30

720 60 7
                                    

Nie wierzyła, że Kaname stoi w jej pokoju. Ale zmusiła się by wstać. By coś powiedzieć. Choć nie to, co chciała. Powiedziała dokładnie to, co ją prześladowało od śmierci Hiro.

-Nie prawda-powiedział łagodnie, ale Sayuri pokręciła energicznie głową.

-Nie! Zabił go, zabił! Zabił przeze mnie!-pisnęła skrzekliwie.

-Kto?

-Hachiman-szepnęła.-Zabije każdego-po jej policzkach spłynęły łzy.-Idź stąd. Proszę...

-Nie-złapał ją za ramiona i zmusił, by wciąż stała przed nim. Jego ciemne oczy uważnie się w nią wpatrywały.-Zapomniałaś już kim jestem?-zapytał spokojnie.-Wyjaśnij mi, skąd to wiesz.

-Bo mi sam powiedział. Powiedział, że to było ostrzeżenie-Sayuri nie miała zamiaru opowiadać Kaname o śnie i spotkaniu z Hachimanem i przechwałkach demona. -I że zabije każdego, jeśli nie będę posłuszna-to było najgorsze. Nie chciała być posłuszna. Nie chciała oddawać swojej duszy demonowi

-Więc masz zamiar wegetować tutaj do końca swych dni, bo demon  próbował cię zastraszyć?

-Ja... Nie rozumiesz!-wykrzyknęła z rozpaczą.

-Jesteś najbardziej upartą, odważną osobą jaką poznałem. Ten łowca miał szczęście, że cię znał. Jeśli nie wiesz po co żyć, żyj dla jego pamięci. I zemsty-dodał Kaname. 

-Dla niego?-zapytała bezsensu.

-Dla niego. Kimkolwiek dla ciebie był... żyj dalej-Sayuri miała wrażenie, że słyszy COŚ w głosie Kaname. Jednak nie umiała rozpoznać tej nuty. Była zbyt skupiona na swoim cierpieniu.

-Ty tak zrobiłeś?-zapytała nagle. Wampir puścił jej ramiona i odwrócił się.-Tak?

-Tak, Sayu-chan. Poniekąd to zemsta.

-I chcesz bym dla zemsty żyła?

-Chcę byś znów żyła. Nie ważne dlaczego-przeszył ją spojrzeniem.

-Podaj mi lepszy powód, niż zemsta. Nie jestem w stanie zabić demona, nie ważne jakbym się starała. I nie chcę żyć jak Zero-dodała twardym tonem. Przez twarz Kaname przemknął uśmiech.

-Nie jesteś. Nie teraz. Może kiedyś.

-Może nigdy-warknęła.-Co ty tu robisz?-zapytała, jakby nagle doznała olśnienia. Kaname błysnął zębami w uśmiechu.

-Przywracam ci chęć do życia-oznajmił. Sayuri mimowolnie otworzyła usta ze zdumienia.-Chcesz iść zobaczyć jego grób?-zapytał znienacka.

-Czy to... konieczne?

-Nie. Ale wy, ludzie, macie zwyczaj odwiedzać groby swoich zmarłych.

-Mamy-zastanowiła się.-Zabierzesz mnie na cmentarz?

-Tak. I z powrotem.

-Daj mi minutę. Muszę się ogarnąć-zerknęła na swoje włosy. Boże! Kiedy ostatni raz się czesała?

***

Mimo początkowych obaw co do słuszności swojego postępowania, Kaname był naprawdę zadowolony, że to zrobił. Nie powinien co prawda się pojawiać, ale przeważyło przerażenie stanem, w jakim znalazła się Sayuri. Zabolało go to, choć nie wiedział dlaczego. Cmentarz był ostatnim miejscem, w jakim powinien teraz przebywać. Ale był tu. Stał nad mogiłą łowcy u boku młodej łowczyni. Co on tu robił? Sam się zastanawiał. Widział tyle śmierci w życiu, że powoli przestało to robić na nim wrażenie. Przynajmniej tak właśnie myślał. Dopóki Sayuri nie wybuchła płaczem. Rozpłakała się jak dziecko, przepraszając zmarłego. Drugi raz poczuł ten ból. I zazdrość. Zastanawiał się, czy gdyby to on został zabity, to też by płakała... Szybko się otrząsnął z takich myśli i przytulił ją. Szlochała przez jakiś czas, a potem po prostu stała, przytulona do niego. Trochę jej zajęło pozbieranie się, ale gdy tylko poczuła się lepiej, odsunęła się od niego. Otarła twarz.

Mroczna Przepowiednia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz