32

643 49 21
                                    

Wszystko załomotało, gdy tylko Sayuri wstała na nogi. Złapała ramię Yosuke, by się nie przewrócić. I dostrzegła GO. Wrzasnęła. Niemożliwe! Nie mógł się pojawić tu osobiście!

-Nie-jęknęła z paniką. Przecież jeszcze nie znalazła sposobu na zabicie go!

-Hime, to zbyteczne. Nie możesz mnie zabić-odezwał się z rozbawieniem. Popatrzył na zgliszcza.-Hm... ładnie sobie wampiry poczynają...-skrzywił swoją piękną twarz w grymasie niezadowolenia. Piękną i okrutną. Sayuri wzdrygnęła się.

-Możliwe, ale to ty sprawiłeś,że zapragnęłam krwi-oznajmiła spokojnie. Zdziwiła się, że tak pewnie brzmi jej głos. Najwyraźniej wyczerpała swój limit stresu jak na jeden dzień.

-Cieszy mnie to. Musisz pragnąć krwi. Jakże to tak, by broń jej nie łaknęła?

-Cholernie żałuję, że nie jestem w stanie cię zabić-syknęła. Przed nią pojawił się Yosuke.-Nie!

-Mam obowiązek chronić oneesan. Musisz wpierw zmierzyć się ze mną-oznajmił oficjalnie.

-Stój! Yo! -krzyknęła spanikowana.

-To może być ciekawe-pokiwał głową Hachiman.

-Nie! Dość! Przestań! -krzyknęła. Wtedy po raz kolejny wokół nich wszystko zawyło. Tym razem Sayuri i Yosuke zostali odrzuceni w tył. Kiedy dziewczyna się podniosła, zobaczyła ciemnowłosego mężczyznę, stojącego naprzeciwko Hachimana. Ubrany był w starożytny strój, przy boku miał dwa samurajskie miecze. Długie włosy, związane w kucyk, rozwiewane przez wiatr... obok niego pojawili się Akai i Kahori.

-Nie możliwe... Jak?!-usłyszała krzyk Hachimana.

-Witaj bracie-syknął nieznajomy. Sayuri drgnęła. Znała ten głos! Pamiętała... Ale skąd?

-Kto to?-usłyszała głos Yuki. Wampiry stanęły obok niej.

-Wygląda jak...-zaczął Zero.

-To Tsukuyomi-oznajmił Kaien Cross, swoim zwyczajem, pojawiając się znikąd.-Sayuri, powinnaś z nim porozmawiać-dodał.-A wy wracajcie do Akademii. Też musimy porozmawiać. Kaname-kun, zapraszam.

-Co tu się wyprawia?-warknął Zero.-Ten facet wygląda jak ona!-wskazał palcem na Sayuri.

-To dość oczywiste, półgłówku-Kahori usiadła w wyzywającej pozie na murku. -Tsukuyomi-sama jest ojcem Sayuri-sama-dodała.

-Że co?!-warknął Zero. Sayuri miała wrażenie, że ziemia znajduje się pod niewłaściwym kątem. A potem usłyszała głuche uderzenie... Po czasie zorientowała się, że to jej głowa uderzyła w jakiś kamień. Dzięki Bogu, ból nie nadszedł. Na razie przynajmniej.

-Cudownie-mruknęła Kahori.

-Akai, gdzie jest Akai...-zapytała słabo Sayuri. Demon uścisnął jej rękę uspokajająco.

-To prawda. Ojciec ci wszystko wyjaśni-powiedział.

-Wiedziałeś?-zapytała piskliwie.

-Tak, wybacz.

-Co teraz?

-Cóż, mój ojciec da ci spokój. Z twoim nie może się mierzyć...-dodał. Sayuri jakoś nie potrafiła zrozumieć co się właściwie wydarzyło... Hachiman i Akai? Ojciec i syn?

-Ja... Pomóż mi wstać-podparła się na Akai. Yosuke stanął obok, przytrzymując jej drugie ramię. Popatrzyła na swojego domniemanego ojca.

-Musimy wracać do domu-powiedział cicho Tsukuyomi. -Córko? -zawrócił się do Sayuri. Dziewczyna wiedziała. Wiedziała, że to jej ojciec. Ten głos, ta twarz... Znała go. Widywała go w snach. Po policzkach pociekły jej łzy.

Mroczna Przepowiednia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz