8

591 70 8
                                    

Nagle zaczęła ogarniać mnie panika. Gdzie on jest? Szarpnęłam głową, na co Fred syknął i pociągnął mocno za uwiąz, ale mi to nie przeszkadzało. Gdzie on jest? Przez głowę przechodziła mi tylko ta myśl.
- Stardust? - Spróbowałam go zawołać. Na karuzeli jeszcze był.
Kiedy byliśmy już w boksach zauważyłam nowe poidła. Kiedy przystawiałam do niego pysk leciała woda, a kiedy odstawiałam przestawała. Śmieszne, ale to i tak szybko mi się znudziło.

- Nie widziałaś ich jeszcze? - Spróbował zagadnąć mnie Eldorado.

- Nie. Widziałeś gdzieś Stardusta?

Odwrócił się do mnie i teraz świdrował mnie swoim spojrzeniem.

- Nie...myślisz, że go sprzedali?

- Nie wiem. - Mruknęłam. Czemu ja do niego mówię? Przecież się do niego nie odzywałam. Pewnie świruję już od tej 30 minutowej samotności bez Star'a.

- Mam pytanie. - Kontynuował. - Dlaczego mnie tak nie lubisz? Cały czas się odwracasz albo ucinasz rozmowę. Ja po pr...

- Bo ty przyjaźnisz się tylko z championami, nie zwracasz uwagi na innych i Star za Tobą nie przepada. W sumie ja też. - Przerwałam mu.

- Ja wiem czemu nie przepada...jest zazdrosny, że ja mu odbiję ciebie. On się w tobie zakochał. - szepnął. - Tylko nie mów mu, że Ci powiedziałem.

Zamurowało mnie. Star się we mnie zakochał? Ale teraz i tak już jest nieważne, bo go nie ma. Wszystko jest do niczego.
- Dobrze, nie powiem mu. - Szepnęłam. - Teraz i tak jestem skazana na samotność, bo z Wish się bardzo rzadko widujemy. Cały czas jeździ na zawody, a ty jesteś tutaj obok mnie w boksie i... - Zawahałam się. - ...i chyba możemy zostać przyjaciółmi.

- Juhu. - Czy to był udawany entuzjazm? Zarzucił ogonem. - Co sądzisz o Golden Dream?

- Nie lubię jej, tak jak wszyscy.

- Tak, wszyscy na początku ją wychwalali i w ogóle, a teraz nie ma żadnych przyjaciół. - powiedział.

- Ty też się z nią nie przyjaźnisz? - Spytałam zdziwiona.

- Nie..na początku chciałem ją bliżej poznać, myślałem, że będzie normalna. - Parsknęliśmy śmiechem.

Puk. Puk. Usłyszałam jakieś odgłosy. Puk.
Puk.
- Cześć Symphony! - zawołała do mnie Oliv. Idziemy na trening.

Olivia osiodłała mnie i przyszedł czas na kiełznanie. Poczułam skośnik. Lekko zarzuciłam łbem.

- Wiem, że to może ci się nie spodobać, ale za tydzień mamy kolejne zawody i musisz wyglądać ładnie. - Pogłaskała mnie i odgarnęła grzywkę z oczu.

- Powodzenia. - Mruknął Eldorado.

Widziałam, że na ujeżdżalni juz czekają na mnie ustawione przeszkody. Była tam bardzo wysoka stacjonata z około 10-cioma drągami. Zrobiłam kilka kółek zabójczym stępem XD , potem nareszcie zakłusowałam i zrobiłam kilka kółek szybkim galopem. Nareszcie nadszedł czas na prawdziwe skoki.
Z zatrważającą szybkością zbliżyłam się do pierwszego żywopłotu i przefrunęłam nad nim. Następnie z łatwością przeskoczyłam także wysoki mur, kilka stacjonat...
Nadszedł moment na tą najwyższą stacjonatę. Wybiłam się wysoko, podkuliłam trochę za bardzo przednie nogi, przez co poczułam ból, ale stacjonata została nieruszona.

- Jesteś genialna. - Poklepała mnie Oliv.

470 słów.
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału ;-; Następny będzie lepszy, bo będą już na zawodach i coś się stanie. A więc adios!

Magic Symphony Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz