3

5.7K 268 0
                                    

Powoli, acz nie chętnie otworzyłam oczy. Obraz był zamazany. Zamrugałam kilka razy i spostrzegłam, że jestem w swoim pokoju. Powoli podparłam się na łokciach i usiałam, a cieplutka kołdra zsunęła się z mojego ciała. Od razu tego pożałowałam i znów się położyłam. Przeciągnęłam się. Czułam się wypoczęta i... najedzona? Nie na pewno nie. Co ja robiłam wczoraj? Poszłam do watahy tego całego Alexa, z Viktorem i Karolem. Potem siedzieliśmy w jego gabinecie. Przyszedł ten Max i mnie zabrał. Potem mnie pocałował, a ja zwiałam. Potem mnie wkurzył i straciłam kontrole i... O matko. Ja go zjadłam? Nie. Na pewno nie. To nie możliwe. Zjadłam?
~Nie, nie zjadłaś.~ usłyszałam wesoły głos mojej wampirzycy
Wiedziałam. Uh... Co za ulga. Ale czekaj, czekaj...
~Ja też go nie zjadłam.~pisnęła~Jesteś ze mnie dumna?~
Uh... Jeszcze lepiej. Ale dla czego jestem najedzona?
~Ten blond wampir dał nam się napić. On mnie lubi! I ja go też! Nie zabijajmy go, dobrze?~
Co? Napiłaś się z niego!?
~Tak. Ale on mi pozwolił. Później poszliśmy pobiegać i było fajnie. Złapał mnie, a potem się razem śmieliśmy, a potem on mnie przytulał, a potem...~
Że co robił!?
~Przytulał. Słuchasz mnie?~
Czemu cię przytulał!?
~Bo płakałam.~
Dlaczego?
~Bo ten wilkołak mnie nie lubi. Ja go przytuliłam, a on na mnie warkną.~ rzekła smutna
Jaki wilkołak?
~Ten, którego próbowałam zjeść, ale mi ten wampir nie pozwolił. On jest fajny. Jak ma na imię?~
Jest jeszcze coś o czym powinnam wiedzieć?
~Nie bądź na mnie zła. Chyba za dużo mu powiedziałam...~
Co mu powiedziałaś?
~To wszystko jego wina. Zadawał cały czas pytania...~
Co? Mu? Powiedziałaś?
I w tej chwili usłyszałam pukanie.
-Proszę.- starałam się ukryć moją złość
Do pokoju wszedł Karol. Był w garniturze, w którym świetnie wyglądał. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechną drapiąc się w kark. Znów się uniosłam do pozycji siedzącej, przechylając głowę w zaciekawieniu. Nie pewnie podszedł bliżej łóżka na którym leżałam. Spojrzał na nie i usiadł niezdecydowanie na jego brzegu. Siedzieliśmy chwile w ciszy, w której ja się na niego patrzyłam, a on spoglądał na wszystko, byleby nie na mnie. Przeczesał włosy palcami i patrząc się na swoje stopy powiedział:
-Chciałbym porozmawiać o wczorajszym dniu.- skrzywiłam się -Twoja wampirzyca trochę się wypaplała i masz moje słowo, że zatrzymam to dla siebie... tylko... Jestem ciekaw... Oczywiście nie chcę być nachalny... Nie mam też zamiaru wymuszając od ciebie tego siłą... Ale gdybyś mogła... Gdybyś nie miała nic przeciwko...- plątał się we własne słowa
Chrząknęłam. Spojrzał mi w oczy. Starałam się do niego uśmiechać.
-Jak zostałaś wampirzycą?-
Moja mina od razu zbladła. Nikt cię nigdy o to nie zapyta. To twoje życie. Nikt nie ma prawa w nim grzebać. Jesteś tu kompletnie anonimowa. Viktor, a ja ci tak ufałam.
- Oczywiście nie musisz mówić jak nie chcesz. Do niczego cię nie zmuszam.
~Powiedz mu. On jest na prawdę fajny. Powiedz. Zaopiekuje się nami. Będzie jak Emily.~
Nie chce o tym mówić. Nie rozumiesz?
Spuściłam głowę i rozważałam. Powiedzieć mu,czy nie? W sumie wampirzyca ma rację. Po części. W jednym, malutkim ułamku.
-To jest coś, o czym nie lubię mówić, ale to była chwila słabości, w której się zgodziłam być tym, czym teraz jestem.- rzekłam wymijająco
-Nie rozumiem.- szepną, jakby przejęty chwilą, albo jakby nie chciał mnie spłoszyć
~Powiedz mu. Wszystko.~
Spojrzałam w okno i myślałam. Patrzyłam się na drzewo, myśląc, że ono zaraz da mi odpowiedź. Nie byłam tego pewna. Wiedziałam, że to może być fatalny pomysł.
-Musisz mi przyrzec.- spojrzałam mu w oczy -Nikt nie może się tego dowiedzieć. Nawet Viktor o tym nie wie.-
-Masz moje słowo.- odparł pewnie
Wypuściłam powietrze z ust, drżąc lekko. Zaczęłam bawić się palcami, potem spojrzałam w okno, zanurzając się we wspomnieniach. Czułam na sobie wzrok Karola.
-Byłam wtedy młoda. Miałam 16 lat... Chyba 16. Poznałam go na balu moich rodziców. Postanowili, że w końcu trzeba mnie wydać za mąż i zaprosili wszystkich nieżonatych mężczyzn z trzech pobliskich prowincji. Nie podobał mi się ten pomysł, ale nie miałam w tej sprawie nic do gadania. Zachowywałam się tak jak mi rodzice kazali. Miałam się nie odzywać, tylko ładnie się uśmiechać i tańczyć z każdym, który zbierze się na odwagę i zaprosi mnie do tańca. On się spóźnił na bal. Wszedł razem ze swoim starszym bratem. Wyglądali podejrzanie, więc starałam się ich unikać. Ten starszy, miał na imię... Marcus, Malcolm... W każdym razie... Cały czas ze mną tańczył, wtedy to On mi się przyglądał. Czułam się nieswojo. Następnie pamiętam jak ojciec kazał mi do siebie przyjść, a obok niego siedział On. Wtedy to oznajmił, że to za niego wyjdę za mąż. Bałam się jak nigdy dotąd. Ale i tym razem nic nie powiedziałam. Zaczął spędzać ze mną więcej czasu. Opiekował się mną. Mówił, że jestem prawdziwym skarbem. Ja zaczęłam coś do niego czuć. Później wzięliśmy ślub.- uśmiechnęłam się na wspomnienie, tej tak idealnej ceremonii, ale mina mi szybko zbladła -Wtedy się zaczęło. Kiedy zaatakował z zazdrości mężczyznę, który pomagał mi oporządzić konia, zrozumiała, że nie jest człowiekiem. On był...- to nie chciało mi przejść przez gardło
-Wampirem?- odezwał się Karol
Spuściłam głowę i uśmiechnęłam się kręcąc głową. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
-On był wilkołakiem. Bałam się go, ale on zapewniał, że przy nim nic mi nie grozi. A ja mu wierzyłam. Urodziłam córeczkę. Była taka śliczna. Taka mała i delikatna. Kochałam ją nad życie. Była dla mnie jak kawałek mojego serca, mojej duszy, mojego sensu życia.- zacisnęłam ręce w pięści i zaplotłam ręce na piersiach. Zaczęłam się kołysać jak wariatka - Była bardzo delikatna. Za delikatna. Kiedy ją trzymał na rękach, znów miał napad wściekłości, kiedy powiedziałam mu, że chcę odwiedzić rodziców. -z moich oczu zaczęły kapać łzy, a ja już płakałam- Ona była taka mała. A on ją trzymał na rękach. Wtedy zaczął krzyczeć i...- miałam napad szlochu -Jedyne co pamiętam z tego to plama krwi na ścianie i jak moja mała córeczka leży na ziemi. Nie ruszała się. Nie oddychała. Była cała we krwi. Zaczął krzyczeć, że to moja wina, że przeze mnie umarła. A ja znów mu wierzyłam. I zaczęłam go nienawidzić. Wiesz jak to jest kogoś kochać nad życie, a jednocześnie nienawidzić tak bardzo, że chce się tą osobę zabić? Kiedy się pogodziłam z tym, że moja duszyczka nie żyje,-wytarłam łzy, i powstrzymałam je, żeby już nie leciały- stało się coś, co zniszczyło mnie os środka. On znalazł swoją mate. Porzucił mnie w jakimś lesie, bo nie byłam mu potrzebna. Wtedy znalazł mnie Luis. Mówił, że mi pomoże, że nie będzie już to bolało, że On pożałuje tego zrobił, że się zemszczę, a ja znów uwierzyłam. I dałam się przemienić. Trafiłam do jego domu, jego rodziny. Pewnego dnia, wyszłam razem z jednym z tych, których przemienił Leon do lasu. Chciałam się rozerwać. Znów odetchnąć pełną piersią. Ale w tym samym lesie był on. Kiedy zobaczył, że pocałował mnie, zaatakował Jaspera. Zabił go. Później powiedział, że jestem jego i nikt nie ma prawa mnie dotykać. Nie wytrzymałam. Rzuciłam się na niego i nim się obejrzałam leżał przede mną bez życia. Bez krwi. To była pierwsza osoba, którą zabiłam i tego pierwszego razu nie żałuję.- powiedziałam pewnie intensywniej patrząc się w oczy Karola. Był... Zamurowało go -Już wiesz. Masz to zachować w tajemnicy. Ja już nie mam sumienia. Chciałabym cię poinformować.- powiedziałam wstając i przeczesując włosy palcami
-Nie wiem co powiedzieć.-
-Nie mów nic. Tak będzie bezpieczniej dla nas obojga.- podeszłam do okna i dopiero teraz sobie uświadomiłam, że jestem w samej bieliźnie. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne dżinsowe spodenki i czarny T-shirt.
-Cassandro... Bardzo mi przykro. Wiem jak to brzmi, ale moje słowa są szczere. Przeżyłaś dużo. Inni by się na twoim miejscu załamali, a ty stałaś się silniejsza. Skłamałbym mówiąc, że cię rozumiem, ale też nie mogę powiedzieć, że kompletnie nie wiem o czym mówisz. Wiem, że to zuchwałe z mojej strony, ale czy zechciałabyś, obdarować mnie większym zaufaniem?-
-Nie wiem Karolu. Mało kto może mnie zrozumieć. Także przyjaźń polega na braniu, ale i dawaniu. A ja wątpię, czy byłabym dla ciebie dobrą przyjaciółką.-
-Na pewno będziesz lepszą niż ktokolwiek z nas.- wstał i podszedł do mnie -Cassandro, wiem że proszę o wiele. Bardzo wiele, ale czuję, że tobie jako jedynej mogę zaufać. Ty mi zaczęłaś ufać, opowiadając tą historię.-
-Raczej moja wampirzyca.-
-Cóż, ale ty wpływasz na nią, a ona na ciebie, po części ty także się zgodziłaś.-
-Więc dobrze Karolu. Jeżeli ci na tym tak bardzo zależy, zaprzyjaźnijmy się.-
Uśmiechną się szeroko i obiął mnie kładąc swój podbródek na mojej głowie.
~A nie mówiłam on się nami zaopiekuje.~

Chcę Cię Tylko Kochać.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz