38

647 48 19
                                    


Stali naprzeciwko siebie, wpatrując się w swoje twarze. Dwa słowa, a tak potrafiły wszystko zmienić... Możliwe, że był to ich najpiękniejszy dzień w życiu. A możliwe, że wprost przeciwnie. W końcu ich miłość była zakazana.

I przepowiednia. Ta, która ich łączyła od początku.

Uczucie było prawdziwe. Dla Sayuri nie było nic prawdziwszego niż to. Czekała tylko na jego słowa. Chciała je usłyszeć. Bała się odrzucenia. Widziała w oczach Kaname ten sam lęk. On też się bał.

-Czy teraz...-zaczęła, ale nie mogła dokończyć.

-Sayu...-westchnął Kaname. -Jesteś bardzo uparta.

-Wiem-zdobyła się na nikły uśmiech. Podeszła do niego. Ich oczy cały czas śledziły siebie nawzajem.-Czemu ty nie...?

-To nie fair. Wobec ciebie-dodał.

-Mnie?-zapytała, autentycznie zszokowana.

-Tak. Jestem od ciebie dużo starszy. To nie lata, a całe stulecia. Tak długo byłaś człowiekiem... I jesteś wciąż dzieckiem.

-Nie jestem dzieckiem-zaprzeczyła gwałtownie.-Nie patrz na mnie jak na dziecko!

-Gdzież bym śmiał-burknął Kaname.-Nie dajesz mi zapomnieć o swojej młodości, ale i o tym, że jesteś już kobietą-dodał zrezygnowany. Dotknął jej szyi.-Tak, pragnę twojej krwi-przesuwał opuszkami placów w górę i w dół, a jego ciemne oczy śledziły ten ruch.-Pragnę ciebie- spojrzał jej w oczy. Sayuri szybkim ruchem ręki zerwała z szyi wisior. W jednej chwili z bezbronnej, niepewnej dziewczynki, przeistoczyła się w świadomą siebie i swoich potrzeb kobietę. Odchyliła głowę do tyłu. Pochylił się nad nią. Złożył na jej szyi pocałunek.-Wycofaj się, póki możesz-szepnął z ustami tuż przy jej szyi.

-Zrób to-szepnęła drżącym od emocji głosem. Zacisnęła dłonie na jedwabiu. Kaname wbił kły w jej szyję. Poczuła ból, ale i radość. Tak! Tego pragnęła! Już od dawna. Pił jej krew przez kilka minut, a jej przez myśl przeszło, że wyglądają jak kochankowie. Objęci, w cieniu drzewa dającego schronienie...

-Wystarczy-szepnął Kaname, oblizując usta. Obejmował ją nadal.-Czy ty musisz pić krew?-zapytał. Sayuri pokiwała głową, niepewna do czego zmierza. Kaname dotknął palcem swojej szyi.-Pij-dodał.

-Co...? Ale ja nie...-zaczęła, ale uciszył ją gestem.

-Pij-powtórzył rozkazującym tonem. Sayuri zagryzła wargi, wahając się. A potem spełniła prośbę Kaname. Wbiła kły w jego szyję. Jego emocje... myśli i wspomnienia... Była odurzona bogactwem jakie niósł każdy łyk. I jego uczucia do niej... Szczęście i radość. I miłość. Prawdziwa, ogromna miłość. W końcu przestała. Kaname łagodnym gestem starł jej z ust pozostałości jego krwi. Wpatrywali się w siebie długą chwilę. I w końcu, pod mówiącą wierzbą, pocałowali.

Początkowa nieśmiałość, przerodziła się w czułość. A później w zachłanność i namiętność. Oboje pragnęli czegoś więcej. Sayuri nawet nie zauważyła, jak zaczęła rozwiązywać pas kimona. A potem z pomocą Kaname, zrzucać je z siebie. W końcu, oboje nadzy, wylądowali na trawie. Ich uczucia łączyły się i potęgowały doznania. Karmili się swoją krwią, całowali i kochali. W noc oświetloną zimnym blaskiem księżyca.

A w oddali trwała w najlepsze huczna zabawa.

***

Dużo później Sayuri leżała z głową na ramieniu Kaname. Obejmowali się, wpatrując się w baldachim z liści nad głowami. Ich kimona, splątane, leżały obok. Kaname leniwym gestem gładził jej ramię.

Mroczna Przepowiednia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz