Kilka lat później
Dwunastoletni półelf biegł przez las nie mogąc złapać tchu. Co jakiś czas odwracał się, ogarniając, czy są daleko. Po jego głowie krążyła tylko jedna myśl-jeśli cię złapią, to źle skończysz. Nie możesz się im dać.
Chłopak wyczuwał, że są już blisko i miał ochotę krzyczeć, ale wiedział, że w ten sposób tym bardziej go znajdą. Żałował, że jest niemagiczny i nie może sobie wyczarować skrzydeł na przykład. Jednak nie mógł się teraz poddać. Przyspieszył. Jednak nie przewidział tego, że w lesie są drzewa, które mają KORZENIE. Potknął się o jedno i upadł. Przewrócił się na plecy z myślą "już po mnie. Żegnaj piękny świecie. Mają mnie".
-Ksiąąąąążżżżżeeee!!!-rozległ się rozdzierający krzyk-Jesteś cały brudny! Czemu znowu chciałeś uciec z lekcji?!
-Błagam... Nie zabieraj mnie tam...-jęknął chłopak podając rękę nauczycielowi, który pomógł mu wstać.
-Twój ojciec tym razem się o tym dowie! Nie będę tolerował takich zachowań, to, że jesteś księciem...
-Nie ma nic wspólnego z mooją decyzją, Ainimorinie-półelf otrzepał się z piachu-to, że książę i księżna stali się moją rodziną, moimi opiekunami, to czysty przypadek. Równie dobrze mogłem wychowywać się w ludzkiej wiosce.
-Ale humorki to masz takie, jak na księcia przystało, Eruantirze-odgryzł się nauczyciel i zaciągnął chłopaka do zamku, prosto do sali tronowej. Tam na tronie wyprostowany siedział Thranduil, który zwyczajowo popijał wino. Eruantir bał się trochę surowego oblicza króla, swojego przybranego dziadka.
-Co znowu?-spytał znudzony władca.
-Hir-nin, ten młodzieniec chciał uciec z lekcji!-powiedział z wyrzutem Ainimorin.
-I co w związku z tym?-spytał Thranduil tonem tak obojętnym, że Eruantir wybuchł niekontrolowanym śmiechem, choć pod wpływem spojrzenia dziadka, od razu się ogarnął-czyż nie pamiętasz już, Ainimorinie, jak sam Legolas uciekał z lekcji? Po dwudziestu próbach odpuściłem, a teraz jest bardzo mądry, odpowiednio wyedukowany i daje sobie radę. Może z pomocą małżonki, ale daje.
Eruantir opuścił szybko salę tronową, zanim król zdążył zmienić decyzję. Biegł przed siebie. Udało mu się opuścić lekcję literatury, ale szermierki już nie da rady. Ich nauczyciel był bardzo surowy, poza tym te lekcje miał w grupie i gdyby opuścił jedne zajęcia, mógłby nie zdążyć nadrobić materiału. Chłopak wyjątkowo nie lubił walki i swoich rówieśników. Jako iż był słabowitym półelfem, inni wyśmiewali się z niego. Eruantir nawet teraz ze strachem podążał na zajęcia.
-No proszę, księciunio się dziś zbuntował i uciekł z lekcji-usłyszał za sobą. Okazało się, że była to jedna dziewczyna z bandy, której tak nienawidził.
-Odwal się Cathania-warknął przyspieszając-Nie wiesz z kim zadzierasz.
Dziewczyna zaczęła się śmiać na cały korytarz.
-Tak się składa, że wiem. Jesteś zbyt słaby, żeby pokonać mnie w walce, wyrzutku-poprawiła dłonią ogniste włosy, a on poczuł, jak buzuje w nim krew.
-Naprawdę tak myślisz? Więc chodź, spróbujmy się w walce-zmrużył oczy.
-Walka z tobą, to czysta przyjemność mój panie. Tylko gdzie twoja świta? Aaahhh... Zapomniałam, że nawet o ciebie nie dbają-odparła z wrednym uśmieszkiem-Książę i księżna wzięli cię do siebie z litości. Taka jest prawda.
CZYTASZ
Kroniki Ardy
FanfictionAkcja toczy się po bitwie Ostatniego Sojuszu. Opowiada o historii Vanyamë, której został tylko starszy kuzyn. Lord Elrond, chcąc, by dziewczyna zdobyła wysokie wykształcenie i została damą wysyła ją do Mrocznej Puszczy, ponieważ w Rivendel po bitwi...