1

1.3K 121 18
                                    

Cześć, jestem Magic Symphony - w skrócie po prostu Magic albo Symphony. Mam 5 lat, mieszkam w naprawdę wspaniałej stadninie. Z większścią koni się przyjaźnię. Moją najlepszą przyjaciółką jest Black Wish, jasnosiwa arabka i Stardust, myszaty hanower.
- Hej, Symphony!
To oczywiste, że był to Stardust. Tylko on nazywa mnie Symphony, wszyscy inni Magic.
- Cu? - zawołałam.
- Chcesz się pościgać? - Stanął dęba i pobił przednimi nogami powietrze. Jego grzywa powiewała przy tym na wietrze. (Jakie RYMY XDD)
- Jasne, spoko. - Powiedziałam i pobiegłam do miejsca na łące, gdzie wyryta była duża krecha. - Na trzy, czte-ry!
Szybko wyrwałam się do przodu i zaczęłam robić wielkie kroki. Na chwilę popatrzyłam na Stardust'a. Kiedy tak biegł, jego grzywa spadała kaskadami na jego szyję..
Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że znacznie zwolniłam. Star wyprzedził mnie o dobre kilka długości. Szybko spróbowałam go wyprzedzić, ale na marne. Wygrał.
Wolno zwolniłam kroku do kłusa, a zaraz potem do stępa.
- Pierwszy. - powiedział.
- To był tylko jeden raz, noo, może dwa. - Zarżałam.
Star tylko zastrzygł uszami i posłał mi spojrzenie pełne..w sumie nie wiem czego.
                             ***
- Świetnie ci idzie Magic.
Właśnie jestem na treningu ujezdzania. Poczułam lekkie ukłucie w boku i sygnał. Czas na piaff.
W sumie to nawet lubię dresaż. Nie jest taki zły.
Kiedy kłusowałam obok ogrodzenia, poczułam znajomy zapach. To Star wyglądał znad ogrodzenia.
- Cze.. - Powiedział, ale nie usłyszałam więcej, bo już byłam daleko od niego. Tak mniej więcej minął mi dzisiejszy trening.

Cześć, więc to jest moje drugie opowiadanie o koniach, mam nadzieję że się wam spodoba (: Na początek nie jest takie długie i ciekawe, ale akcja się powinna niedługo rozkręcić ^.^ Jeżeli wam się spodobało, zostawcie po sobie ślad w postaci * i/lub komentarza ;)

Magic Symphony Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz