Uwaga!!! Uwaga!!!
Z bólem mojego delikatnego serduszka, ogłaszam, że 😖😖😖 ta opowieść niedługo się skończy 😢😢😢. Boli mnie, że muszę to pisać. Przepraszam😭😭😭.Chciałabym zadedykować ten rozdział mojej przyjaciółce (jej imię zaczyna się na K a kończy na asia), która jako pierwsza przeczytała, a raczej zaczęła czytać tą opowieść. Mam do ciebie proźbę:
Nie zabij mnie w szkole!
====================================Max nadal śpi. Przewracam się z boku na bok. Noc powoli ustępuje miejsca dniu. Nagle nabrałam na coś ochoty.
Zsunęłam sibdelikatnie z łóżka. Stanęłam boso na zimnej podłodze. Poruszałam się po cichu.
-Gdzie idziesz?- usłyszałam głos Maxa
-Obejrzeć wschód słońca.- odwróciłam się w jego stronę
Leżał na boku, z ręką pod głową i otwartymi, piwnymi oczami. Przetarł dłonią twarz i usiadł. Zjedo ciała zsunęła się kołdra ukazując jego seksowną sylwetkę. W pokoju zrobiło się gorąco. Zsunął się z łóżka ruszył w moją stronę. Mięśnie grały pod jego skórą. Złapał mnie za dłoń i ruszył ze mną na balkon. Stanęliśmy i wpatrywaliśmy się jak słońce powoli wychyla się zza horyzontu. Zawiał wiatr, a ja zadrżałam. Max obiął mnie ramieniem i przesuną przed siebie, przez co moje plecy grzały się o jego tors. Blask słońca leniwie się przesuwał po świecie, jakby miał już dość tego wszystkiego, ale jakby to robił tylko dla nas. Dla mnie i Maxa. Jakby chciał uczynić tą chwilę jeszcze bardziej wyjątkową. Jakby chciał jeszcze bardziej wzmocnić nasze uczucie. I tak powoli orzywiał ten świat. Odpędzał ciemność, walczc z nią, jak z odwiecznym wrogiem. Odpędzał ją, byśmy przestali się jej bać.
Spojrzałam na twarz Maxa. On także spojrzał na mnie. W jego oczach odbijało się to wszystko, tylko wygldało na jeszcze piękniejsze. A kiedy się uśmiechnął, wszystko nabrało sensu. W tym momencie liczyły się tylko jego oczy i blask się w nich odbijający.
Odwróciłam się do niego przodem. Stanęłam na palcach i delikatnie złączyłam nasze usta. Serce mi waliło jak młotem. Czułam, że zaraz mi wyskoczy z piersi.
Max złapał mnie za uda i podniósł. Posadził mnie na barierce, stając między moimi nogami.
-Jesteś taka piękna.- szepną przy moich ustach
Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. Nie wiem czy to jest możliwe, ale pokochałam go jeszcze bradziej.
-Max. Kocham cię. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Dziękuję.- przycisnęłam go do siebie
-Nie masz za co, Tygrysku.- szepnął mi do ucha***
-Co się tak na mnie patrzysz?- spojrzałam na Viktora -No co się patrzysz? Źle w tym wyglądam?- zagaworzył coś -Mam się przebrać? Spoko.- zdięłam z siebie sukienke i wyjęłam z szawy czerwoną bluzkę i czarną spódnicę -A to się spodoba tacie?- znów coś powiedział -Zrozum. To dziesiąta kreacja. Chopie... w końcu tatuś wróci od Alfy i tyle będzie z niespodzianki. Zdecyduj się. To?- zagaworzył -No. Czyli się zgadzamy.-
Wzięłam go na ręce-To co sprawdzimy czy Alex się obudził? Ciocia Lucy nie długo będzie, a ja muszę was przebrać.-
Weszłam z nim do pokoju i podeszłam do łóżeczka Alexa.
-Cześć, żabciu. Wstałeś. Dla czego nic nie mówisz? Przebiore was. Jedziecie zaraz do babci.-
Przewinęłam Viktora i zmieniłam mu ubrania. Potem zabrałam się za Alexa.
-Widzę, że dobrze ci idzie.- usłyszałam Lucy -Chyba sobie radzisz.-
-Przecież to dwa małe aniołki.- powiedziałam -A tak pozs tym, dzięki, że się zgodziłaś, i to zaproponowałaś.-
-Nie ma za co. Pięknie wyglądasz.-
-Dziękuję.- zarumieniłam się
-Wiesz... bardzo siębo ciebie martwiliśmy. Szczególnie, gdy leżałaś w śpiączce.-
-Przepraszam, że sprawiłam wam kłopoty.-
-Nie, nie o to chodzi. Po prostu, chcę żebyś wiedziała, że my na prawdę cię traktujemy jak członka rodziny, i gdyby coś było nie tak to możesz nam powiedzieć.-
-Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy.-
Przytuliłam ją. Poczułam łzy w oczach
-Szczęście, że mam wodoodporny makijaż.-
Powiedziałam, odsuwając się.
-Max ma na prawdę szczęście, że cię ma.-
Powiedziała kładąc swoją rękę na moim policzku.
-Chyba jest na odwrót.-
Powiedziałam, po czym odwróciłam się i wzięłam Viktora na ręce.
-Weźniesz Alexa?- spytałam
-Jasne.-
Zeszłyśmy na parter. Włożyłam Viktora do fotelika. Tak też zrobiła Lucy z Alexem.
Zaniosłyśmy ich od jej samochodu. Po tym jak się z nimi pożegnałam, Lucy odjechała. Już za nimi tęskniłam.
Weszłam do domu i wyjęłam naszą kolacje z piekarnika. Dokonałam ostatnich poprawek. Wzięłam świece i postawiłam je w ogrodzie na stole. Zapaliam je, po czym wróciłam do domu po wino. Ono też znalazło się na dworze.
Wróciłam do domu i usłyszałam jak Max wchodzi przez drzwi. Ruszyłam w jego stronę. Gdy go ujrzałam, ubrany w garnitur zdejmował buty.
Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców.
-Coś się stało?- zapytał
-Nie.- odpowiedziałam -Po prostu tęskniłam.-
-Ja też.- odwrócił się w moją stronę -Gdzie dzieci?- zapytał
-U twojej mamy.- odpowiedziałam
-Co?-
-Mam dla ciebie niespodziankę.- wyznałam
-Cóż to za okazja?- zapytał
Wzruszyłam ramionami, prowadząc go przez salon do ogrodu.
-Postarałaś się.- szepnął kładąc rękę na moim biodrze
Zasiedliśmy do stołu. W świetle świec, wyglądał jak bóg, i jeszcze to zachodzące słońce... uśmiechnął się do mnie, na co się zarumieniłam.
-Napijesz się wina?- zapytałam wyciągając je z lodu
Złapa za moją dłoń i wysuną z niej butelkę.
-Napijesz się wina?- zapytał
-Chętnie.- odpowiedziałam
Nalał mi szkarłatnego płynu, po czym sobie też nalał.
-Pięknie wyglądasz.- szepnął
Moje serce szybciej zabiło, i jestem pewna że nabrałam koloru wina w moim kieliszku.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się
Złapał mnie za dłoń i przybliżył ją do swoich ust. Zaczął ją delikatnie całować.
-Pójdę po naszą kolację, bo się spali na węgiel.-
Pokiwał głową, patrząc głęboko w moje oczy. Wstałam i ruszyłam do domu. Wróciłam trzymając w dłoniach indyka, zapiekanego z jabłkami i gruszkami. Postawiłam to i nałożyłam Maxowi mięso, a mi owoce.
-To ja powinienem urządzić romantyczną kolację.- zaśmiał się ciągnąc mnie na swoje kolana
Uśmiechnęłam się kładąc dłoń na jego policzku.
-Powiedzmy, że ci wybaczam.-
Nachyliłam się, po czym złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku.
-Zjedz coś.- szepnęłam
-Nie jestem głodny.-
-Nic dzisiaj nie jadłeś. Pojechałeś kiedy spałam bez pożegnania. Nawet nie próbuj mi tu kłamać. Masz zjeść i koniec. A po za tym, na prawdę się starałam.- spojrzałam na talerz
-Dobrze, zjem.- rzekł -Robię, to tylko dla ciebie.- powiedział
Ucieszyłam się.
-Musisz mieć taki piękny uśmiech?- zapytał
-Tak.- powiedziałam, po czym wzięłam kawałek indyka na widelec -Otwórz buzię.-
Zjadł. Uśmiechnęłam się.
-Zachód słońca pięknie odbija się w twoich oczach.-
-Zawstydzasz mnie.- szepnęłam
Zaśmiał się swoim perlistym śmiechem.
Przez resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowie i jedzeniu. To zadziwiające, z jaką łatwością Max potrafi mnie rozśmieszyć.
-Okej.- zaczął -Teraz moja kolej na niespodzienkę.-
Wstałam z niego.
-Jaką niespodziankę?- zapytałam
-Przekonasz się.- obiął mnie ramieniam i ruszyliśmy
-Max, wiesz że nie lubię niespodzianek.-
-Tą polubisz.-
Okrążyliśmy dom i znaleźliśmy się na podjeździe.
-Max. Co to jest?-
-Musimy tam dojechać, Tygrysku.-
Wsiedliśmy do auta. Max uruchomił silnik i ruszyliśmy. Jechaliśmy i jechaliśmy. Po części mu wybaczyłam, bo lubię nocą jeździć samochodem.
Bałam się jednak, że ta niespodzianka będzie jednym wielkim niewypałem, i że będę musiaa udawać że mi się podoba.====================================
Pierdolony polsat, nie?
CZYTASZ
Chcę Cię Tylko Kochać.
VampirosOn: Poczułem przepiękny zapach. Podążyłem za nim. Weszłem przez wielkie drewniane drzwi prowadzące do gabinetu mojego Alfy. A tam siedziała ona. Siedziała do mnie tyłem, ale i tak wiedziałem, że to ona. Alfa spojrzał na mnie groźnie. -Max wyjdź.- ry...