8

3.2K 234 0
                                    

Brunetka spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach. Ja patrzyłam na nią z chęcią mordu.
Atakuj! Zabij! Już!
Luis krzyczał w mojej głowie. Starałam się go ignorować, a koncentrować na uspakajającym mnie dotyku Maxa. Odetchnęłam, choć nie potrzebowałam tak dużo tlenu. Zamknęłam oczy i oparłam się na Maxie trzymając jego ręce, które wciąż mnie nie puszczały.
-O-o-ona jest wampirem.- zająkała się
-Tak. Idź stąd.- Max był spokojny, jakbym właśnie przed chwilą nie próbowała zabić jego siostry
-Wiesz co się może przez to stać!?-krzyknęła
-Alfa nie ma nic przeciwko. Viktor też się za specjalnie nie skarżył.-
-Max! Czy ty kompletnie zwariowałeś! To jest wampir!-
-Zamknij się już! Tygrysku.- zwrócił się do mnie -Odprowadzę cię.-
Złapał mnie za rękę i ruszył w stronę mojego domu.
-Max! Idioto! Wracaj!-krzyknęła za nami
On ją ignorował. Szliśmy dalej. Wydawało mi się, że się zatrzymał dopiero, kiedy uznał, że jesteśmy sami.
-Przepraszam cię za nią.- powiedział przytulając mnie -Jest zazdrosna, bo nie może znaleźć swojego mate. Nie gniewaj się na mnie.-
-O to nie musisz się martwić.- szepnęłam
Nachylił się i mnie delikatnie pocałował.
-Wyglądałaś dzisiaj ślicznie.- wyszeptał odrywając się ode mnie -Zwłaszcza bez ubrań.- zaczerwieniłam się, pocałował mnie w czerwony policzek -Nie wstydź się mnie.- szepną w moje włosy -Mój Tygrysek. Mój kochany Tygrysek.- szeptał a moje serce zabiło tysiąc razy szybciej, czyli jakieś 5 razy na minutę -Księżniczko ty moja, moja Gwiazdeczko, mój Misiu, moja Żabciu.- zaśmiałam się pod nosem
-A ja? Jak mam cię nazywać?- przerwałam mu
-Nie wiem.-
-Hm...- zastanawiałam się chwilkę -Mój rycerzu na białym koniu. Mój mały bohaterze.-
-Czemu mały?-
-Nie wiem.- odpowiedziałam -Po prostu do ciebie pasuje.-
-Na pewno nie mały.- schylił się i szepną zmysłowym głosem -Duży i to bardzo.-
Zarumieniłam się. On się zaśmiał. Spojrzałam w jego piękne oczy. Nachylił się lekko rozbawiony, chcąc mnie pocałować. Zamiast tego zrobiłam unik i wtuliłam się w jego ramię. Obiął mnie, jakby właśnie to planował zrobić. Wtuliłam się w jego szyję, by po chwili pocałować skórę w tym miejscu. Zadrżał. Pocałowałam go drugi raz.
-Przestań.- szepnął
Nie słuchałam go. Nadal całowałam jego szyję i wplotłam rękę w jego włosy i delikatnie nimi szepnęłam. Jękną zaciskając ręce na już mojej bluzie. Oddychał ciężko.
-Cass...- wydyszał
-Yhm?- wymruczałam
-Przestań.- przełkną ślinę, a ja nie wierzyłam, że zdobyłam się na odwagę, żeby takie coś zrobić, i także nie wierzyłam, że zrobiłam mu malinkę w miejscu, gdzie szyja łączy się z ramieniem.
Odsunęłam się spuszczając głowę. Zerknęłam na niego na chwilkę, akurat wtedy, kiedy oblizywał wargi.
-Przepraszam.- spuściłam wzrok
-Kusisz, Tygrysku.- wyszeptał mi do ucha -Kusisz.-
Zaczął miziać mnie nosem po szyi, przez co zamruczałam. Wypsnęło mi się. Położył mi ręce na biodrach, a ja się do niego przysunęłam. Położyłam mu ręce na klatce piersiowej i odchyliłam się. Czułam jak całuje mnie po szyi. Jedną ręką rozpuścił mi włosy drugą wciąż mnie trzymając, abym nie upadła. Zaczął mi przeczesywać palcami włosy. Zachichotałam, gdy znalazł, gdzie mam łaskotki na szyi. Uśmiechnął się i dalej mnie łaskotał. Próbowałam go odepchnąć, ale mocno mnie trzymał.
-Max.- powiedziałam między salwami śmiechu -Przestań.- w odpowiedzi tylko mrukną -Max, proszę.-
-No dobrze.- powiedział, jak małe dziecko po czym się odsuną, a na twarzy miał minę jakby ktoś zabrał mu przed chwilą lizaka
Położyłam mu delikatnie rękę na policzku, stanęłam na palcach i pocałowałam go w usta. Wyglądał jakby odzyskał lizaka. Uśmiechnęłam się delikatnie co odwzajemnił, po chwili złapał mój nadgarstek i wtulił się w moją dłoń.
-Nie chcę za tobą tęsknić.- powiedział
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć więc nic nie mówiłam. Spojrzał na mnie z mieszanką bólu i żalu. Splótł nasze palce i spojrzał na mnie smutno.
-Przyjdziesz jutro?- spytał błagalnie
Uśmiechnęłam się delikatnie i skinęłam głową.
-Obiecujesz?-
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i potwierdziłam. Zmarszczył nos i nachylił się. Dał mi buziaka, po czym złapał za rękę i wolnym krokiem zaczął kierować się do mojego domu. Ociągał się nie miłosiernie. Szliśmy chyba z godzine, a zazwyczaj dochodzę do tego jeziorka w 10 minut. Gdy byliśmy nie daleko drogi prowadzącej do bramy wejściowej, przystaną.
-Przyjdę jutro tu po ciebie. Będziesz?-
-Tak.-
Spojrzał na mnie badawczo po czym skłonił mi się jak rycerz księżniczce uśmiechając się przy tym. Dygnęłam, również z uśmiechem. Ucałował mnie w dłoń.
-Mam nadzieję, że cię jutro, Pani, zobaczę.-
-Zaiste rycerzu.- uśmiechnęłam się -A, jakoże jesteś bliski memu sercu daję ci to.- zdięłam z palca sygnet i podałam mu -Abyś pamiętał o swojej obietnicy.-
Sojrzał na mnie z wdzięcznością, a potem zmienił wyraz twarzy na zdziwiony
-Co ci obiecałem?-
Że przez ciebie nie będę cierpieć.
-Że na mnie poczekasz.- opuściłam wzrok
-Poczekam.- złapał mój podbrudek i podniósł moją głowę -Czemu spószczasz wzrok? Nie wstydź się mnie.-
-Nie wstydzę.- czułam jak mnie policzki palą
-Tygrysku.- szepnął -Chodź.- rozłożył swoje ramiona
Przytuliłam się do niego. Czułam się strasznie mała. Praktycznie zanikałam w jego ramionach.
Położyłam ręce na jego klatce piersiowej.

Chcę Cię Tylko Kochać.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz