27.Chce tylko być przy nim

28 7 1
                                    


Rozmowa jaką odbyliśmy z Justinem po powrocie do domu, powinna wszystko zmienić,bo to co wtedy usłyszałam było jak grom z jasnego nieba . W drodze do domu, wymyślałam wiele scenariuszy, ale ten nigdy nie przyszedł by mi do głowy. Usiadłam na jego łóżku, a on na fotelu na przeciwko mnie i zaczął opowiadać o jedynej ,( jak mi się wydawało ) tajemnicy, która nas dzieliła:
- Jakiś czas temu, mój ojciec, przyjaźnił się z bardzo bogatym i wpływowym człowiekiem , ojciec Nialla także. Byli niemalże jak bracia, dlatego gdy byli w potrzebie zatrudnił ich w swojej firmie, lata mijały, a oni wspinali się coraz wyżej po szczeblach kariery. Cztery lata temu, tuż przed jego śmiercią , byli tak blisko, że powierzył im swój złoty interes. I wszystko było by wspaniale, ale przecież zawsze jest jakiś haczyk. Firmy prosperowały tak dobrze , dzięki hmmm ... Powiedzmy, że były to drobne przekręty. A gdy czasami ktoś zauważał te niedociągnięcia, on wysyłał tam ludzi, którzy "rozwiązywali " sprawę. Nasi ojcowie przejęli interes i zaczęli się zajmować się tym samym , co ich przyjaciel , tylko w mniejszej skali. A kiedy, ja i Niall osiągnęliśmy pewien wiek , również zostaliśmy wciągnięci w to przez naszych ojców. Dlatego nie wszystko, co robię jest legalne. Na początku nie mówiłem ci tego, bo nie ufałem ci , aż tak, a potem po prostu się bałem, że gdy to usłyszysz, odejdziesz. Nadal nie jestem pewien, czy dobrze zrobiłem, ale chciałem, żeby nie dzieliły nas już żadne tajemnice. - Byłam wstrząśnięta? Zaskoczona? Zastanawiam się, czy jestem w stanie w ogóle opisać to słowami.Miałam wrażenie, że wszystko wali mi się na głowę- mój Justin gangsterem? Bo inaczej, nie byłam w stanie tego nazwać. Mój chłopak był  gangsterem, a ja nie miałam pojęcia co z tym zrobić.
- Selena .. Powiesz coś? - spojrzałam wreszcie na niego, wyglądał na zmartwionego, ale w tamtym momencie bardziej przejmowałam się, tym co z nami będzie.
- Nie wiem Justin ... Nie wiem, co mogę w takiej sytuacji powiedzieć - na chwilę znów zapanowała głucha cisza. Myślę, że mówił tak niewiele, bo wciąż czekał na reakcję z mojej strony, a ja wciąż nie mogłam sklecić jednego sensownego zdania. Wiedziałam jedno - że muszę z stamtąd wyjść i to jak najszybciej, zebrać myśli.
- Ja ... Mam kompletny mętlik w głowie, chcę być sama. - powiedziałam podnosząc się z kanapy, widziałam strach w jego oczach, ale nie mogłam nic z nim zrobić. Musiałam , po prostu wyjść. - Odezwę się, gdy będę gotowa. - W jednej chwili, przestało mnie obchodzić wszystko dookoła. Myślałam tylko o tym , co powiedział mi Justin. Doszłam na górę, nie zwracając nawet uwagi na pogardliwe spojrzenia mojej matki i rzuciłam się na łóżko. Chciałam otoczyć się pancerzem, przed światem, żeby to jakoś przetrawić, ale po prostu nie byłam w stanie sobie z tym poradzić. Więc zadzwoniłam do jedynej osoby, która mogła mnie zrozumieć, bo była w tej samej sytuacji - Taylor.

S: Hej ... Czy ty rozmawiałaś już z Niallem?

T: Tak, przed chwilą wyszedł.

S: Wpadniesz do mnie? Nie mogę pozbierać myśli.

T: Będę za pół godziny.

***

Po ogólnej analizie i ustaleniu, że powiedzieli nam tą samą wersję, zapytałam przyjaciółkę co o tym sądzi, żeby mi samej łatwiej było pozbierać myśli.

- Na początku zaczęłam dramatyzować, jak to ja. Ale, że jako przyszły psycholog muszę panować nad emocjami, uspokoiłam się wewnętrznie i po przemyśleniu sprawy stwierdziłam, że nic z tym nie zrobię. - Dosłownie odpadła mi szczęka, takiej odpowiedzi nie przewidziałam. Jak można nie można nic nie zrobić - gdy twój chłopak jest gangsterem?

- Co ty mówisz Tay? Jak to nic?

- Po prostu - wzruszyła ramionami - Kocham go i jeżeli to była jedyna tajemnica,którą przede mną skrywał, to nic nie zmienia. Nie zrezygnuję z niego. Nie zrezygnuję z niego, bo chyba wtedy pękło by mi serce, dziś sobie to uświadomiłam. Nie obchodzi mnie to, czy to co robi , to zwykłe przekręty czy też już gangsterska. Powiedział, że będzie trzymał mnie z daleka od tego bagna i wierzę mu. Oczywiście będę się o niego martwiła, ale wiem, że on nie może się z tego wycofać i rozumiem to. Chce tylko być przy nim , dla niego. Myślę , że to czy będziesz umiała to zaakceptować to kwestia miłości. - początkowe oburzenie i zaskoczenie minęły i zaczęłam głęboko rozważać słowa przyjaciółki.
- Obejrzymy coś czy będziemy tak siedzieć? - spytała przyjaciółka podnosząc się z łóżka po laptopa. A mi nie pozostało nic, jak tylko się zgodzić. I tak musiałam się z tym wszystkim przespać, to było dla mnie za wiele jak na jeden dzień.
***
Taylor miała racje. Bo przecież skoro go kocham, to ze wszystkimi "skazami". Ale skoro miała rację , to czemu dwa dni później, wpatruję się w telefon, kiedy Justin dzwoni , co pięć minut zamiast odebrać? Czyżbym miała wątpliwości? Na pewno nie , co do tego , czy go kocham. Ta miłość mnie wręcz wessała, zaślepiła. A może nie potrafię mu wybaczyć? I to czego? Tego jaki jest? To żałosne. Ja jestem żałosna.
Bożebożebożebożeee
Czy nie mógłbyś, choć raz wysłuchać mnie i pomóc? Tak, wiem w połowie uratowałeś moich przyjaciół, ale teraz chce tylko zwykłej rady. Czy to tak wiele? Przewróciłam się na plecy, żeby poszukać odpowiedzi na suficie. Postradałam zmysły. Zacisnęłam powieki, żeby ujrzeć jego. Uśmiechał się specjalnie dla mnie, widziałam to. Poczułam to dziwne, wspaniałe uczucie w brzuchu mając go przed oczmi, a kiedy wyobraziłam sobie, że może go już nigdy przy mnie nie być, poczułam ból, prawdziwy nie wyimaginowany. Nie, ja po prostu mnie mogę go stracić. Ja już nie widzę swojego życia bez niego. Znów przekoziołkowałam się na brzuch i zdecydowana wzięłam telefon , żeby wreszcie odczytać wiadomości.

Skarb: Selena błagam odbierz
Skarb: Albo daj znak, że wszystko w porządku
Skarb: Mam rozumieć, że to koniec?
Skarb: żałuję, że to powiedziałem i cię straciłem
Skarb: ale Kocham cię najmocniej na świecie i dlatego uszanuję twoją decyzję i się usunę
Nie. Nie, on nie może myśleć, że to koniec. Boże, jestem taką idiotką. Stwierdziłam, że natychmiast muszę z nim porozmawiać, więc założyłam legginsy, pierwszą koszulkę jaka się nawinnęła i szybko założywszy buty w korytarzu biegiem rzuciłam się do domu Justina. Wbiegłam na ganek lekko dysząc i od razu zapukałam. Stałam uspokajając oddech, drzwi otworzyła mi mama Justina. Bardzo ją lubiłam, więc uśmiechnęłam się do niej najserdeczniej jak tylko potrafiłam i zapytałam o mojego chłopaka.
- Justin pojechał do firmy z ojcem, z samego rana, pewnie wróci późno, robi tak od kilku dni. Czy coś się stało na tym wyjeździe? Pokłóciliście się? - widać było, że naprawdę martwi się o syna i , co było dla mnie niecodzienne, i niezwykłe - o mnie. Dlatego nie chciałam jej okłamywać, ale musiałam, Justin nie mówił, czy jego mama jest w to wszystko wtajemniczona, a nie chciałam niszczyć kolejnego związku.
- Wszystko w porządku, przez tą pracę się nie widujemy. Po prostu za nim tęsknie, rozumie pani. - posłałam jej najszczerszy uśmiech na jaki mnie było stać i już przeklinałam moje kłamstwa.
- Oczywiście, że rozumiem kochanie, jesteście tacy młodzi, nic w tym dziwnego, że nie możecie długo wytrzymać osobno. Ale tyle razy prosiłam, żebyś mówiła mi po imieniu.
- No tak , ale zawsze mi tak jakoś niezręcznie.
- Skarbie, przecież jesteśmy prawie rodziną - chyba byłyśmy, dzięki mnie.
- Postaram się pilnować w tej kwestii, ale teraz już pójdę, może uda mi się wyciągnąć Justina na jakiś lunch.
- Dobrze i odwiedzaj nas jak najczęsciej. - posłałam jej ciepły uśmiech, a w myślach modliłam się, by nie było za późno. Droga do firmy blondyna była daleka, więc byłam zmuszona zamówić taksówkę, która niestety długo kazała na siebie czekać. Na miejscu byłam idealnie w porze lunchu, więc szansa na zastanie Justina była znikoma, jednak szczęście zaczęło mi dopisywać. Był jedną z niewielu osób które pozostały , by pracować. Siedział w swoim gabinecie przy biurku, nad jakimiś papierami. Wyglądał na naprawdę skupionego, a ja potrzebowałam jeszcze chwili na zobycie odwagi, ale gdy na mnie spojrzał, nie było już odwrotu. Weszłam do pomieszczenia i dokładnie zamknęłam za sobą drzwi. Moja pewność siebie, skończyła się jakoś , gdy stanęłam przed jego biurkiem patrząc mu w oczy. Właściwie nie wiem, czego się wstydziłam, ale wiem, że czułam się wtedy , jak za czasów, gdy byliśmy tylko sąsiadami. Miałam ochotę tak jak wtedy spuścić wzrok, pozwolić rumieńcowi wpłynąć na moje policzki i odejść, tak aby już nigdy na mnie nie spojrzał, ale przecież to by znaczyło, że nigdy nie będzie nas. Nie mogłam pojąć, co się ze mną dzieje.
- Selena ... - wyszeptał, który nagle stał tuż przy mnie, tak zatopiłam się w myślach, że nie zwróciłam na niego uwagi. Ale teraz już nie sposób było, nie zwrócić na niego uwagi, czułam jego miętowy , ciepły oddech i intensywne spojrzenie brązowych oczu, wszystkie moje zmysły i uczucia szalały.
- Myślałem, że już nie chcesz tego - teraz to on odwrócił wzrok, jakby się bał spotkania naszych spojrzeń - że już nie chcesz mnie. - tego dnia emocje robiły ze mną, co chciały, więc po moim policzku spłynęło kilka łez.
- Ja ... Justin jesteś dla mnie najważniejszy , nie potrafiłabym żyć bez ciebie. - szukałam jego spojrzenie i miałam wrażenie, że widzę strach w jego oczach, tylko o co? Nie, przecież nie to jest teraz najważniejsze. Toczy się gra o najwyzszą stawkę - o nas. - Kocham cię i tylko to się liczy. - wypowiedzenie tych słów tak wiele mnie kosztowało, ale jestem pewna, że stracenie go kosztowało by mnie o wiele więcej. Owinęłam ręce wokół jego szyji, a on przycisnął mnie do swojej talii , obejmując mnie w tali.
- Tak się ciesze, że znowu jesteś. - odezwał się wreszcie, wiedziałam, czułam, że mówi szczerze.
- Zawsze będe - obiecałam, zapomninając , że obietnic trzeba dotrzymywać.

Stereo LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz