*16*

1.3K 24 0
                                    

- Możesz się przymknąć, nie mogę Cię już słuchać. - warczę.
- Khloe, do jasnej cholery. - wywraca oczami.
- Spierdalaj - syczę w stronę chłopaka i łapiąc oparte o łóżko kule wychodzę z sali.
Brazylijczyk wybiega za mną i już po chwili znów ląduje w sali.
Dlaczego, on musi mieć tyle siły ?
- Nie wiem czy się orientujesz, ale wyszłam po to, żeby pójść do toalety - mówię ,gdy siadam już na łóżku.
Chłopak unosi brew, po czym podchodzi do mnie i znów bierze mnie na ręce. Wychodzimy z sali.
- Poradziłabym sobie sama, ale dzięki. Możesz mnie już postawić. - delikatnie się osuwam z ramion chłopaka.
- Porozmawiamy jak wrócimy do naszego domu ? - patrzy mi w oczy. Na słowo " naszego " w brzuchu fruwa stado motyli. Uśmiech sam ciśnie mi się na usta.
- Naszego ? - pytam unosząc brew.
- Naszego - powtarza chłopak. - Jak tylko wyjdziesz, obiecuję że od razu Cię tam zabiorę.
Nie mam ochoty, ani siły jak na razie się kłócić, więc chwilę pozostaję cicho.
- Niech Ci będzie. - mówię znudzona. - A teraz wyjdź, bo chciałabym skorzystać z toalety.  - gestykuluję rękoma.
Nic nie mówiąc, chłopak wychodzi.

***
- Somethin' 'bout you makes me feel like a dangerous woman
Somethin' 'bout, somethin' 'bout, somethin' 'bout you -nucę pod nosem piosenkę Ariany.
- Masz śliczny głos - Neymar zerka to na mnie, to na drogę.
- A moja pięść wygląda jeszcze lepiej, kiedy ląduje na twojej twarzy. - na moją twarz wpęłza cwany uśmieszek.
- Och, jaka ja jestem groźna - mówi słodkim głosikiem w moją stronę. Chcę się zaśmiac, ale nie mogę. Nie teraz.
- Och, mam kasę i mogę robić wszystko co tylko mi się zachce - mówię niskim głosem z wyraźną nutą sarkazmu.
Badam wzrokiem twarz chłopaka i stwierdzam, że zabolały go te słowa.
Młody piłkarz nic więcej nie mówi.

***

- To nie było fajne, Khloe. -mówi siadając w nogach łóżka i nawiązując do sytuacji z przed kilkunastu minut.
- A to, że mnie okłamałeś było fajne? - prycham pod nosem.
- Ile razy mam ci powtarzać, że to tylko zbieg okoliczności? - wy wraca oczami.
- Nie chcę mi się gadać - wzdycham również wywracając oczami.
Przecież nie powiem mu tego ,co mówiła Jade w tej jebanej szatni.
- Ale ja chcę - Brazylijczyk nie rusza się z miejsca.
- Wyjdź - mówię szeptem.
- Przepraszam? - odwraca głowę i unosi brwi.
- Wyjdź, chce być sama - uciekam wzrokiem na przeciwległą ścianę.

Gdy chłopak wychodzi, wybucham głośnym płaczem, nie zwracając uwagi na to czy słyszy, czy nie.
Moim ciałem wstrząsa szloch, powodujący, że nie mogę złapać oddechu.
Wspomagając się o szafkę nocną staje na podłodze odciażając lewą nogę. Kulejąc podchodzę do okna i siadam na dużym parapecie. Zza szyby widzę jak z garażu wyjeżdża samochód chłopaka i jedzie w nieznanym mi celu.

Czy to już nasz koniec ?
Może to wszystko nie było nam dane ? Szczęście, miłość, spokój... czuję się .... Właśnie jak się czuję ? Nawet nie wiem
Oczywiście nie jest mi wesoło. Jestem ciekawa co jeszcze chłopak przede mną ukrywa...
Czy Jade tylko coś kombinuje ?
Boże, co ja ci takiego zrobiłam ? Dlaczego muszę tak cierpieć ? Dlaczego.

Zeskakuję z mojego dotychczasowego miejsca spoczynku i natychmiast tego żałuję. Upadam na podłogę i podwijam nogę do klatki piersiowej. Lekarz kazał mi odpoczywać a ja zamartwiam się pierdołami. Zamykam oczy, aby znaleźć się w krainie Morfeusza.
Jeszcze jakiś czas płacze, po czym zasypiam z podkulona nogą.

***

- Jezu Khloe, co się stało!? - otwieram gwałtownie oczy. - Dziewczyno coś ty zrobiła? - chłopak bierze mnie na ręce i siada ze mną na łóżku.
- Ja nie c-chciałam - obejmuje szyję Argentyńczyka.
- Ale czego? - odgarnia moje włosy z czoła.
- Neymar chciał porozmawiać a ja... ja mu kazałam wyjść i później gdzieś pojechał, no i zapomniałam o nodze kiedy zeskoczyłam z parapetu...
- Cii... wszystko się ułoży księżniczko - napastnik Barcy przytula mnie jeszcze mocniej.
- Tak bardzo Cię przepraszam Leo.
- Nie przepraszaj tylko leć się ogarnij. My mamy zaraz trening; podwiozę Cię do Anto - puszcza mi oczko i uśmiechając się wychodzi z pokoju.

***

1,5 h spędziłam z Anto na płakaniu. Wyglądało to mniej więcej tak, że ja cały czas płakałam. A ona pocieszała i mówiła, że wszystko będzie dobrze.

- Dzięki za podwózkę, An. - przytulam brunetkę.
- Dasz radę ?
- Tak. - łapię za kule i wychodzę z samochodu.
- Pa. - wysyłam jej buziaka w powietrzu.
Otwieram szklane drzwi i idę przez główny hol do windy.
- Dobry wieczór, Khloe. - wita mnie ciepłym uśmiechem portier. Odwzajemniam gest i wchodzę do klaustrofobicznego pomieszczenia wciskając przycisk z numerem 35.
Wjeżdżam windą na piętro gdzie znajduje się apartament który chwilowo zamieszkuje. Otwieram drzwi i wchodzę do mieszkania, ściągam kurtkę oraz buty. Idę do kuchni z zamiarem przygotowania kolacji. Wyciągam wszystkie potrzebne składniki z lodówki i zaczynam kroić warzywa. W tym samym momencie drzwi ponownie się otwierają i do środka wchodzi Neymar. Nie zwracając na niego większej uwagi kontynuuje wykonywaną czynność.
- Zrobiłam kolację Neymar!
Biorę talerz i siadam do stołu.
- Nie jestem głodny - mówi wchodząc do kuchni.
- Mógłbyś przestać udawać że nie istnieje? - odkładam z impetem widelec i odwracam się w jego stronę.
- Tyle, że to nie ja od tygodnia mam wąty o jakieś błahostki.
- Ale to ty się tak zachowujesz..  - wstaje od stołu i idę w kierunku wyspy kuchennej aby odłożyć naczynie. Straciłam apetyt.
-  Przepraszałem i co, dotarło?
- Dotarło - mówię pewnie.
- Ah, naprawdę? - odwraca się w moją stronę. - A ile musiałem czekać? Ile razy Cię przepraszać żebyś zrozumiała, że to przypadek? - z każdym wypowiedzianym słowem chłopak zbliża się do mnie. - A kiedy dopiero dotarło? Gdy podczas mojej nieobecności zrobiłaś sobie krzywdę.
- S-skąd o tym wiesz? - plecami dotykam blatu.
- Bo miało mnie tu nie być, ale Cię kocham - nasze twarze znajdują się blisko siebie, a nosy stykają; czuję jego wzrok skierowany na moje usta. - I dlatego zrezygnowałem z każdych planów jakie miałem. Bo Cię kocham - całuje moje usta.
- Ja ciebie też. - łapiąc jego twarz w dłonie. Kciukiem głaszczę jego policzek. Chłopak pogłębia nasz pocałunek, który z chęcią oddaję.
Brazylijczyk łapie mnie za uda, a ja uważając na kolano oplatam go nogami w pasie.
Ney idzie że mną do sypialni, po czym kładzie na łóżku. Ściągam koszulkę i nie muszę długo czekać. Wręcz natychmiast mój brzuch oraz dekolt zostają zaatakowane serią gorących pocałunków.
- Ney... - wyrzucam z siebie, gdy po raz kolejny pięści mój słaby punkt za uchem.
- Nawet cię nie dotknąłem, ani tu - przejeżdża palcem po moich piersiach. - ani tu. - łapie mnie za krocze, na co wyginam się w łuk.
- Ney. - warczę, gdy zaczyna się ze mną droczyć.
Zielonooki sprawnie odpina mój stanik i zaczyna zajmować się moimi piersiami.
Nie pozostaję mu dłużna. Wręcz zrywam z niego koszulkę i zaczynam całować jego ABS. Mruczy zadowolony, na co się uśmiecham. Po chwili reszta naszych ubrań leży rozrzucona po pomieszczeniu. Łączę nasze usta, a chłopak wchodzi we mnie. Poruszamy biodrami w zgranym tępie.
- Kurwa, Khloe. - warczy mi do ucha. - Moja, baby girl. - mówi przygryzając płatek mojego ucha.
W odpowiedzi słychać tylko moje sapnięcia.
Gdy stopniowo przyspieszamy, nasze jęki, co raz głośniejsze, bardziej mieszają się ze sobą.
- Ney, błagam.
- O co błagasz, księżniczko ?
- Ney... proszę...
- O co prosisz, skarbie ?
- Szybciej..... - krzyczę, czując, że jestem na skraju.
Neymar spełnia moją prośbę i zaczyna się we mnie poruszać o wiele szybciej.
- O mój boże....
- Tak....
- Te amo, Neymar.
- Te amo, Khloe.
Po tych słowach oboje doznajemy spełnienia.

My Friend Footballer ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz