19

1K 55 13
                                    

Miejsce spotkania było inne niż wszystkie dotychczasowe. Za każdym razem było strasznie. Ale teraz... Sayuri była na terenie Akademii. Dokładnie przed główną bramą. A poza bramą stał... ON.
-Wezwałaś mnie i tym razem nie możesz się tego wyprzeć-zauważył z uśmiechem.
-Nawet nie mam zamiaru-warknęła.-Cóż... mam kilka pytań, jeśli zechcesz mi łaskawie na nie odpowiedzieć.
-Jestem za bramą. Zaproś mnie do środka-oznajmił demon.
-A to niby czemu...? Nie możesz wejść?-zapytała zdziwiona.
-Najwidoczniej nie. Zaprosisz mnie?-zapytał z uwodzicielskim uśmiechem na ustach.
-A może podasz mi swoje imię?-odparowała, mrużąc jednocześnie oczy.
-A po cóż ci moje imię?-żachnął się demon.
-Imię za zaproszenie-warknęła.
-Twarda z ciebie negocjatorka-brunet posłał jej nieokreślony uśmiech.-Ale ja nie muszę z tobą rozmawiać-oznajmił z wyższością.
-Owszem, ale nie opuścisz mojego snu, dopóki ci na to nie pozwolę!-wrzasnęła.-Więc radze współpracować-mruknęła z zadowalaniem.
-Skąd ta pewność, hime?
-Możesz spróbować-machnęła ręką. Demon nawet nie drgnął. Błysnął po raz kolejny zębami w uśmiechu.
-Szybko się uczysz...-zauważył.
-Sytuacja tego wymaga-wzruszyła ramionami.-Imię.
-Wiesz, że mogę cię oszukać?
-Wiem, ale tego nie zrobisz. Kimkolwiek jesteś, nie okłamałeś mnie. Powiedzmy, że pod tym względem ci ufam-oznajmiła.
-Przyzwałaś mnie tylko po to, by poznać moje imię?
-Nie. Ale jeśli chcesz wejść...
-Hachiman-rzucił.
-Hę?
-To moje imię. Zaproszenie-dodał twardo.
-Hm... wejdziesz?-zapytała. Brama otwarła się cichutko. Demon przekroczył ją. W jego oczach błysnęło zadowolenie. Sayuri przemknęło przez myśl, że to była najgłupsza rzecz jaką zrobiła do tej pory. Ale to tylko sen, no nie?
-Dziękuję ci, hime. A teraz... czego chcesz?
-Odpowiedzi. Jesteś demonem, więc co nieco wiesz, prawda?
-Więcej niż co nieco-pokiwał głową.
-Hm... Wiesz kim jest Sara Shirabuki?-zapytała na wstępie. Demon wyglądał na zaskoczonego.
-To czysto krwista wampirzyca. Trzecia w kolejce do przejęcia władzy. Sprytna i przebiegła.
-To już wiem. Chcę wiedzieć co knuje.
-Hime, nawet wampiry nie są tak głupie, by pozwalać poznać swoje sekrety mojej rasie-zauważył z pobłażaniem w głosie.
-Świetnie. Skoro tak... Nefile.
-Pół anioły, pół ludzie. Nieśmiertelni. Służą demonom lub aniołom. Najczęściej jako ochrona. Rzadziej jako zabójcy.
-Yhm... rozumiem...
-Yosuke już przeszedł przemianę, zgadza się?-zapytał z uśmieszkiem.
-Skąd...? Demony... i wampiry... niczym się nie różnicie-zauważyła z westchnieniem. Twarz Hachimana pociemniała.
-Nie waż się więcej porównywać NAS, do NICH! Wampiry to śmiecie, które bez krwi nie wytrzymają długo! Ponad to są słabi! Chcą żyć w zgodzie z ludźmi. W pokoju! Jakby to co najmniej było możliwe! Jest drapieżnik to musi być i ofiara. Zawsze gatunek ludzki będzie na straconej pozycji. Zawsze. Bez względu na te porozumienia. Bez względu na wszystko. Ludzie są głupi. Starzeją się. Zazdroszczą takim istotom jak my nieśmiertelności...
-Jesteś głupcem-oznajmiła Sayuri z zimną furią. Najpierw słuchała wybuchu demona ze spokojem, ale potem ten spokój przerodził się we wściekłość.-Właśnie to, że jesteśmy śmiertelni daje nam prawdziwą siłę. A wy zazdrościcie nam tego. Śmiertelności. A wiesz czemu? Bo każda chwila może być tą ostatnią. Bo możemy umrzeć. I WY, nieśmiertelni nam tego zazdrościcie!-wrzasnęła.
-Może masz rację...? Ale to nie tyczy się demonów. My nie umieramy. Nas śmierć nie dotyka.
-To jakbym cię zabiła to...?
-Zabiła?-zaśmiał się.-Nie zrozumiałaś? Nie możesz mnie zabić-dotknął dłonią jej policzka.-To niemożliwe. I nie mówię tu o tym, że jesteś słaba. Demona nie można zabić. Po prostu wracam do piekła, czy jak to nazwać, a potem znów idę tam gdzie chcę. Kropka.
-Czyli co? Nie mogę cię zabić?
-Nie.
-A unicestwić?-zapytała.
-To jest możliwe. Ale nie dla kogoś takiego jak ty. Obecnie ani ty, ani ktokolwiek z ludzi nie ma takiej mocy.
-Powiesz mi jak unicestwić demona?
-Nie.
-Wiedziałam-prychnęła.-A jakie zasady obowiązują pół demony? I nefilów?
-Pół demon to nefil. Nie ma tu żadnej różnicy.
-Co? Czemu?
-Głupia dziewczyno. A wiesz skąd wzięły się demony? A aniołowie? A ludzie?
-No... nie?
-To oczywiste, że nie!-parsknął.-Kiedy się dowiesz, możesz zacząć zadawać mi pytania. Ale nie teraz, gdy jesteś taką ignorantką! Żegnaj, ma fleur!-powiedział i zaczął się oddalać.
-Czekaj! Mówiłeś, że nie możesz...!
-Jestem demonem. A my kłamiemy-powiedział. Sayuri tupnęła nogą z wściekłości. Dała się podpuścić i nabrać.-Obudź się hime! Czas na naukę!-usłyszała jeszcze głos Hachimana. I wtedy otworzyła oczy. Była w swojej sypialni. Czuła się jakoby ktoś wyciągnął ją z wody. Usiadła na łóżku i poszukała zegarka. Westchnęła, gdy zobaczyła, że jest dopiero wpół do czwartej nad ranem. Opadła na poduszki. Co to niby miało znaczyć? Że ona nic nie wie?! Że jest ignorantką!?
Westchnęła przeciągle. Hachiman miał rację. Jest ignorantką. Ona nie wiedziała o tylu rzeczach... Ba! Nawet się tym nie interesowała! Była... tylko głupią dziewuchą! Dzieckiem, które niczego nie wie! Robiła dużo hałasu wokół swojej osoby, a tak na prawdę z niczego nie zdawała sobie sprawy! I ten demon jej to uświadomił! I to w bardzo brutalny sposób. Sayuri powinna mu podziękować. Mimo wszystko pomógł jej. Zastanawiała się jakie przyświecają mu cele. Czego może chcieć. I to od niej. Od śmiertelniczki, a przecież gardzi takimi jak ona. Nagle Sayuri usłyszała jak ktoś otwiera drzwi do jej pokoju. Wzięła do ręki poduszkę i rzuciła nią z całej siły w nieproszonego gościa. Osobnik ten wydał cichy jęk.
-Tak myślałem, że nie śpisz, neesan-stwierdził Yosuke, oddając jej poduszkę.-Mogę?-wskazał na łóżko.
-Wskakuj! Kiedy ostatnio spaliśmy razem?
-Dawno temu. Ale teraz... jesteśmy dorośli...
-Mów za siebie. Ja mam jeszcze siedemnaście lat.
-A ja mimo wszystko jedenaście-zachichotał.
-Taa, ale nie wyglądasz...
-Też prawda-przytaknął.
-Dziewczyny będą szaleć na twój widok-oznajmiła.
-Tak sądzisz?-zapytał, mierzwiąc sobie włosy.
-Uwierz mi, wiem co mówię-pokiwała głową.
-Cóż... zostanę Prefektem. Tak jak ty, neesan!
-O! Widzę, że Dyrcio nie próżnował...
-Nie. Poza tym... wiesz, że Kahori-sensei udziela mi prywatnych lekcji?
-Tak, słyszałam. Musisz nadrobić wszystko, czego uczyłbyś się przez sześć lat w dwa miesiące. No, nie zazdroszczę. Ale spoko! Pomogę ci w szkole!
-Neesan... jesteś najlepsza!-przytulił ją.
-Wiem, ale nie duś mnie!-krzyknęła.-Pracuję w Związku-dodała, gdy Yosuke ją puścił.
-Słyszałem. I jak? Chodzi mi o Prezesa. Poznałem go jak wiesz i nie wywarł na mnie najlepszego wrażenia...
-A na kim Zero wywarł dobre wrażenie?-żachnęła się Sayuri.
-A zmieniając temat... czemu nie śpisz?
-Obiecaj, że nie powiesz nikomu!
-Hm... obiecuję...
-Wywołałam we śnie demona-oznajmiła. Yosuke chciał już coś powiedzieć, ale dziewczyna zatkała mu usta dłonią. Opowiedziała jak do spotkania doszło i z kim rozmawiała. Ale Yosuke jeszcze wiele nie wiedział o świecie demonów, więc nie mógł jej pomóc.
-To było niebezpieczne!-zauważył.
-Tak, ale to była cena. Za informacje.
-Niby jakie? Ten demon nawet ci nie pomógł!
-Cóż... wiem przynajmniej, że mogę go wywołać kiedy będę chciała. A wiesz o czym on mówił?
-Aniołowie, demony i ludzie? Tak, wiem. O Bogu, Stwórcy Świata. Cóż... jak będziesz miała okazję, to poczytaj Biblię. Poza tym możesz poszukać informacji w internecie. Podeślę ci kilka książek.
-A wampiry?
-Wampiry i ludzie to jedyne istoty żyjące na ziemi. Demony i anioły wcale nie muszą się tu pokazywać. Tak na dobrą sprawę to wampiry niczym się od ludzi nie różnią...-wzruszył ramionami.
-Powiedz to Zero, a cię poszatkuje.
-Heh, Kiryuu powinien wiedzieć to najlepiej. Każdy wampir musi walczyć ze swoją naturą. Ale nie każdy to robi. Podobnie jak ludzie. Muszą walczyć ze swoją naturą, ale są tacy, którzy tego nie robią. A Kiryuu był człowiekiem, a teraz jest wampirem. Powinien to zrozumieć.
-Masz rację.
-I ludzie, czyli łowcy, zabijają wampiry. Z kolei wampiry zabijają ludzi. Tylko głupiec nie zauważyłby tego podobieństwa.
-Więc świat składa się z samych idiotów-podsumowała Sayuri.
-Tak sądzisz? Ja osobiście myślę, że łowcy nie chcą przyjąć tego do świadomości i dlatego robią, to co robią. A ty? Po co jesteś w Związku?
-Znasz mnie. Wiesz po co. Albo się domyślasz...
-Wiem. Nie chcesz dopuścić do ewentualnej wojny, ale nie wiem, czy możesz jej zapobiec. Sayu-neesan... Nie rób czegoś, co może cię zniszczyć.
-Dzięki za troskę, ale tak na dobrą sprawę... ja nie mam nic do roboty. Nie mam celu w życiu. Nie widzę też niczego przed sobą... Czy nie mogłabym komuś pomóc? Ty jesteś dorosły. Nie muszę się już tobą opiekować.
-Na razie ja zajmę się tobą, neesan!-zmierzwił jej włosy. Sayuri posłała mu wkurzone spojrzenie, ale po chwili się uśmiechnęła, gdy Yo ziewnął.
-Dobra! Dosyć tego dobrego, Yo-kun! Spać! Kładź się! Łóżko mam duże, zmieścimy się.
-Nie sądziłem, że toooo poooowiesz...-znów ziewnął. Sayuri zaśmiała się.
-I ty twierdzisz, że mnie znasz...-prychnęła.-No idziesz?-zapytała, a Yosuke troszkę niepewnie położył się obok niej. Stykali się ramionami, jak za dawnych, dobrych czasów.
Sayuri uśmiechnęła się do siebie, gdy Yosuke zasnął. Jakby znów był małym chłopcem, który potrzebuje ochrony... Cóż, dla niej zawsze będzie małym Yo-kunem, którym musi się opiekować. I będzie, choć to on jest teraz silniejszy. Zawsze to ona będzie tą starszą i dojrzalszą. Takie rzeczy nie zmieniają się tylko dlatego, że ktoś przechodzi paranormalną przemianę.

Mroczna Przepowiednia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz