Nowy York opuściliśmy w sobotę wieczorem, bo Elliot uparł się, że musimy wrócić wcześniej i pouczyć się do egzaminów, ale skończyło się na tym, że otworzyłam książkę i wpatrywałam się w nią bezmyślnie. Jak może wrócić do normalności z myślą, twoja przyjaciółka żyje tylko dzięki kilku kabelkom i wystarczy odłączyć jeden z nich i ... już jej nie będzie. Czy w tej sytuacji da się w ogóle wrócić do normalności? Może to rzeczywiście czas leczy rany..., ale tego jeszcze nie wiem, minął dopiero tydzień od powrotu z NY. Zaliczyłam wszystkie egzaminy, a dziś zakończenie roku szkolnego. Cała nasza paczka ma zamiar to oblać, podczas domówki dzisiaj u Taylor. A właściwie nie cała, bo Kate i Elliot ... , Justin znowu wyjechał w interesach, ostatnio mam wrażenie, że żyję w trójkącie " Ja, Justin i jego praca", od powrotu z NY widziałam go może ze dwa razy i mam tego dość, obiecał że przyjedzie dziś na zakończenie, że odbierze mnie ze szkoły więc trzymam go za słowo. I jeszcze Niall , Taylor żaliła mi się, że jest strasznie tajemniczy, nie może nic od niego wyciągać. Wczoraj nieźle się o to pokłócili i nie wiem co jej doradzić, bo zastanawia się czy z nim nie zerwać. Niall to naprawdę dobry chłopak i widać, że mu zależy, ale nie powinien tyle przed nią ukrywać. W tej sytuacji wieczorem spotykamy się w jedenastkę, no chyba, że mój książę z bajki mnie wystawi. Właśnie kończyłam poranny prysznic i chyba trochę się zasiedziałam, bo była 8:20 a przyjaciele mieli przyjechać po mnie o 9:00. Szybko wysuszyłam i wyprostowałam włosy i pomalowawszy rzęsy wyszłam z łazienki. Założyłam moją ulubioną czarną obcisłą spódniczkę, białe koronkowe body na krótki rękaw i czarne sandały na koturnie. Zabrałam dużą czarną torbę, małą wodę z lodówki i równo o 9:00 wyszłam z domu. Przed domem w samochodzie czekali już Amy z Liamem, Alex i Jake.
- Elo
- Hey - odpowiedzieli chórem. Po wakacjach został mi jeszcze rok nauki, ale dla nie których z naszej paczki po wakacjach zaczynał się zupełnie nowy rozdział w życiu: studia. Amy, Caroline, Max i Ellie jesienią mieli wyjechać na uniwersytety, a tym samym nasza paczka miała totalnie się rozpaść. Oczywiście optymistki takie jak Ellie mówiły, że za rok gdy do nich dołączymy znów będziemy razem, ale rok to szmat czasu, jaka jest gwarancja że to się nie zmieni? No nic, trzeba mieć nadzieję. Ostatnio chwytam się jej co chwilę, jak tonący brzytwy, może dlatego że powoli tonę? Czuję się jakby ktoś wyciągał rękę i wyciągał mnie z lodowatej wody a chwilę później topił i tak na okrągło i jedynym czego się chwytam, żeby ochronić przed utonięciem jest ta głupia nadzieja.
Uniwersytetów jest pełno, nasi przyjaciele złożyli podania do dwóch dobrych niedaleko domu : Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego i w Santa Barbara, ja już miałam ochotę zapisać się do jakiegoś uniwersytetu na Alasce z dala od mojej matki, bo od kiedy zaczęłam chodzić z Justinem nie dawała mi żyć. Te przesłodzone minki, komplementy, pogawędki dosłownie rzygałam tym, nie tym że była miła, ona nigdy nie była miła, jak już coś fałszywa. Ale na szczęście w domu zyskałam jednego sprzymierzeńca : Tatę. Okazało się, że wcale nie jest takim gburem i nie ma mnie głęboko w czterech literach, spędziłam z nim ostatnio trochę czasu i okazało się że jest naprawdę w porządku i nie chodzi mu o jakiś głupi hajs. To dziwne, zupełnie jak gdybym wcześniej nie miała ojca.
Pod szkołą byliśmy o 9:20, więc zostało jeszcze kilka minut na zajęcie miejsc, nie zamierzałam stać przez kolejne pół godziny gadania dyrekcji, sala gimnastyczna była pełna, ale na szczęście Taylor, Ellie, Max, Caroline zajęli nam miejsca. Tak jak przewidywałam przemowa była długa i nudna, całą spędziłam wpatrując się w telefon i czekając aż Justin łaskawie odpisze, co oczywiście nie nastąpiło. Pożegnałam się z przyjaciółmi przed szkołą i stwierdziłam, że dam szansę Justinowi i poczekam na niego. Usiadłam na brązowym murku i skrzyżowałam nogi. I czekałam, naprawdę czekałam. Dziesięć minut, pół godziny, ale kiedy minęła godzina a jego telefon wciąż nie odpowiadał, wściekła opuściłam teren szkoły. Na nogach miałam dziesięciocentymetrowe koturny, więc przejście w nich kilku kilometrów to nic przyjemnego, ale mój chłopak miał to gdzieś. Żar lał się z nieba, był koniec czerwca a lato wreszcie dawało wyraźny znak o swoim nadejściu. Zbyt wyraźny, bo kiedy tak szłam topiłam się. Kilka ulic za szkołą usłyszałam jak trąbi samochód, ale nie zareagowałam, w myślach obmyślałam sposoby na okrutne zamordowanie mojego chłopaka, ale kiedy dźwięki powtórzyły się odwróciłam się naprawdę wkurzona.

CZYTASZ
Stereo Love
RomancePiękna, pewna siebie i flirciarska Selena, swoim urokiem potrafi zwieść każdego chłopaka. Zawsze stawia na swoim i konsekwentnie dąży do celu. Prowadzi bardzo barwne życie towarzyskie, a z ze swoją najlepszą przyjaciółką pyskatą i nieco ekscentryczn...