***
- Nie pojedziesz w takim stanie do Neymara, Khloe. Powiem Shakirze, żeby przygotowała ci pokój; wsiadaj do samochodu - Z pomocą Gerarda wsiadam do samochodu; chwilę później już śpię.***
Budzę się w jakimś pokoju. Białe ściany, ciemne meble i duże, łóżko mniej wygodne od tego u Neymara.
Orientuję się, że jestem u Shakiry i Gerarda. Ubrana we wczorajsze ciuchy schodzę na dół, w kuchni zastając przyjaciółkę.
- Hej. - mówię cicho, łapiąc się za głowę.- Moje kochanie! - Shakira odkłada nóż i bierze mnie w objęcia. - Wyglądasz okropnie - dłonie kładzie na moich policzkach. - Zaraz będzie śniadanie. Geri pojechał na zakupy, a dzieciaki są u siebie - uśmiecha się ciepło i wraca do poprzedniego zajęcia.
- Przepraszam, za wczoraj. - posyłam jej blady uśmiech.
- Nie przejmuj się perełko - macha ręka. - Było, minęło. Teraz leć się przebrać, weź ode mnie z szafy cokolwiek i wróć już gotowa na śniadanie.
Wchodzę na górę i wyciągam z torebki telefon .
20 nieodebranych połączeń od Skarb 💖
Wywracam oczami, chowam telefon do kieszeni spodenek, wyciągam z szafy blondynki białą letnią sukienkę, biorę prysznic i przebieram się w nią.
***
- A najlepsze w tym wszystkim jest...
Naszą rozmowę przerywa trzask drzwiami i rozmowa dochodząca z przedpokoju. Czego on tu szuka?
- Wyszłam pobiegać jakby pytał - szeptam blondynce do ucha, po czym pomykam na górę.
Siadam na górze schodów i staram się skupić na ich rozmowie. Zagryzam wargę słysząc jego błagający głos. Czuję jak w środku mnie coś pęka.Nie możesz teraz pęknąć. To nie twoja wina, on też miał w tym udział. Nie zaczynaj płakać. Ocieram łzy, które zdąrzyły opuścić moje oczy, powoli się podnoszę i mimo chęci zachowania dyskretności, jak to przypadło na mnie potykam się i spadam ze schodów, robiąc przy tym nie mały hałas.
- Cholera - przeklinam pod nosem.
Ponownie próbuje wstać lecz nie pozwala mi na to moja kostka. Niech to szlag. Kuśtykam w stronę kuchni; napotykam dwójkę przyjaciół i Neymara, którzy zapewne zaniepokoili się hałasem.
Mój wzrok spotyka się z jego intensywnym spojrzeniem. Czuję jak zaczynam tracić siły na cokolwiek. Ja chcę Neymara. Mojego Ney'a przy moim boku. Już nie mam sił.
Pozwalam opuścić łzom swoje miejsce zamieszkania i po podejściu do Juniora, przytulam się do niego obejmując go za szyję.
Szloch wstrząsa moim ciałem.
- Kocham cię, Junior. Jak cholera. - szepcze do jego ucha, jeszcze mocniej tuląc się do niego.
Biorę kilka głębokich wdechów i odchylam się od niego błądząc wzrokiem po jego twarzy. W oczy od razu rzuca mi się rozcięty łuk brwiowy.
Przyjeżdżam po ranie opuszkami palców.
- Przepraszam że mnie przy tobie nie było - całuję jego nos.
- Jest okej. - chłopak całuje mnie w czoło.
- Nie, nie jest. Ale o tym porozmawiamy u ciebie.
- Geri, mogę na słówko? - szepcze do bruneta.
- Wskakuj maluchu - kuca tyłem do mnie.
Siedząc na Pique wychodzimy na taras.
- Ciebie też przepraszam, z taką błahostką poradzić sobie nie umiałam - spuszczam głowę.
- Gwiazdeczko?
Uśmiecham się na to słowo; zawsze kiedy byłam smutna poprawiał mi tym jednym wyrazem humor.
Spoglądam na niego unosząc brew.
- Nie wiem nawet jak z nim porozmawiać, co mu powiedzieć. Nie wiem. Mam pustkę w głowie. - mówię patrząc przed siebie.
- Wszystko. Powiedz mu wszystko. O tym że chciałabyś aby mówił ci o wszystkim, jak się czujesz i co o tym całym zajściu myślisz - gładzi kciukiem wierzch mojej dłoni.
- Łatwo ci mówić. Może mam podejść do niego i walnąć prosto z mostu: "Nie chce żebyś wydawał na mnie tyle forsy, masz być szczery i mieć świadomość że sobie ufamy bo na tym opiera się związek. Jeśli nie możesz tego wszystkiego zrozumieć, to znaczy że to nie ma sensu". Jak ja mu to powiem? - łapie się za czoło.
- Myślę że już nie musisz - uśmiecha się pokrzepiajaco.
- Ale jak... Nie - szepcze i odwracam się w stronę wejścia do domu.
Czuję jakby jakiś cholernie ciężki głaz spadł na mnie. Nie mogę złapać oddechu, nie mogę się ruszyć. Nie mogę nic. Jedyne co czuję to mój brzuch, który zaczyna boleć i głowa, która co raz bardziej pulsuje.
Jeszcze przez chwilę nie odrywam wzroku od moich butów, lecz przełamuje się i spoglądam na chłopaka. Jego twarz nie ma żadnego wyrazu. Nic. Kompletnie nic. Zero. Pustka. Nawet żadnego grymasu. Cholerne nic.
- Więc... - odezwał się w koncu Neymar. - To koniec? - wkłada ręce między uda i pociera je.
- To nie tak miało być, zrozum mnie; ja po prostu nie chcę...
- Słyszałem, nie musisz mi się tłumaczyć. W końcu parą już nie jesteśmy - napastnik wstaje z ławki i zmierza w stronę domu.
- Poczekaj - łapię chłopaka za nadgarstek. On zaś Przełyka głośno sline.
Obracam się tak żeby stać z nim twarzą w twarz.
- Nie chcę żeby cokolwiek się między nami zmieniło - szepcze w usta chłopaka.
Delikatnie muskam jego wargi swoimi i czekam aż odwzajemni pocałunek lub wykona jakiś gest. Nic. Czuję jak po jego policzkach spływają słone łzy; chwilę później nasze łzy się mieszają, a chłopak przyciąga mnie do siebie i pogłębia pocałunek. Zarzucam mu ręce na szyję i zatracam się w chwili. To może być ostatnia nasza wspólna chwila. Neymar się odsuwa i po raz ostatni przelotnie całuje moje usta. To już koniec Khloe. Straciłaś go.
CZYTASZ
My Friend Footballer ✔
FanfictionAutorki : @_baby_angel_ @DestinyLife_2002 Książka zawiera : § sceny erotyczne § wulgaryzmy Występują : Neymar da Silva Santos Junior UWAGA ! OPOWIADANIE ZOSTAŁO NAPISANE W 2015/16 MÓJ STYL PISANIA ZMIENIŁ SIĘ O 360°