15

1K 61 10
                                    

 Sayuri obrzuciła spojrzeniem Księżycowy Akademik. Wyglądał tak majestatycznie jak zawsze, ale w tym momencie nie miała ochoty podziwiać jego piękna. Weszła do środka, myśląc tylko o tym, by za bardzo nie wkurzyć Kaname.
-Hana-kun...-zagadnęła wampira.-Jak sądzisz... Kaname bardzo się wścieknie?
-Zależy jak to rozegrasz-zauważył trzeźwo Aidou.
-Chcę to zrobić na spokojnie-mruknęła Sayu.
-To może w takim wypadku przeżyjemy...-mruknął blondyn.
-No ja myślę.
Sayuri wraz z Aidou weszli na piętro, gdzie mieścił się gabinet Kaname. Ale tam go nie było. Aidou powiedział, że pewnie jest w swojej sypialni. Sayuri miała średnią ochotę iść do sypialni wampira. Ale musiała. W końcu od tego zależało czy Hanabusa nadal będzie z nią spędzał tyle czasu co wcześniej. Blondyn zapukał do rzeźbionych drzwi i widocznie uzyskał pozwolenie na wejście, bo je otworzył. Przepuścił Sayu pierwszą. Dziewczyna bardzo starała się nie rozglądać, ale jej to nie wyszło. Okna były zasłonięte ciężkimi zasłonami, wielkie łóżko stało w centrum pokoju. Szafa była większa niż ta, którą miała Sayuri w domu Dyrektora. Pokój był wytapetowany jasną tapetą w delikatny wzorek. Chyba błękitną, ale Sayuri nie mogła stwierdzić na pewno, bo było zbyt ciemno, a przytłumione światło dawały tylko kinkiety.
-Sayuri-chan... dlaczego mnie to nie dziwi?-zapytał Kaname, siedzący na skraju łóżka. Sayuri dopiero teraz zwróciła uwagę na to, że to pora spania wampirów. Lekko się zarumieniła. Kaname był w samych spodniach, a ona nie miała zamiaru się na niego gapić. Poza tym... Yuuki stała za łóżkiem w koszuli nocnej i mierzyła ją wściekłym spojrzeniem.
-Cóż... chciałam tylko spytać, jaki debil zmienił mi ochronę-mruknęła. A miała być kulturalna...-I gomen. Zapomniałam, że wy teraz śpicie.
-Jak zauważyłaś, nie śpimy. I nie ma to nic wspólnego z twoją wizytą-stwierdził Kuran spokojnie. Sayuri zrozumiała aluzję.-Jak raczyłaś zauważyć, tym "debilem" byłem ja.
-Tak też myślałam. Więc? Dlaczego?
-Aidou...-mruknął Kaname, wypraszając wampira. Blondyn skłonił się i niespokojnie zerknął na Sayuri. Dziewczyna posłała mu słaby, ale spokojny uśmiech.-Cóż... Aidou jest najwyraźniej nieodpowiedzialny. Pić twoją krew-potrząsnął głową.
-Aidou jest nieodpowiedzialny. Nie powinien nawet dopuścić do takiej sytuacji-zauważyła Yuuki ze spokojem.
-Ale...! A co wy byście zrobili, widząc rozhisteryzowaną dziewczynę? To oczywiste! Pomoglibyście jej! Nie, przepraszam! Zapomniałam, że rozmawiam z wampirami. To ludzie się tak zachowują, ale nawet jak Aidou by mi zabronił to i tak bym poszła.
-W to nie wątpię-mruknął Kaname.
-Więc za co go karzesz?!
-Już został ukarany-Yuuki wzruszyła ramionami. Sayuri zmierzyła ją takim spojrzeniem, że wampirzyca niespokojnie przestąpiła z nogi na nogę, zerkając na brata-narzeczonego.
-Ah tak?-zapytała Sayuri drżącym od tłumionych emocji głosem.-Skoro tak, to ja nie mam nic więcej do dodanie-warknęła.-No...poza tym, że w nosie mam wasze rozkazy i, że jak będę miała ochotę to...-zacięła się. Nie muszą wiedzieć wszystkiego. Nie muszą wiedzieć, że właśnie przyszło jej do głowy, by uciec z Akademii. Ale Kaname najwyraźniej domyślił się w czym rzecz, bo obrzucił ją bystrym, przenikliwym spojrzeniem.
-Skoro tak, Sayuri Kawaii, to odejdź-zauważyła Yuuki.
-Oczywiście. Żegnam-uśmiechnęła się do swoich myśli. Nie zdążyła nawet nacisnąć klamki, gdy usłyszała głośne "BUM!" , dochodzące z podwórza. Od razu odwróciła się. Zasłony powiewały przez otwarte okna, a para wampirów była nadal na swoim miejscu. Sayuri posłała im pytające spojrzenia, ale nim zdążyła ponownie się odwrócić, ktoś złapał ją za szyję i podniósł do góry. Sayuri kopała w powietrzu, by po chwili uścisk zelżał, a ona spadła na kolana, dusząc się. Przez załzawione oczy zobaczyła jak Aidou walczy z jakąś kobietą. Sayuri wciągnęła powietrze w płuca. Kim do cholery jest ta brunetka? Kolejną Mścicielką? Ubrana w skórzany gorset, skórzane spodnie, z ogromnym mieczem w dłoni, wyglądała naprawdę groźnie. Sayuri obrzuciła ją spojrzeniem, a potem zobaczyła jak kobieta ucieka. Dziewczyna wstała. Aidou pojawił się obok niej i złapał za ramię i przytrzymał. Posłała mu ledwo dostrzegalny uśmiech.
-Czy ja naprawdę wymagam wiele od życia, prosząc o jeden normalny dzień, bez żadnych morderczyń i demonów czyhających na moje życie?-zapytała Sayu, wznosząc oczy do sufitu.
-Chyba tak-zauważył Aidou.
-Dzięki! Ty to potrafisz pocieszyć człowieka!
-Wcale nie miałem zamiaru cię pocieszać-zauważył wampir.
-Dobra, dobra... Mamy ważniejsze sprawy do omówienia-stwierdziła Sayuri, mierząc groźnym spojrzeniem Kaname i Yuuki.-Jak ona dostała się na teren Księżycowego Akademika?
-Serien to sprawdzi-zauważył Kaname.
-Jak miło-zadrwiła Sayuri.-Kolejna Mścicielka?
-Nie. Tym razem zaatakowała cię... hm... hybryda człowieka i demona...-zauważył Aidou.-Nie wyczułaś jej?
-Co?
-Specyficzna... aura otacza demony. Mroczna, ale inna niż wampirza-wyjaśnił blondyn.
-Mógłbyś jej to wyjaśnić gdzie indziej?-zapytała Yuuki. Sayuri przypomniała sobie, że Czystej Krwi Wampiry też tu są. Westchnęła i wyszła bez pożegnania.
-Hm... skoro tak... Demony są potężniejsze od wampirów?
-Zapewne. Są starsze. Co za tym idzie: mają więcej mocy i umiejętności. Ludzie... i wampiry są z sobą aż za bardzo powiązani. Człowiek nie stanie się demonem. Ale wampirem... owszem. Z kolei demon nie stanie się człowiekiem. Ani wampirem. Ale wampir może stać się demonem.
-Są takie wampiry-demony?
-Tak-skrzywił się Aidou, gdy promienie słońca padły na jego twarz.-To bardzo rzadkie, ale nie niemożliwe. Choć za mojego życia nie słyszałem o takich przypadkach.
-Hm...Yuuki jest żywym dowodem na to, że wampir może stać się człowiekiem-zauważyła Sayu.
-Yuuki-sama to... specjalna osoba... Znasz jej historię, niech to cię nie dziwi.
-Nie dziwi. Zastanawia. Jak wampir może stać się człowiekiem? To takie... nienaturalne...
-Może-Aidou wzruszył ramionami.-Ale radziłbym ci poskromić swój cięty język. Kaname-sama chyba ma już dość twoich ekscesów...
-I dobrze. Ja mam dość jego pomysłów! Jak będzie trzeba to z chęcią zalezę mu bardziej za skórę...
-Znów się pakujesz w kłopoty, Kawaii?-zapytał Zero, stojący pod drzewem. Sayuri przełknęła głośno ślinę. Niedobrze... pomyślała.
-Kiryuu-senpai!-pisnęła wysokim głosem ze zdenerwowania.-Czemu nie jesteś na lekcjach?
-Podobno źle się czujesz. Kimiko to kiepska aktorka.
-Aha... a ty musiałeś to sprawdzić... Luzik! nic mi nie jest!-powiedziała z uśmiechem na ustach.
-Ah tak?-zapytał Zero z grobową miną.-Masz siniaki na szyi...
-O cholera...-mruknęła Sayuri posyłając przerażone spojrzenie Aidou i zasłaniając szyję. Zero wyciągnął swoją Bloody Rose i wycelował w wampira.-Zero! To nie tak!-krzyknęła, stając między nimi.-Jakaś wariatka miała w planach mnie udusić, ale jej nie wyszło! Hana-kun mnie obronił!-powiedziała na wydechu. Zero wpatrywał się spokojnie w Aidou, ten z kolei mierzył go nieco zirytowanym spojrzeniem.-Zero? Zabierzesz tę broń?-Łowca schował Bloody Rose, ale nie przestał mierzyć blondyna wściekłym spojrzeniem.-Kurde... nie musisz być taki przerażający...-burknęła Sayuri.
-Jakaś wariatka, powiadasz... Jaka? Mścicielka?
-Iie. Pół demon?-posłała pytające spojrzenie Aidou.
-Hai-przytaknął.-Spokojnie Kiryuu, potrafię walczyć. Sayu-chan jest bezpieczna.
-Dopóki nie wbijesz jej kłów w szyję-mruknął Zero.
-Przy tobie też nie jest bezpieczna-zauważył Aidou.-Sam jesteś wampirem. I chyba od bardzo dawna nie piłeś krwi...
-Dość tego! Obaj jesteście wampirami!-wrzasnęła Sayuri.-I obaj mi zagrażacie w równym stopniu! Ale chyba żaden z was by mnie nie zabił, prawda?-zapytała już łagodnym głosem.-Wiem, że nie, więc przestańcie się nawzajem oskarżać, bo mnie od tego głowa boli...-potarła skronie.
-Boże... jesteś okropna, Sayu-chan!-zachichotał Aidou.-Potrafisz pogodzić łowcę i wampira! To przerażające!
-Nie pogodzić-sprostował Zero.-Nie dopuścić do rozlewu krwi.
-Jak zwał tak zwał-wzruszył ramionami Aidou.-Nie zmienia to faktu, że zakopaliśmy topór wojenny.
-Oż ty w mordę jeża!-mruknęła Sayuri, wytrzeszczając na niego oczy.-TY godzisz się z NIM???-wymachiwała rękami na wszystkie strony. Jak na komendę, Aidou i Zero wywrócili oczami. Sayuri wybuchnęła głośnym śmiechem.
-Ona ma nie po kolei w głowie-stwierdził Aidou.
-Taa... wyjątkowo się z tobą zgodzę-mruknął Zero.
-Świetnie, że zaczęliście się w miarę dogadywać! -Sayu posłała im promienne uśmiechy.
-To wcale nie oznacza, że zrezygnuję z mojej zemsty-oznajmił Zero.-Poza tym to chwilowe. Dopóki TY nie nauczysz się bronić.
-Wiem, wiem, Zero. Ale problem polega na tym, że ja... cóż... nigdy nie będę łowcą-mruknęła, wzruszając ramionami. Obaj wytrzeszczyli na nią oczy.
-Dlaczego?-zapytali.
-Hm... ja się do tego nie nadaję. I nie chcę być łowcą. Według mnie trzeba się nim urodzić, a ja nie mam łowców w rodzinie, więc...-wzruszyła ramionami.
-Skąd wiesz?-zapytał Zero.-Nie znasz swojej przeszłości.
-Nie... ale czy to ważne? Czy teraz to ważne? Polują na mnie dwie mścicielki. Trzy demony chcą mojej śmierci, w zasadzie już dwa... Kahori z pewnością miała niezły ubaw męcząc Yumi. A jeden ma niesprecyzowane ambicie względem mojej osoby. I do tego, bez urazy, dochodzą wampiry... Tagiri mnie nie znosi. Już nawet Yuuki przeboleję, ale Tagiri...-pokręciła głową.
-Niepotrzebnie się martwisz, Sayu-chan-zauważył Aidou.-My cię chronimy. Kaname-sama cię chroni. Nawet Yuuki-sama na swój sposób cię chroni. I Dyrektor Cross. A także ta dziwna kobieta-demon, Kahori.
-Narażam za dużo osób-stwierdziła.
-Jestem łowcą. To mój obowiązek-zauważył trzeźwo Zero.
-Jestem wampirem. Ja nie umrę-stwierdził Aidou.
-Taak... dopóki ktoś nie wbije ci miecza w serce, albo nie zetnie głowy-mruknął Zero.
-Może zająłbyś się szkoleniem Sayu-chan, Kiryuu?-zapytał Aidou.-Przyda jej się w razie gdybyśmy nie mieli szansy jej pomóc.
-O! To dobry pomysł!-ucieszyła się Sayuri.-Hana-kun idziesz z nami?-zapytała z radosnym uśmiechem na ustach. Zero zastanowił się gdzie też podziała się wredna, pyskata dziewczyna z początków ich znajomości. Ta, której uśmiech przywodził na myśl demona z piekła rodem o anielskiej buźce. Cóż... najwyraźniej zniknęła w momencie, w którym poznała Aidou i Nocną Klasę. A także prawdę o świecie.
-Kawaii jaki jest sens uczyć cię sztuk walki, gdy ty nie zostaniesz łowcą?-zapytał Kiryuu.
-Jaki jest sens siedzieć bezczynnie, gdy można coś zrobić, by zapobiec katastrofie?-odparowała. Zero uniósł brwi. Więc gdzieś tam czaiło się drugie, wredne, pyskate i aroganckie "ja" Sayuri Kawaii.
-Jakiej katastrofie?
-Wiesz, mógłbyś być mądrzejszy, zwłaszcza, że wybrano cię na Prezesa Związku Łowców-zauważyła chłodno Sayuri.
-Skąd o tym wiesz?
-Od Kitsune Kirei i Kin Kirei-mruknęła niechętnie Sayuri.-A wracając do mojej teorii... Sądzisz, że te ataki są przypadkowe? Wiesz, jakoś nie chce mi się wierzyć, że nagle demony rozpoczęły swoją działalność na szeroką skalę tylko z mojego powodu. W zasadzie nie wiem czemu ja. Przynajmniej na razie....
-Jak dowiesz się dlaczego, prawdopodobnie będzie to ostatni dzień twojego życia-zauważył ponuro Aidou.
-Pesymiści-mruknęła Kawaii.-Chodźcie. Nie mam zamiaru zapuścić tu korzeni-złapała ich za ramiona i zaczęła ciągnąć.

Mroczna Przepowiednia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz