21

470 63 20
                                    

Kiedy się obudziłam, zobaczyłam stojącą nade mną Olivię.

Cichutko zarżałam.

- Co ja ci zrobiłam... - kucnęła przy mnie i pogłaskała po brzuchu. (Nie, ona nie jest w ciąży XD)

Poruszyłam prawą nogą. Może to był sen? Może wcale nie złamałam tych nóg? Nie, jednak złamałam.

- Masz ochotę coś zjeść? - podstawiła mi pod nos marchewkę. Z wdzięcznością ją schrupałam. - Dzisiaj ma przyjechać weterynarz, żeby sprawdzić jak się czujesz...trzymaj się. - mówiąc to odeszła.

Znowu zostałam sama. Usłyszałam ciche skrzypy z bosku Jewel.

                                               *

- Który to boks? - usłyszałam głos naszego znajomego weterynarza, Jamesa.

- Tutaj. - wskazał ręką właściciel stadniny - Jacob.

Weterynarz powoli i cicho wszedł do mojego boksu. Przyjrzał się mnie dokładnie...nagle znikąd ni zowąd za nim pojawiła się Olivia.

- I jak? - szepnęła.

- Na pewno nie będzie mogła skakać już tak wysoko, max metr dwadzieścia. - skrzywił się. - Codzienne należy smarować opuchliznę - jeżeli taka się pojawi, a raczej tak - tą maścią - podał Olivce tubkę. - Można też co dwa dni zmieniać okład. No i za 8 tygodni będzie mogła chodzić na spacery stępem. - podkreślił ostatnie słowo. - Teraz może tylko stać w boskie. Jeżeli coś by się jeszcze stało, proszę dzwonić. - puścił oczko do Jacob'a. Później zniknął w swoim samochodzie.

                                               *

Coraz bardziej miałam dość siedzenia w boksie. Umacniał mnie w tym tylko Eldorado. Pocieszał, mówił, że będzie dobrze.

Wierzyłam mu. Do czasu.

215 słów.
Co teraz będzie? 😨

Magic Symphony Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz