrozumiał coś istotnego — słyszał już gdzieś wcześniej ten głos.

— To ty — olśnienie przyszło niespodziewanie. Czarnowłosa dziewczyna...

Obróciła głowę w jego stronę i Naruto nie musiał widzieć, by być tego świadom. Wystarczył ten zimny, beznamiętny wzrok, a ciało Naruto nieprzyjemnie zadrżało.

Obserwowała go. Długo. Nie umiał określić dokładnie ile, bo miał wrażenie, że czas zakpił sobie z niego i stanął w miejscu. Reszta z napastników także czekała tuż obok, a blondyn był zdumiony tym, jak łatwo im przyszło się nie ruszać, jakby byli kamiennymi posągami. Naruto w którymś momencie musiał przypomnieć sobie o ich obecności.

— To ja — usłyszał suche potwierdzenie. Naruto powtórnie zadrżał. Łudził się, że dziewczyna stanie po jego stronie, wybije ich wszystkich i uwolni go. Ale były to próżne nadzieje, o czym przekonał się zaledwie kilka sekund później; usłyszał tylko jak odwraca się w drugą stronę i oddala. Nie wyszła jednak z pomieszczenia, bo jej głos odbijał się niczym echo od ścian.

— Byłam u Czcigodnej. Powiedziała, że wszystko załatwione...

Czcigodnej? — zdumiał się Naruto. — Co ona ma z tym wspólnego? Ona... wydała mnie?

Szkarłatny Zmrok ✔ (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz