21

734 53 9
                                    

Uparty, zarozumiały głupek! Sayuri była wściekła. Jak diabli. A wszystko to przez Dana Hiro, który ubzdurał sobie nienawidzić wszystkie istoty ciemności. Czyli demony i wampiry. Kopnęła łóżko i wrzasnęła z bólu. No tak. Musiała nabić sobie parę siniaków przez niego.
-Daj spokój, Sayu-chan-powiedział Akai z drugiego końca pokoju.-Złość piękności szkodzi.
-Zabawne-mruknęła.
-Byłoby, gdybyś przestała mruczeć pod nosem i kopać meble-stwierdził spokojnie, przeglądając gazetę.
-Jesteś w zmowie z tym dupkiem?!-podniosła głos.

-Nie. Przestań w końcu, bo sobie krzywdę zrobisz-zerknął na nią, gdy chciała zrzucić flakon z kwiatami, ale Akai zatrzymał go siłą woli w powietrzu i odstawił na miejsce.
-Fajna sztuczka-mruknęła zazdrośnie Sayuri.-Ja niczego nie umiem-parsknęła ze złością.
-Na pewno?
-A zauważyłeś żebym lewitowała?
-Nie chcesz tego umieć. Duża moc wiąże się z dużą odpowiedzialnością-Sayuri przewróciła oczami.
-Zapewne.
-Nie wierzysz mi-westchnął zrezygnowany Akai i odłożył gazetę.-Pomyśl. Muszę się kontrolować, bo w każdej chwili mogę wysadzić coś w powietrze. Albo niechcący coś przesunąć. Emocje tylko mi przeszkadzają. A ty? Możesz wściekać się przez cały czas i nie bać, że przypadkiem kogoś zabijesz-powiedział gorzko. Sayuri zmarszczyła brwi. Może Akai miał rację? Z jej temperamentem takie umiejętności nikomu nie przyniosłyby pożytku.
-Powiedzmy, że się z tobą zgadzam. Co nie zmienia faktu, że moje życie jest do bani. Zero przydziela mi tego bufona. Muszę szpiegować wampira czystej krwi. I na dodatek...-zacięła się. Chciała wspomnieć o snach.
-I na dodatek prześladuje cię demon-oznajmił Akai. Sayuri zamarła. Skąd też mógł wiedzieć?
-Tak?
-A ja to co?-dziewczyna odetchnęła z ulgą. Czyli nie wiedział o Hachimanie.
-Ty mnie nie prześladujesz, a ratujesz mi tyłek, gdy tego potrzebuję-sprostowała.-Muszę być istnym utrapieniem.
-Owszem, jesteś. Ale to zajęcie jest całkiem ciekawe.
-Super! Jestem utrapieniem dla nieśmiertelnego!-parsknęła Sayuri, ale po chwili roześmiała się serdecznie.

***

 Szedł przez miasto. Była noc. Oczywiście, wampiry kręciły się to tu, to tam, co nie zmieniało faktu, że żaden nie wszedł mu w drogę. Hiro jednak nie tracił nadziei. Z pewnością jakiś krwiopijca do zabicia się znajdzie...

Nagle usłyszał krzyk. Pobiegł w tamtą stronę. Ku jego zdziwieniu, kobietę otaczali ludzcy mężczyźni. Żadne wampiry. Czyli tyle, jeśli chodzi o zabijanie. Stanął za trzema napastnikami i odchrząknął. Kobieta popatrzyła na niego załzawionymi oczami, ale on nie zwrócił na nią większej uwagi.
-Wynocha, moi panowie-powiedział spokojnie. Tamci zerknęli po sobie i zaczęli się śmiać.
-Niewiarygodne, jak taki laluś może nam rozkazywać...-zarechotał przywódca. Hiro skrzywił się. Po powrocie do hotelu zabije Sayuri Kawaii!
-Oddajecie pani torebkę i idźcie już-rzucił.
-Co wy na to?-zapytał znów ten sam, swoich kumpli.
-Trzech na jednego. Nie mamy szans-zadrwili. Hiro westchnął. Czy naprawę Bóg tak bardzo go nienawidził?? Wykorzystał swoje niezwykłe umiejętności w walce z tymi idiotami i po chwili wszyscy trzej leżeli na brudnej ulicy, stękając z bólu.
-Nic pani nie jest?-wyciągnął do kobiety rękę. Ta wstała z jego pomocą. Miała poszarpaną, prostą sukienkę i wysokie pantofle. Włosy w dziwnym odcieniu rudego, spięte miała w kok.
-Dziękuję-skłoniła się wdzięcznie. Hiro zastanowił się przez chwilę, czy ta kobieta nie jest wampirem, ale nie wyczuł tej mrocznej aury, charakterystycznej dla wampirów.
-Gdzie pani mieszka? Odprowadzę panią-powiedział.
-Zatrzymałam się w hotelu. To niedaleko. Poradzę sobie-oznajmiła. Miała miły i delikatny głos.
-Jestem Hiro-przedstawił się po chwili ciszy.
-Miło mi. Yori-odparła. Rudowłosa pokazała mu drogę do hotelu... który okazał się tym samym, w którym mieszkał i on.-Dziękuję, Hiro-san.
-Nie ma za co. Też tu mieszkam.
-To cudownie! To znaczy... Może pozwolisz się zaprosić na kawę albo herbatę jutro? W ramach podziękowania...-zarumieniona, spuściła wzrok.
-Hm... dobrze... dlaczego nie?-Yori uśmiechnęła się.-W południe? W kawiarni na przeciwko?-wskazał palcem miejsce.
-To jesteśmy umówieni! Do jutra!-pomachała mu ręką i pobiegła do windy. Hiro uśmiechnął się pod nosem. Żeby takich kobiet było więcej... Miłych, grzecznych, nie myślących o walce z wampirami... Jedyne czym powinny się zajmować, to moda, makijaż, manicure, pedicure...
A nie jak ta głupia Kawaii, biegać za wampirami i przyjaźnić się z demonami!
-Gdzieś ty był?!-usłyszał podniesiony głos dziewczyny, której nienawidził najbardziej na świecie. Sayuri Kawaii stała oparta o jego drzwi. Tupała noga w podłogę, z miną, która nie wróżyło niczego dobrego. Pod ścianą, ze słuchawkami na uszach, siedział ten demon. Hiro chciał ją odepchnąć, ale okazało się, że mała nie miała zamiaru nigdzie iść.-Zadałam ci pytanie.
-Nie jesteś moja matką-oznajmił.
-Nie, ale to nie oznacza, że...! Nie ważne. Rób co chcesz. Mam nadzieję, że jakiś wampir cię pogryzie!-rzuciła i poszła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
-Jesteś idiotą-stwierdził demon, podnosząc się z miejsca.-Nie wspominaj przy niej o rodzicach, okey? Zrób mi tę przysługę...
-Niby czemu?
-Ty na serio nic o niej nie wiesz...-westchnął.-Jestem Akai Kami-przedstawił się ni z tego, ni z owego.-Chodzę do Akademii Cross. I wiesz co? Zdążyłem ją już trochę poznać. Ona została adoptowana przez Dyrektora w tamtym roku-oznajmił. Hiro zatrzymał się w pół gestu.-A Kiryuu... ma chyba do niej pewną słabość... Zresztą, każdy kto ją spotkał, ma do niej słabość. Cóż... ty chyba jesteś wyjątkiem. Nienawidzisz jej, pomimo, że jej nie znasz... To głupie, nie sądzisz?
-Co cię to obchodzi, demonie?
-Mów mi po imieniu-powiedział łagodnie Akai. Nie przejmował się humorami łowcy. Był wystarczająco silny, by go pokonać jednym palcem.-Jestem stary, Danie Hiro. Bardzo stary. Nie prowokuj mnie...-szyba na końcu korytarza rozpadła się na małe kawałeczki, a potem jak gdyby nigdy nic powróciła do pierwotnego kształtu.-Dopóki będziesz bronił Sayu-chan, ja nie będę wchodził ci w drogę, jednakże... ta dziewczyna... ma prawdo do czegoś więcej, niż polowanie na wampiry i demony. Powinna odejść ze Związku. Nim Shirabuki ją zabije.
-To czemu sam nie zabijesz tej suki?
-Nie mogę się wtrącać. Ty tego nie zrozumiesz, ale takie jest Prawo. Prawo Demonów. Ratuję Sayuri, ale nic poza tym. Nie mogę wystąpić przeciwko Czysto Krwistej. To... nie byłoby mądre posunięcie. Demony od dawna zaprzestały przybywać na Ziemi, aż tu nagle ich aktywność wzrosła... Co jest, Hiro? Słyszałem, że nazywają cię Czarnym Demonem i to nie bez powodu! Podobno zabiłeś więcej moich pobratymców niż którykolwiek łowca na świecie...
-Pewnie tak-potaknął brunet.
-A nawet nie poznałeś demona, gdy ten był tuż obok...-zadrwi Akai. Hiro zmarszczył brwi.
-O co wam chodzi?-Sayuri wychyliła głowę zza drzwi.
-O nic. Idź spać. My tu sobie pogadamy-odparł Akai. Sayuri zmierzyła ich spojrzeniem bystrych oczu.
-Mowy nie ma! Pozabijacie się! To pewne!
-Głupia smarkula...-burknął Hiro.
-Sam jesteś głupi-odcięła mu się Kawaii, rzucając przy tym spojrzenie godne bazyliszka, które prawdopodobnie przeraziłoby każdego.
-Dzieci, dzieci...-Akai uniósł ręce.-Dość tej błazenady... Sayuri... bądź grzeczną dziewczynką i wracaj do pokoju...-zerknął na nią jednym okiem, niezasłoniętym przez grzywkę i chyba musiał coś zrobić, bo Sayuri zbladła i weszła do swojego pokoju.-Mamy ją z głowy...
-Coś ty jej zrobił?-zapytał wbrew sobie Hiro.
-Nic. Mam na nią mały wpływ-wzruszył ramionami i odwrócił się do niego z uśmiechem.
-Czyli, że kontrolujesz jej umysł?-zapytał z irytacją Dan.
-Oszalałeś? No tak... co też innego mógł pomyśleć urodzony łowca-zakpił Akai.-Kawaii Sayuri ma za silną osobowość, by ktokolwiek mógł ją kontrolować. Oczywiście, nie jest to niemożliwe... Ale trzeba by zabić jej niezależne "ja" i zrobić z niej maszynę. Ludzie o tak silnym charakterze są... nie do pokonania w walce umysłów.
-Próbowałeś?
-Nie z nią. Nie zaprzeczam, że robiłem już takie rzeczy, ale to było... dawno temu... Nawet wy, łowcy, nie macie tak silnej osobowości jak ta dziewczyna. Nie martw się o nią. Tylko ktoś nieczuły i bez serca mógłby ją opanować.
-Skończyłeś już?
-Nie. Jej umysł jest nie do zdarcia, ale jej ciało... to inna bajka. Można ją zabić o wiele prościej niż ci się wydaje. Pod tą powłoką siły kryje się wrażliwa dziewczyna, mocno skrzywdzona przez życie. Uwierz mi, nie trzeba włamać się do jej głowy, by... nie ważne. Uważaj. Ja muszę wrócić do swojego świata. Mam swoje sprawy, dlatego nie będę mógł czuwać. I ty przejmiesz tę rolę-wskazał na niego palcem.-Rano mnie tu nie będzie-dodał, gdy otwierał drzwi do pokoju Sayuri. Wszedł do środka, zostawiając osłupiałego Dana w tym samym miejscu.
Czyli sprawa się komplikowała... Kawaii była zbyt lekkomyślna, by powierzyć jej takie zadanie. Co Prezes sobie myślał?! Zapewne demon miał rację. Zero Kiryuu miał do tej gówniary słabość. Co za cholerny niefart! I co on miał w tej sytuacji zrobić? Mógł się powiesić, przynajmniej wtedy Kiryuu odwoła cała akcję... Albo mógł pilnować dzieciaka i starać się, by nie wykręcała żadnych numerów...

Mroczna Przepowiednia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz