Prolog

2.9K 130 20
                                    


           Stałam pod bramą, czekając aż ktoś po mnie wyjdzie. Było to doprawdy irytujące, ze złości przytupywałam nogą. W końcu pojawił się jakiś blondyn z uśmiechem szurniętego doktora. Otworzył mi bramę, a jakiś koleś z miną pobitego palanta zabrał moje bagaże. Doktorek nawijał bez przerwy o swojej wspaniałej Akademii Cross,a ja miałam dość. Chciałam znaleźć się w swoim pokoju i zasnąć. Jutro pojebany, pierwszy dzień w tej durnej szkole. Wiedziałam,że ten walnięty przygłup to Dyrektor Kaien Cross, który wspaniałomyślnie postanowił mnie przygarnąć. Nie żebym była mu wdzięczna... Teraz pewnie naprawiałabym samochody, albo coś podobnego bym robiła... To lubię. A tak... Będę musiała spędzić tu trzy lata, uczyć się i chodzić w zakichanym mundurku. O Boże! Mundurek! Kto to do jasnej cholery widział?! Mamy XXI wiek!!!              

Dwójka panów zaprowadziła mnie do wielkiej rezydencji obok Akademii. Mam mieszkać z tym przygłupem. Genialnie.  Dyrek pokazał mi mój pokój, który był ogromny. Urządzony skromnie i praktycznie, miał swój niepowtarzalny urok.  W sierocińcu było inaczej... Gorzej. Mieliśmy wspólny pokój. Było zawsze zimno i często się kłóciliśmy o zabawki. Dyrektor zostawił mnie samą. Nawet nie zauważyłam kiedy wyszedł. Od tamtego dnia zastanawiam się dlaczego to zrobił... Dlaczego jestem TU, w najbardziej poważanej Akademii w Japonii. Wybrał mnie spośród tysięcy dzieci... A przecież było tyle innych osób bardziej zasługujących na to miejsce... I dostałam je ja, porzucona sierota. Nie będę się nad sobą użalać, o nie. Już dawno pogodziłam się z losem.               

Zwaliłam się na miękkie łóżko. Jutro się rozpakuję. A dzisiaj... Może by tak pozwiedzać? W końcu od jutra będę uczennicą tej szkoły. Ale nie... Lepiej rozpakuję się teraz. A ewentualnie potem zastanowię się nad resztą pozostałego czasu. Wstałam i otworzyłam szafę. Błąd! Ogromną, wielką, dębową szafę, która wyglądała jak wyciągnięta z jakiegoś filmu kostiumowego z XIX-wiecznej Anglii. Można by pomyśleć,że wcale tu nie pasowała, bo w końcu to Japonia, ale nie. Pod oknem stało biurko, również dębowe. Rzeźbione i wielkie. Wszystko tu było wielkie. Toaletka z lustrem, kanapa, stolik, pusty regał na książki, półki i półeczki na bibeloty. I wszystko było utrzymane w tym XIX-wiecznym, angielskim stylu. Kolorystyka była stonowana, jasna. Beże, blade róże i pudrowe fiolety. Łóżko z baldachimem i ciemna pościel, kontrastująca z kolorem ścian. Otworzyłam szafę, a tam na wieszakach wisiały nowiuteńkie, granatowe mundurki z białymi bluzkami. Dotknęłam materiału, najwyższa jakość. Spódniczka z zakładkami, biała, prosta bluzka i ta marynarka... Spodobała mi się najbardziej z całego zestawu. Westchnęłam i wyciągnęłam jeden z zestawów. Szybko się ubrałam i przejrzałam w lustrze toaletki. Wow. Pasował idealnie. Jak szyty na miarę. Okręciłam się parę razy. Chyba wariuję. Nienawidzę spódniczek i to takich krótkich! A jednak od jutra będę w takich paradować przez bite dziesięć miesięcy. Znów westchnęłam. Świruję, zdecydowanie świruję. Znów się przebrałam, tym razem w piżamę. Pora spać, w końcu już północ. Szybko powrzucałam ubrania do szafy. A raczej te nieliczne szmatki, w których chodziłam. Wgramoliłam się do łóżka, mmm... Pachniało kwiatami... Może to róże? Tak... Zdecydowanie róże... Nim się zorientowałam, zasnęłam. 

Mroczna Przepowiednia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz