Rozdział 7

262 8 0
                                    

Nie mogę w to uwierzyć że za 9 godzin pierwszy dzień w więzieniu. Dla czego wynaleziono takie coś jak szkoła? Musze chyba iść już spać. Jest już 23 a ja muszę się wyspać.

Następnego dnia.

Obudzona o 6:00 przez Michaela.

M. Nicki obudź się w końcu no.

 N. Nie i tylko Patryk może mnie tak nazywać.

M. A dlaczego ja nie?

N. Bo jesteś na to za głupi.

M. Popamiętasz mnie.

N. Ta już się boję.

M. Zobaczysz.

N. No.

Wstałam z łóżka biorąc z szafy czyste ciuchy i kierowałam się w stronę łazienki z której dochodziły odgłosy chlupiącej wody co oznaczało że jest zajęta przez Hanę. Usiadłam przy ścianie czekając na zwolnienie łazienki. Po chwili z pokoju wyszedł Patryk.

P. Dzień dobry Nicki jak się spało?

N. Wez lepiej mnie nie wkurzaj nigdy nie wstałam tak wcześnie!

P. Nicki dla czego jesteś zła?

N. Nie jestem zła po prostu boje się. W tamtej szkole każdy mnie poniżał i nie chciał ze mną gadać. Zawsze byłam wybierana ostatnia do drużyny lub grupy.

P. Spokojnie. Jak ktoś będzie ci dokuczał lub przezywał napisz albo zadzwoń a ja się zjawie. Przecież mam nie daleko swoją szkołę zaledwie pól kilometra. 

N. Dziękuje Patryk jesteś najlepszym przyjacielem-Powiedziałam rzucając mu się na szyję.

P. Miło mi że tak uważasz. 

N. Wcale nie musimy. 

P. Dobra to ja idę się szykować.

N. Ok.

Po krótkiej chwili z łazienki wyszła Hana.

H. Łazienka wolna przepraszam że tak długo.

N. Nic się nie sttało nie potrzebuje dwóch godzin na kąpiel.

Po tych słowach Weszłam do łazienki. Kąpiel i makijaż zajęły mi 15 minut. Wróciłam do swojego pokoju i spakowałam do małej, białej torebki telefon, pomatkę i  malutkie lustereczko. Po tej czynności zeszłam na dół zjeść śniadanie które składało się z musli i mleka. Naszykowałam cztery miseczki ido każdej wsypałam musli i zalałam mlekiem.

N. Śniadanie! Ruszcie tu te swoje osiem liter i złazcie!

M. Czemu  się tak wydzierasz?

N. Bo jest 7:20 a ja nie chcę się spóznić.

M. Cholera! Naprawdę już 7:20?

N. Tak i musimy szybko zjeść.

M. Tak ruchy.

Wszyscy pochłonęliśmy nasze śniadanie i ruszyliśmy do samochodu Patryka. Jechaliśmy 20 minut i Patryk wyszedł z auta i je okrążył a potem otworzył mi drzwi.

P. Odprowadzić cię?

N. Nie, poradzę sobie.Jedz bo ty się spóznisz. 

P. Dobra.

Już chciałam odchodzić gdy złapał mnie za nadgarstek.

P. A przytulas na pożegnanie?

N. Patryk daj spokój przecież nie jesteśmy parą.

przyjaiel mojego brata ( love )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz