13.

41 2 0
                                    

W poniedziałek rano zadzwonił do mnie Tim.

- Halo? - spytałem.

- Chase! Mam problem. Stoję na przystanku, autobus już dawno powinien być... chciałem się spytać, czy nie przyjechałbyś po mnie?

- Hmm... a na jakiej ulicy czekasz?

- Nettle Street - odpowiedział.

- Wiem gdzie to jest. Okej, niedługo będę.

- Dzięki, stary! Ratujesz mi życie!

Rozłączyłem się i czym prędzej pognałem do samochodu. Przystanek Tim'a był po drugiej stronie miasta, a musieliśmy jeszcze zdążyć do szkoły.

Dziesięć minut później stanąłem obok przystanku na Nettle Street. Zauważyłem, że w moją stronę ruszył Tim oraz - ku mojemu zdziwieniu - Destiny.

- Cześć Chase - przywitał się Tim rozwalając się z tyłu na kanapie - Sory, że nie uprzedziłem, ale mógłbyś jeszcze zabrać Destiny?

- Hmm, tak, jasne, wsiadaj - otworzyłem dziewczynie drzwi od środka.

- Dzięki - posłała mi uśmiech, wsiadając do środka i zapinając pas.

Czym prędzej wcisnąłem gaz i ruszyliśmy. Już i tak byliśmy spóźnieni.

- Sorki, że pytam, ale dlaczego masz taką minę? - zapytała Destiny.

- Jaką minę? - zmarszczyłem brwi.

- Taką - pokazała moje odbicie w lusterku.

- Po pierwsze, jesteśmy spóźnieni, a po drugie sprawy rodzinne - wytłumaczyłem.

- Nie chcę być wścibska, ale to coś poważnego? - wypytywała dalej.

- Problemy z bratem... to znaczy z starszym bratem... to znaczy on ma problem... jego dziewczyna - zakaszlałem - zaszła w ciążę.

Niebieskie oczy Destiny się powiększyły.

- Ale to jest jego dziecko...? - spytała zszokowana.

- Tak! - zapewniłem szybko.

- Hmm... no to... chyba gratulacje... dla nich - powiedziała niepewnie próbując się uśmiechać.

Nagle zobaczyłem w lusterku, że Tim na tylnim siedzeniu wyciąga drożdżówkę.

- Ej! - krzyknąłem - Stary, tylko nie zaświń mi tapicerki!

- Sorki - wymamrotał z pełną buzią, mlaskając.

    Jedenaście po ósmej zaparkowałem przed szkołą.

- Dobra, jesteśmy - powiedziałem.

Wszyscy wyszliśmy z samochodu, a ja go zakluczyłem.

- Jeszcze raz dzięki, stary - odezwał się Tim.

- Ja też dziękuję - powiedziała Destiny.

- Nie ma za co - przewróciłem oczami - Chodźmy już.

- A gdzie mamy? - spytali równocześnie moi towarzysze.

- Chemia w 311 - rzuciłem, po czym pobiegliśmy do szkoły.

Destiny  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz