Rodział 17:"Kiedy wszystkie siły nas opuszczają"

562 58 10
                                    

Minęliśmy lustro w korytarzu i właśnie w tej chwili zaczęłam się zastanawiać jak ja właściwie wyglądam. Spodnie ubrudzone ziemią, skórzana kurtka podarta w kilku miejscach, to nie prezentowało się dobrze.
Może trochę zbyt późno zorientowałam się, że wyglądam jakbym wróciła po tygodniu ciężkiej pracy w kopalni, ale Thor też nie raczył mi nawet tego powiedzieć.
Delikatnie ścisnęłam ramię mężczyzny.

- Czy mogę mieć do ciebie głupią prośbę?

-Śmiało, co tylko zechcesz- odpowiedział natychmiast.

- Nie chce przy tobie wyglądać na taką niezadbaną. Na takie wydarzenie trzeba się odpowiednio ubrać...a ja nie mam nic przy sobie.

Brzmiałam jak cholerny Kopciuszek. Gromowładny zmieszał się. Może uznał, że sam powinien mi coś takiego zaproponować wcześniej.

- Oczywiście- zawahał się. Rozejrzał, zastanawiając dokąd mnie zaprowadzić- Chodź.

Poszłam za nim. Książę uchylił drzwi i wprowadził mnie do niewielkiej komnaty.

- Matko!- zawołał.
Dało się słyszeć dźwięk skrzypiącego łóżka, po chwili zapłonęła, bladym płomieniem, świeca ukazując leżącą na łóżku rudowłosą kobietę.
Ukłoniłam się od razu na jej widok.

- Synku, coś się stało? - westchnęła- mam wrażenie, że przez tą chorobę tak wiele rzeczy mnie omija.
Dopiero kiedy świeca zaczęła płonąć jaśniej zobaczyłam jej podkrążone oczy i bardzo bladą skórę.

- Leż spokojnie,matko- Thor położył dłoń na policzku kobiety- musisz odpoczywać.
Frigga przytaknęła lekko muskając ustami wewnętrzną stronę dłoni syna.

- Wiem- odparła. Musiała już długo tu leżeć, bo sprawiała wrażenie zdenerowanej całą tą sytuacją- Tracę już drugi bal. Jak sobie radzicie?...Co z Lokim?

Przysłuchiwałam się z boku ich rozmowie.
Thor musiał dażyć matkę ogromną miłością. Patrzył na nią z podziwem i czymś takim w oczach, czego nawet nie potrafiłam ubrać w słowa. Kiedy jednak, jedynie obserwując dwójkę ludzi łatwo dostrzec jak silna więź ich łączy, to muszą kochać się niezwykle mocno.

- Pewnie niedługo cię odwiedzi- skłamał Thor- ostatnio jest po prostu bardzo zajęty.

- Chyba mu nie dokuczasz? - twarz Friggi w jednym momencie stała się surowa.
Zaniepokojenie królowej było zrozumiałe. Thor, zdecydowanie silniejszy, mógł jednym ciosem powalić Kłamcę, gdyby tylko chciał. Mimo to uśmiechnęłam się na myśl o sprzeczkach braci. Wyobraziłam sobie ostatni kawałek ciasta, przy którym przekrzykując się wzajemnie, bójką decydują, kto powinien go zjeść.
Z drugiej strony, byłam przekonana, że Thor robił wszystko, by ochraniać brata. Na przykład teraz . Nie chciał niepokoić matki, która wciąż dociekała co z nim, jakby już dawno zdążyła przygotować się na najgorsze.
Chyba jako jedyna w tym pałacu przejmowała się losem zielonookiego księcia.

- Nigdy- szybko zapewnił ją mężczyzna delikatnie rumieniąc się. Wskazał na mnie- Matko, przedstawiam ci Olivię.
Kobieta uniosła się do pozycji siedzącej przy okazji poprawiając poduszkę pod plecami.
Obdarzyła mnie życzliwym uśmiechem.

- Nie chciałam Pani przeszkadzać- powiedziałam. Niezręcznie było mi pytać o pożyczenie sukni królową Asgardu.

- Przestań. Tylko się tu nudzę. Lubię jak ktoś choć na chwilę tu przyjdzie- zupełnie nie brzmiała jak poważna władczyni i może właśnie dlatego polubiłam ją od razu.

- Czy nie miałabyś, Pani, jakiejś sukni na zbyciu?- zacisnęłam wargi. Mogłam być bardziej dyplomatyczna.

Królowa uśmiechnęła się promiennie.

Alone?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz