19.Nie odchodź

95 10 3
                                    

,, Łatwo się skaleczyć każdym z nas, jak kawałkiem stłuczonego szkła. "  

aut. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska


W poprzednim rozdziale 

Kilka minut przed 23 byliśmy w szpitalu i choć wszyscy już spali, to robiąc wielką awanturę przedostaliśmy się ode recepcji do dyżurnego lekarza, którego zamierzaliśmy zmusić, żeby udzielił nam informacji.

- Ale co państwo tu robią? Proszę opuścić teren szpitala i ewentualnie wrócić rano. - powiedział beznamiętnym głosem wyraźnie zmęczony facet po czterdziestce.

- Słuchaj kretynie, nie po to przelecieliśmy pół kraju żeby czekać do rana. Rozumiesz, że chodzi o naszych przyjaciół, chcemy tylko wiedzieć czy przeżyli. - wtrącił się Alex, któremu jak nam wszystkim puszczały już nerwy.

- Cóż ...

- Nie powinienem udzielać takich informacji, ponieważ nie jesteście z rodziny i ... 

- Facet do cholery, powiedz wreszcie. - wtrąciła się Amy kipiąc już ze złości.

- No dobrze ... Pan Summers ma 3 złamane żebra, złamaną rękę i dwa wybite palce, przez pewien czas był nie przytomny, ale kilka godzin temu obudził się, a aktualnie odpoczywa - powiedział na jednym wdechu - jak wszyscy normalni ludzie o tej porze - wymamrotał trochę za głośno, ale ja tylko wywróciłam oczami i czekałam na informacje o Kate. - Natomiast pani Dowell , emm jest stan jest bardziej poważny, ma siedem złamanych żeber i ... jest w śpiączce . - wydusił wreszcie , a ja znów poczułam że mój świat się zatrzymał. "Jest w śpiączce" w większości przypadków oznacza, że mentalnie już umarła. 

- Kiedy będziemy mogli się z nimi zobaczyć? - zapytał cicho Max.

- Pora odwiedzin w naszym szpitalu trwa od 9:00 do 21:00. Więc zapraszam jutro, może będę mógł podać więcej informacji na temat stanu Pani Dowell. - powiedział mężczyzna siląc się na uprzejmy ton, chociaż widać było, że jeszcze chwila a zasnął by rozmawiając z nami. Pewnie miał dyżur od kilku dni.  

Nasi przyjaciele żyli, więc powinniśmy opuścić szpital szczęśliwi, ale przecież Kate była w śpiączce,a to prawie jak wyrok. Jakie było prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek się wybudzi? To tak jakby ktoś dał mi ciastko, a potem ugryzł połowę. Może Bóg jednak usłyszał moje wołanie? Ale tylko tak do połowy i o Kate już zapomniał? Zresztą co ja pieprze, przecież ona jeszcze żyje. Może jestem po prostu zbyt zmęczona, prześpię się i ... Sama nie wiem, ale trzeba mieć nadzieję, zawsze.

- Więc moja siostra ma tutaj trzypokojowy apartament, mały ale jest. - powiedziała  Ellie, gdy staliśmy przed szpitalem zastanawiając się gdzie możemy się podziać.W sumie była to pierwsza propozycja którą usłyszałam, wcześniej byłam zbyt zatopiona we własnych myślach i nie mogłam przestać myśleć o tej cholernej śpiączce.

- Będzie trochę ciasno, ale nie mamy innych opcji. 

- W sumie to mamy - odezwał się Justin - mój ojciec prowadzi tu jeden z hoteli. Udostępni nam pokoi ile tylko potrzebujemy. 

- To świetnie, to zdecydowanie lepsza opcja. To gdzie ten hotel?

- Na skrzyżowaniu Piątej Alei i Central Park South. 

- Zaraz zaraz - powiedziała powoli Taylor - to przecież na Manhattanie. Twój ojciec jest właścicielem Plazy? - zapytała zaskoczona, a on tylko skinął głową. Popatrzyłam na mojego chłopaka ( jeśli mogę tak powiedzieć) z szeroko otworzonymi oczami, jak wszyscy, ale nie z podziwu tylko ze zdziwienia. Pieniądze nigdy nie robiły na mnie wrażenia, ale Plaza? Widziałam ten hotel nawet w jakimś filmie.

Stereo LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz