16.

33 3 0
                                    

   Po piątej wyjechałem z domu i z telefonem w ręce szukałem adresu Destiny. Przed w pół do znalazłem jej dom i zaparkowałem przy krawężniku. Był to nie wielki, lecz także i nie mały, kwadratowy, nowy, biały z jasnym dachem dom. Do okoła było dużo kwiatów i zieleni. Było widać, że ktoś o to dba i że mu zależy. Zadzwoniłem dzwonkiem dwa razy. Po chwili otworzyła mi Destiny.

- Hej - uśmiechnęła się szeroko.

- Cześć - wszedłem do środka, wycierając buty.

Od środka dom wydawał się ogromny! Giga pokój gościnny, kuchnia, masa drzwi... Nagle z kuchni wyszła starsza, miła kobieta, a na jej twarzy gościł uśmiech.

- Dzień dobry - przywitałem się pospiesznie.

- Dobry, dobry! A ty musisz być Chase. Miło mi poznać.

- Mi również - odpowiedziałem.

- No dobrze, idźccie już robić ten projekt. Nie przeszkadzajcie sobie, nie będę wam wchodzić w paradę - posłała nam ostatni uśmiech, po czym zniknęła w kuchennych drzwiach.

Matthew'a nie było. Mówił, że go nie będzie, jednak spodziewałem się, że może przyjdzie. Destiny zaprowadziła mnie do ogromnego pokoju gościnnego i usiedliśmy przy komputerze.

- Włącz go, a ja może przyniosę coś do picia - zaproponowała.

Gdy poszła, wyciągnąłem z plecaka podręcznik, otworzyłem go i położyłem go na biurku. Po chwili wróciła Destiny z dwoma szklankami.
- Sok jabłkowy. Lubisz?

Potaknąłem. Wypiłbym każdy.

Komputer się włączył, a Destiny zalogowała się na swoje konto na gmail'u.

- Ile musi być slajdów? - zapytałem.

- Piętnaście? - odpowiedziała mi pytaniem.

- Chyba wystarczy.

   Dwie godziny później kończyliśmy dwunasty slajd. Byłem głodny i zmęczony.

- Mam już dość - poskarżyłem się.

- Ja też, ale jeszcze tylko trzy! Damy radę - powiedziała przejmując myszkę.

Sięgnąłem dłonią po szklankę i nagle znalazłem się niebezpiecznie blisko Destiny. Chciałem się odsunąć, lecz ona przybliżyła się i swoimi ustami  dotknęła moich. Wydałem z siebie jęk. Nagle poczułem masę emocji- wstyd, zdenerwowanie, złość, ból i... miłość oraz pożądanie.

- Ja... mam kogoś - wyjąkałem szeptem.

- Och - wymsknęło jej się - Nie wiedziałam, że masz dziewczynę.

- Ekhem - odkaszlnąłem - Ja... chyba już pójdę - powiedziałem wstając.

- Przepraszam - chwyciła mnie za rękę - Zapomnijmy o tym - po chwili dodała jeszcze - Co z prezentacją?

- To tylko trzy slajdy , dokończ to sama, zrób, co chcesz, ja muszę już iść - wymieniałem.

Destiny wstała.

- Nie - powiedziałem - Wiem, gdzie są drzwi, sam się odprowadzę.

Jeżeli kochasz jakąś osobę, to jeszcze nie  znaczy, iż Bóg sprawi, że ona pokocha ciebie.

Destiny  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz