Rozdział 13:" Nie odzywaj się do mnie" cz.2

526 56 8
                                    

Podsumowując moją beznadziejną sytuację: szłam z Lokim korytarzem  opuszczonej świątyni zaciskając palce kurczowo na pasku z bronią.
Od tych wszystkich: " tak", "nie", "nie ma już odwrotu" rozbolała mnie głowa.

Oh, gdyby dało się odciąć od wsystkich emocji.
Od tak,po prostu, nie czuć nic. Gdyby nie natrętne wyrzuty sumienia z łatwością można by odzielić co się chce od tego co trzeba.

Zacisnęłam wargi przeklinając swoje skomplikowane życie.
Założę się, że zmartwieniem innych dziewczyn w moim wieku jest zrobienie idealnego koka, tak żeby żaden włos nie odstawał na boki.
A nawet jeśli nie. Raczej na pewno, nie muszą myśleć nad tym czy zabicie boga kłamstw jest właściwym krokiem.

Korytarz zwężał się coraz bardziej,rozypane kamienie co chwila wplątywały się w podeszwy moich butów. Przez dziurę w suficie do budynku wpadało zimne, księżycowe światło.
Nie było chłodno, a jednak drżałam przy każdym kroku.

Kłamca szedł szybko. Prawie wcale nie odwracał się do mnie. Był zaaferowny...może nawet za bardzo.
Nie dostrzegał tego co działo się wokół.
Cel i dotarcie do niego bez względu na przeszkody- to tylko się liczyło.
Podziwiałam to  w nim.
Chociaż i ja byłam tu ze względu na "cel".
Prawdopodobnie nawet Kłamca pochwaliłby mój upór...gdyby nie on był powodem ,dla którego jeszcze nie rzuciłam tych poszukiwań w cholerę.

Spojrzałam do góry, na niebo. Sądziłam, że jednolita czerń da mi ukojenie.
Wręcz przeciwnie.
Znów czułam się małą, bezbronną dziewczynką owładniętą przez lęk.

Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział mi, że będę mieć problem z zabiciem księcia Asgardu, pewnie bym go wyśmiała.
Loki miał więcej wad niż ktokolwiek potrafiłby zliczyć.
Jednak w miarę poznawania go stał się kimś więcej niż anonimowym księciem.
Był...
No właśnie...Chyba sama nie potrafiłam tego określić.

Bum, bum, bum...
Moje serce uderzało szybko, kiedy dotarliśmy do zwieńczenia korytarza. Mała sala nie różniła się wiele od tych mijanych po drodze.
Nigdy nie wpadłabym na to, że w tak niepozornie wyglądającym miejscu może najdować się coś cennego.
Kompas w dłoni Lokiego reagował jednak na to pomieszczenie gwałtownie.
Strzałeczka przesuwała się to w jedną, to w drugą stronę.
Uspokoiła się dopiero, kiedy Loki stanął na środku pokoju.
Mężczyzna mruczał pod nosem nieskładne zdania. Przykucnął na podłodze.
Jego palce przesunęły się po kamiennej płycie.
Faktycznie, różniła się od innych. Była bardziej okrągła i mniej szczelnie osadzona.
Kłamca powoli wyciągnął ją.

Moje serce waliło głośno, aż bałam się, że ten dźwięk rozniesie się na całą świątynie.
Chwyciłam rączkę sztyletu, ale nie trzymałam go nawet przez minutę.
Broń zaczęła rozpływać się w moich rękach, po chwili całkiem znikając.
Przerażona spojrzałam w dół.
Czy z tego stresu upuściłam nóż nawet nie zdając sobie z tego sprawy?

- Zgubiłaś coś?- Kłamca obrócił się w moją stronę mierząc srogim, zimnym wzrokiem.
Zamarłam.
Jedną dłonią obejmował niewiększy od pięści, srebrzysty kryształ. Druga oplatała...mój sztylet.

Jak na tchórza przystało, pierwszym o czym pomyślałam była ucieczka. Jednak nie zdążyłam zrobić nawet kroku.
Loki przypadł do mnie. Ostrze niebezpiecznie stykało się z moją szyją. Odruchowo cofnąłnęłam się, napierając bardziej na ciało Lokiego. On nie pozwolił mi się wykręcić  i pchnął mnie do przodu, w stronę drogi do wyjścia.

- Loki...- głos mi drżał.

Chiałam tłumaczyć.
Ale co miałabym powiedzieć?

- Milcz, mała paskudo!- syknął tonem, który sprawił, że łzy same zaczęły płynąć wzdłuż moich policzków- Myślałaś, że jestem głupi?! Że można mnie przechytrzyć?!.

Zacisnęłam powieki. Zdawałam sobie sprawę, że tak się to skończy. Jednak w najgorszych kosmarach nie myślałam, że będzie to tak bolało.
Nawet ból ramienia za które targał mnie przez całą świątynie był nieporównywalny  z tym co czułam w środku.
Rzucił mnie na piaszczystą ziemię, a ja "rozpadłam się" na kawałki.

- Nie chcę cię więcej widzieć na oczy!- warknął na mnie- Jesteś nic nie wartym śmieciem! Niewolnikiem!

Już miał odejść, zostawić mnie, kiedy z jednego z otaczających nas pagórków dobiegł głos:

- Laufeyson!

Obydwoje spojrzeliśmy na długo-uchego  Elfa.

- Jego tu brakowało...- dłonie Lokiego zapłonęły na zielono.

- Kłopoty? - zaśpiewał- przyszedłem po to co mi odebrała twoja mała zabójczyni.

Loki stał dłuższą chwilę z ręką do łokci pokrytą zielonym ogniem.
Chwila... trwała zbyt długo.
Na niego też działa ta magia?
Elf bez problemu obezwładnił go.

Resztkiem sił uniosłam się z ziemi. Ruszyłam na Elfa.

- Ty też chesz dostać nauczkę?- spojrzał na mnie- Ostatnim razem nie dałem ci do myślenia?

Nieprzyjemne mrowienie w kościach sparaliżowało mnie. Nie mogłam się poruszyć.

Elf sięgnął, bez problemu  odbierając Lokiemu kryształ.

Wzrok Kłamcy kierowany na mnie mówił jasno: "to wszytko twoja wina"

Odwróciłam głowę.

Zza górki wyłoniła się kolejna postać. W długim płaszczu z kapturem. Elf wręczył istocie kamień.
Skinęła lekko i spojrzała w stronę mnie i Lokiego.

Wstrzymałam oddech rozpoznając błękitne oczy.

- Witaj Olli.

Kłamca otworzył usta zaskoczony. James zwrócił się najpierw do niego.

- Oh, powinienem ci podziękować. Dzięki tobie jestem teraz tutaj i mam wszystko to czego potrzebuję.

- Wykorzystałeś mnie- wypaliłam z wyrzutem- ale przecież...umierałeś. Ja...nie rozumiem.

- Łatwowierna siostrzyczko. Nie powinnaś wierzyć we wszystko co widzisz- pochylił się i pocałował mnie w czoło na co skrzywiłam się.

Zaśmiał się, nagle sprawiając, że moje serce złamało się, po raz drugi tego dnia, na drobinki.

Skinął na Elfa, a ten uformował koło w powietrzu. Oboje z Lokim upadliśmy na ziemię.

Obraz przed oczami zaszedł mi mgłą, jednak James i Elf zniknęli dopiero wraz z rozbłyskiem światła.

- Znaleźliśmy ich , książe!- To ostatnie zdanie jakie usłyszałam.
Potem moje powieki powoli zamknęły się.

-------------------------
Witajcie,

Taak...rozdziału nie było długo i nie wiem jak zacząć tłumaczenie się z tego :Nie miałam czasu, trochę zaczęłam kombinować ze zmianą stylu pisania przez co straciłam na chwilę pewność siebie i jeszcze kilka innych bzdur, których nie będę wymieniać nawet.

To opowiadanie jest dla mnie ważne, będę kontynuować i tak wiem, że za każdym razem mówię, że rozdziały będę regularnie...a nie wychodzi.
Więc tym razem powiem tyle: Postaram się  dać z siebie wszystko:).

Czekam na opinię.

Miłej nocki :*

Alone?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz