pov.Thranduil
Myślałem, że stracę córkę. Nie wiedziałem czemu mnie nie posłuchała, zawsze była posłuszna, grzeczna... Jej ogier, Altrey, na szczęście nie uciekł. Dosiadła go i pojechaliśmy dalej. "Legolas... Mój najmłodszy syn... Dlaczego on? Beliand wiedziałby co zrobić, jak uciec... A jeśli Vanyamë się nie znajdzie, to Elrond i Glorfindel mnie zabiją" myślałem. Oczywiście nie chciałem, by Belianda porwano. Przecież to moi synowie i bardzo ich kocham. Podjechał do mnie jakiś strażnik.
-Hir-nin, nie wiem, czy dobrze myślę, ale przypomniała mi się opuszczona forteca, gdzieś na skraju lasu. Pamiętasz? Lata temu, Hir-nin, wysiedliliśmy z niej orków -powiedział.
-Myślisz, że mogli się tam znowu osiedlić?-spytałem.
- Możliwe. To było miejsce z dobrą pozycją. Nie tak łatwo je zaatakować. Może te paskudy chciały się odegrać za to, że udało nam się ich wysiedlić i dlatego porwał księcia i panienkę Vanyamë, Hir-nin-odparł. Zamyśliłem się. "Moglibyśmy tam pojechać, zobaczyć, a jak nie, to trudno". Ruszyliśmy.***
Pov.trzecia osoba
Vanyamë siedziała zamyślona i patrzyła na Legolasa. Zasnął. Można powiedzieć, że "wymieniali się " odpoczynkiem. Ktoś zawsze czuwał. Dziewczyna czuła się pewniej i miała nadzieję, że im się uda. Każda godzina w tym okropnym miejscu się dłużyła.
- Jak się czujesz? - Usłyszała głos za sobą. Uśmiechnęła się.
-Ja dobrze. Nic się nie stało. Nawet jedzenia nam nie przynieśli -odparła cicho i dodała -Cieszę się ze spokoju.
-Był chociaż Elandiel?
-Nie. Może szykuje pomoc? -Pomyślała na głos.
-Musimy pamiętać, że to nie są głupi orkowie, tylko elfy. Może trochę inne, ale są jednymi z nas. Przynajmniej byli... -Legolas usiadł bliżej Vanyamë i rozmawiali o swojej przeszłości. O każdym szczególe.
-Wiesz, jak byłam mała, to strasznie bałam się Lindira, jednego elfa z Rivendell. Uciekałam przed nim i kiedyś weszłam na drzewo. Źle to pamiętam, bo później nie mogłam zejść. "Uratował" mnie właśnie Lindir -zaśmiała się Vany.
-Ja okropnie bałem się Ferena... Ada często kazał mu się mną zajmować, a ja chowałem się po kątach. Zawsze. No potem oczywiście krzyczeli na mnie, dlatego dalej odczuwam respekt wobec Lindira-powiedział Leggy.- Wiesz, jak na to, że zostaliśmy porwani i uwięzieni, to nie jest tak źle. Oprócz paru siniaków. Też cię dziwi, że nie widzieliśmy jeszcze ich wodza? -Zapytał chłopak.
-To prawda. Chciałbym zobaczyć tego szaleńca -warknęła dziewczyna.-ale myślę, że niedługo przekonamy się o prawdomówności Elandiela. Nie to, że mu nie ufam.***
Pov. Thranduil
Po krótkim namyśle, postanowiłem napisać list do Glorfindela i Elronda. Chwyciłem to co miałem pod ręką, czyli "niezbędnik króla" i zacząłem pisać.
Drodzy Elrondzie, Glorfindelu!
Przykro mi, ale nie mam dobrych wieści. Otóż zarówno Vanyamë, jak i mój syn zostali prawdopodobnie porwani. Poszukiwania trwają, ale nie wiemy, gdzie są dokładnie. Mam nadzieję, że ten list dotrze do was jak najszybciej.
Thranduil
Siemka! To znowu ja. Chciałabym przeprosić za moją nieobecność, ale nawet w ferie nie znalazłam czasu na pisanie. Trochę to smutne :( mam nadzieję, że dalej to czytacie i że rozdział w miarę długi. Następny będzie niedługo. Chciałabym też podziękować Iretha, za motywację gwiazdkami oraz zapraszam do komentowania i głosowania. Eloszki!!!
CZYTASZ
Kroniki Ardy
FanfictionAkcja toczy się po bitwie Ostatniego Sojuszu. Opowiada o historii Vanyamë, której został tylko starszy kuzyn. Lord Elrond, chcąc, by dziewczyna zdobyła wysokie wykształcenie i została damą wysyła ją do Mrocznej Puszczy, ponieważ w Rivendel po bitwi...