24

679 56 14
                                    

Sen nadszedł szybko. Jednak zamiast spodziewanego obrazu, ujrzała samą siebie jako dziecko. Dziecko w pięknej sukience, w pięknym parku. Otoczone przez kwiaty. I ta srebrnowłosa kobieta... Stała odwrócona do niej tyłem. A potem obok dużej Sayuri, przebiegła jej mniejsza wersja. Wpadła w ramiona kobiecie... Sayuri zdała sobie sprawę z tego, że to najpewniej jej matka... Niestety, nie widziała jej twarzy, którą zasłaniały włosy. Poczuła ukłucie bólu. Ta sielanka sprawiła tylko, że miała większą ochotę poznać prawdę o swojej rodzinie. Przecież rodzice ją porzucili! Więc dlaczego...? Odwróciła wzrok. I wtedy napotkała spojrzenie czarnych oczu.

-Czemu tu jesteś?-zapytała. Ale on nie odpowiedział. Sayuri podeszła do niego i pomachała mu przed nosem ręką. Wtedy uświadomiła sobie, że to część jej wspomnień. Zdziwiona, odwróciła się w kierunki swojej matki. Teraz zobaczyła jej twarz. Tak piękną, aż nierzeczywistą. Jej matka miała oczy dokładnie tej samej barwy co ona. Zielono żółte. Zobaczyła jak chwyta małą Sayu na ręce i zabiera do rezydencji. A Hachiman stał i patrzył na to. A potem uśmiechnął się w taki sposób, że Sayuri przebiegł dreszcz po plecach. Diaboliczny uśmiech na ustach demona.

-Moja, tylko moja. Teraz i na wieki-powiedział. Sayuri, zbita z tropu, cofnęła się. Co to było? Co tu się działo? Kim on był? Kim była jej matka?

-Sayu!-usłyszała krzyk. Oh nie... tylko nie teraz! Musi jeszcze...!

-Ty głupia dziewucho! Wstawaj! Otwórz te cholerne oczy!-mocne szarpnięcie. Poddała się.

-Czego?-warknęła. Naprawdę nie miała ochoty się teraz budzić!

-Znowu! Ile razy można?!-wrzasnął na nią Zero.-Przyszedłem do Dyrektora, a co zastaję? Ty! Jak zwykle nie słuchasz starszych! Miałaś to-wskazał na fiolkę.-Wypić! Wtedy sny by cię już nie nawiedzały!

-Daj spokój...chciałam tylko...

-Ty zawsze chcesz. I zawsze, ale to zawsze, pakujesz się w kłopoty!-wrzasnął na nią. Potem wstał i wyszedł, trzaskając przy tym drzwiami. Sayuri przeciągnęła się. Zero ją obudził. Pewnie czegoś od niej chciał... Wstała z łóżka. Zerknęła na zegarek. Późno. Nie dziwota, że był taki zły. Przespała cały dzień! Musiała wstać i poszukać Zero. Możliwe, że to coś ważnego. Odnalazła go w gabinecie Dyrcia. Samego.

-Mam cie przepraszać?-zapytała na wstępie.

-Nie zrobisz tego-posłał jej krzywy uśmieszek.

-Czegoś chciałeś-stwierdziła.-Nie przyszedł byś bez wyraźnego powodu.

-Owszem. Yuki chce cię widzieć-jak zwykle, gdy wypowiadał imię wampirzycy, jego głos tężał i wkradała się tam nuta furii. Sayuri zaczynała podejrzewać, że tę dwójkę łączyło coś więcej niż zwykła przyjaźń.

-Wiesz czego chce?

-Nie. I mnie to nie obchodzi. -odparł oschle.

-To źle. Yuki to księżniczka wampirów. Nie sądzisz, że dobrze by było z nią współpracować?

-Nie-Sayuri westchnęła. Upierdliwy łowca.

-Jak sobie chcesz. Ale jeśli Yuki zdecyduje się utrzymać pokój, to ja jej pomogę.

-Co cię to obchodzi? W końcu nie należysz do tego świata.

-Możliwe. Ale to nie znaczy, ze nie mogę pragnąć pokoju, prawda? Daj mi chwilę. Muszę się przebrać.

Wyszła. Jak zawsze bez pożegnania. Zero oparł głowę na dłoniach. Sayuri miała rację. Pokój był ważniejszy niż cokolwiek innego. Ale... Nie potrafił pogodzić się z tym co stało się dwa lata temu. Stracił wszystko. Brata, przyjaciółkę, rodzinę. Wampiry odebrały mu wszystko. 

Mroczna Przepowiednia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz