10.

40 3 0
                                    

Pochodziliśmy trochę po mieście, zjedliśmy obiad, trochę się pocałowaliśmy... Po dziewiętnastej Alec odwiózł mnie do domu. Chciałem go namówić, by został na noc, ale nie chciał się zgodzić. Twierdził, że nie wyrobiłby się rano do szkoły.

Rano okazało się, że zapomniałem zatankować mój wóz i będę musiał jechać z Max'em. Wsiedliśmy do środka i zapięliśmy pasy.

- Jak tam Julie? - spytałem o to, co pierwsze przyszło mi na myśl. Julie to dziewczyna, w której od jakiegoś czasu podkochuje się Max.

- Spadaj - szrurchnął mnie prawym łokciem.

- No co? Chciałem tylko wiedzieć, czy już ją pieprzy... - nie zdążyłem dokończyć, ponieważ znów mnie uderzył.

- Nie twoja sprawa - warknął.

- Ty wiesz wszystko o mnie i o Alec'u, a ja o tobie i Julie nie wiem nic - udawałem obrażonego.

Max przejechał dłonią po włosach. Westchnął.

- No dobra... jesteśmy razem - wydusił z siebie.

- No w końcu! - ucieszyłem się - Gratulacje!

- O której kończysz? - szybko zmienił temat.

- Po piętnastej - odpowiedziałem.

Max zmierzył mnie morderczym wzrokiem.

- Ja po trzynastej - powiedział wściekły.

Zacząłem się śmiać. No to sobie mój biedny Max poczeka.

    Przeglądałem telefon stojąc na korytarzu pod klasą, gdy usłyszałem, że ktoś do mnie podszedł.

- Cześć, Chase - rozpoznałem głos tej brunetki, której imię zaczynało się na D... chyba...

- Cześć - uśmiechnąłem się zmieszany.

- Przyniosłeś te zeszyty? - zapytała.

Dopiero po kilku sekundach załapałem o co jej chodzi.

- A, tak! Zeszyty! Jasne - ściągnąłem plecak, wyciągnąłem z niego foliówkę i podałem dziewczynie.

- Dzięki wielkie - posłała mi uśmiech - postaram ci się je oddać jak najszybciej.

- Spoko, nie musisz się śpieszyć.

Gdy na lekcji nauczycielka czytała listę obecności starałem wychwycić się w niej imię tej dziewczyny. Siedzę z nią na niektórych lekcjach i tak głupio było nie znać jej imienia.

- Destiny Lucas - wyczytała nauczycielka geografii.

- Jestem - odpowiedziała dziewczyna.

Ach, więc Destiny. Tak, teraz pamiętam... Przypomniałem sobie, jak nauczyciel nam ją przedstawiał. Destiny. Dobrze wiedzieć.

    Równo o piętnastej zero zero wyszedłem ze szkoły i wsiadłem do Audi Max'a. Spojrzał tylko na mnie groźnym wzrokiem, nawet nic nie powiedział i włączył silnik. Zaśmiałem się. Dobrze było mieć brata. Nawet takiego, który był na ciebie wściekły, że musiał czekać na ciebie dwie godziny w samochodzie.

Destiny  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz