"Życie to pożądanie. Cała reszta to tylko szczegół."
Janusz Leon Wiśniewski
Naruto przez cały czas mrużył swoje kocie oczy z lekką groźbą, czającą się w niebieskich tęczówkach. Uchiha natomiast nie był mu dłużny. Od godziny odpierał to wyzwanie.
— Ściemnia się, chyba powinieneś iść — powiadomił go Naruto, ale w jego głosie nie było ani krzty uprzejmości. Był raczej niezwykle oschły i bliżej mu było do niemego rozkazu niźli czegoś innego. Uchiha dobrze to rozumiał, ale przecież nie byłby sobą gdyby tak po prostu skapitulował.
Brunet jedynie odchylił się bardziej na krześle, dając tym samym znać, że nigdzie się nie wybiera.
— Ale mi tutaj się bardzo podoba — stwierdził bezczelnie. Źrenice Uzumakiego na te oświadczenie zwęziły się niebezpiecznie, ale tylko to go zdradziło. Nawet dłoń w której zaciskał kubek z herbatą nie drgnęła, co było dość... zaskakujące.
Tak właśnie określił to Uchiha w myślach. Mimo że wiedział, iż Naruto nie jest już tą samą osobą, z każdą chwilą zadziwiał go coraz bardziej. Podobało mu się to.
Gdy Naruto chciał już coś odwarknął, nagle przerwał mu dźwięk dobywający od drzwi frontowych. Ktoś pukał.
Jego jedna brew podeszła do góry, a wtedy Uchiha jak zwykle zawadiacko uśmiechnięty nakazał:
— Idź, otwórz. — Naruto był pewien, że on też wie, kto się czai po drugiej stronie drzwi. Ta czakra była im obu dobrze znana. Aż za dobrze, chciałoby się rzec.
Powstał więc z cichym westchnieniem. To spotkanie nie powinno się odbyć, ale nie mógł stchórzyć przed Sasuke i udać, że jego samego nie ma teraz w domu.
Mimo wszystko otworzył pewnie drzwi.
Przed sobą ujrzał różowowłosą dziewczynę, która tym razem odziana była w krótką, czerwoną sukienkę, a włosy upięła w niedbałą kitkę. Sakura Haruno nie patrzyła na niego, swój wzrok kierowała w podłogę, jakby to mogło ją w jakikolwiek sposób uratować. Wydawała się być dziwnie skrępowana.
— Naruto ja... ja chciałam ciebie przeprosić — wyszeptała cicho, tak, że Uzumaki ledwo ją dosłyszał. — Nie powinnam była tego mówić. Wiem jak ci teraz ciężko, gdy Sasuke...
— Witaj, Sakura.
Naruto nie musiał się oglądać, by dokładnie być świadom kto za nim stoi. Oczywiście przypuszczał, że to wszystko może się tak skończyć, ale miał niemałą nadzieję, iż jednak Uchiha grzecznie będzie siedział na zasranym krześle i się nie ruszy. Tak... w co on wierzył?
Sakura w jednej chwili uniosła głowę, a jej wzrok w tym samym momencie skrzyżował się z tym uchihowskim. Różowe usta rozerwały się w szoku, zaś zieleń oczu wzburzyła się, jakby pochłonęła wszelkie emocje dziewczyny.
— S-Sasuke — wyjąkała. Naruto patrzył na ten pokaz beznamiętnie, dziwnie wręcz zniesmaczony.
Po chwili jednak Haruno odzyskała rezon, stanęła prosto i sucho zapytała:
— Co ty tutaj robisz?
Naruto aż się uśmiechnął. Oto jednak powróciła jego przyjaciółka, którą niegdyś pozostawił. I jeżeli wcześniej był na nią wkurzony i przyprawiała go o lekką irytację, to teraz wszystko to odeszło w niepamięć. Naprawdę miał ochotę ją wyściskać.
— Po tym wszystkim masz czelność nachodzić Naruto? — sapnęła niemal w furii. Uzumaki nie spodziewał się takiej reakcji, ale był z niej dumny. Kiedyś w prawdzie oświadczyła, że Uchiha już dla niej nic nie znaczy, ale nadal go broniła. Uparcie mówiła, że są przyjaciółmi, nawet jeśli on ich pozostawił. Wyraźnie zmieniła zdanie.
CZYTASZ
Szkarłatny Zmrok ✔ (SasuNaru)
FanfictionNaruto jest przygnębiony brutalnym światem, w którym przyszło mu żyć. Po stracie najlepszego przyjaciela nie umie się odnaleźć i wciąż tkwi w bolesnych wspomnieniach. Pewnego dnia przed swoim domem spotyka czarnowłosą dziewczynę, która składa mu nie...